Największe wydarzenie w dziejach polskiego rugby przeszło do historii. Tak trzeba nazwać udział reprezentacji Polski kobiet w rugby 7 w turnieju HSBC World Series w Maladze, na takim poziomie żadna nasza reprezentacja jeszcze nie grała. Polki jechały tam po naukę i bez czterech ważnych zawodniczek, które uzyskały pozytywny wynik testu na COVID-19. Mimo to wstydu absolutnie nie było, a nasze debiutantki zajęły ósme miejsce, po stoczeniu pięć wyrównanych meczów i pierwszym w historii World Series zwycięstwie - 17-14 z Kanadą. Klasę zawodniczek Janusza Urbanowicza doceniły także rywalki. Ilona Maher, center drużyny USA, która okazała się najlepsza w turnieju w Maladze z wielkim uznaniem mówiła o Polkach, tłumacząc jak po "stiff arm" (w żargonie rugby to tzw. "blacha"), "poleciała" pięć metrów do tyłu. Biało-Czerwone przegrały swój pierwszy mecz ze zwycięską drużyną USA 7-31. To niżej niż w finale Amerykanki pokonały Rosję - 35-10. Oczywiście mecz meczowi nierówny, ale to dowód, że Polska zaprezentowała się nad wyraz korzystnie w debiucie w World Series. Pierwsze, historyczne przyłożenie w turnieju tak wysokiej rangi zdobyła Małgorzata Kołdej, która w całych zawodach aż pięć razy położyła piłkę na pole punktowe rywalek. W nagrodę nasza sprinterka, medalistka młodzieżowych mistrzostw Europy i Uniwersjad w Tajpej i Kazaniu została nominowana do najlepszej drużyny turnieju, głosy można oddawać tu. Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, iż w kolejnych meczach Polki w Maladze osiągnęły następujące rezultaty: W grupie z USA 7-31. W grupie z Kanadą 17-14. W ćwierćfinale z Rosją 5-26. O miejsca 5-8 z Kanadą 7-26. O 7 miejsce z Anglią 10-22. Rugby. Polki poznały rywalki na turnieju w Sewilli Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dosłownie i w przenośni. O 10 rano w poniedziałek nasza ekipa zje śniadanie i pożegna Malagę, by przenieść się 200 km w głąb Andaluzji do Sewilli, gdzie w dniach 28-30 stycznia zostanie rozegrany kolejny turniej w ramach World Series. Zostały już rozlosowane grupy tego turnieju. Polska trafiła do grupy B, w której zagra z: Rosją, Irlandią i Brazylią. Bardzo mocni rywale, ale trudno żeby tacy nie byli na tym poziomie. Z krótkiej rozmowy z fizjoterapeutą naszej drużyny Robertem Cajzerem wynika, że nasze zawodniczki są trochę poobijane, ale to w rugby nic niezwykłego. Wszystkie rugbistki powinny być gotowe na występ w Sewilli. To nie koniec dobrych informacji z frontu zdrowotnego. W środę do naszej drużyny dołączą zawodniczki, nieobecne w Maladze z powodu pozytywnych wyników testów na COVID-19 - kapitan Karolina Jaszczyszyn, Tamara Czumer i Martyna Wardaszka - o 10 rano w środę powinny zameldować się w Andaluzji. Gotowa do gry będzie również Aleksandra Leśniak, która już na miejscu w Hiszpanii uzyskała pozytywny wynik testu PCR. Miejmy nadzieję, że do końca pobytu w Hiszpanii nasza drużyna pozostanie w pełnym zdrowiu i w Sewilli zaprezentuje się przynajmniej tak dobrze jak w Maladze. Andaluzja to kolejny krok ku szczytom światowego rugby, na samej górze są Igrzyska Olimpijskie w Paryżu w 2024 r. - rugby 7 to dyscyplina olimpijska - to jest długofalowy cel reprezentacji Polski kobiet i jej sztabu. W środę skład Polek na turniej w Sewilli będzie już 14-osobowy: Karolina Jaszczyszyn, Martyna Wardaszka, Aleksandra Leśniak, Julia Druzgała, Anna Klichowska, Małgorzata Kołdej, Hanna Maliszewska, Marta Morus, Natalia Pamięta, Oksana Panasenko, Sylwia Witkowska, Patrycja Zawadzka (wszystkie reprezentują Biało-Zielone Ladies Gdańsk) oraz Tamara Czumer, Aleksandra Lachowska (Legia Warszawa). Sztab w składzie: Janusz Urbanowicz - I trener, Tomasz Stępień - II trener, Piotr Kwidziński - menadżer i Robert Cajzer - fizjoterapeuta. Maciej Słomiński