Maciej Słomiński, Interia: W piątek największe wydarzenie w historii polskiego rugby, tymczasem wciąż nie wiadomo z kim zagracie pierwszy mecz w turnieju HSBC World Series. COVID-19 wykluczył z udziału reprezentacje Fidżi. Janusz Urbanowicz, trener reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet: - Informacja dosłownie sprzed chwili jest taka, że grupy pozostają bez zmian - czyli Polska jest w grupie z Fidżi, USA i Kanadą. Za mecz z Fidżi otrzymujemy walkowera. Gratuluję, to wielki sukces polskiego rugby! - Dziękuję, jakoś mi nie jest do śmiechu. Niepokoił mnie fakt, że aż do wtorkowego popołudnia organizatorzy nie przesłali nam biletów lotniczych. Teraz już je mamy, lecimy o 7 rano z przesiadką z Warszawy, w Maladze jesteśmy około 14.30. Rugby. Polki osłabione przez HSBC World Series Lecicie pełnym składem? - Niestety nie. Tak jak Fidżi, my również zmagamy się z koronawirusem. W zeszłym tygodniu, właściwie nie mogliśmy prowadzić treningów, kilka zawodniczek miało pozytywny wynik testu PCR. Na dziś "pozytywne" są trzy: Karolina Jaszczyszyn, Marta Wardaszka i Tamara Czumer. One niestety z nami nie lecą do Malagi. Jest jakaś szansa, że dołączą na kolejny turniej, który za tydzień odbędzie się w Sewilli. Strata kapitan, Karoliny Jaszczyszyn musi ogromnie boleć. - Boli strata każdej zawodniczki. Jaszczyszyn i Czumer miały grać w pierwszym składzie, wypadają dwie z siedmiu podstawowych rugbistek. To 30 procent składu. Zamiast tych trzech zawodniczek została powołana Oksana Panasenko. Lecimy w 12 rugbistek plus sztab. Trochę "na spontanie", gdyż jak wspomniałem sprawy, zdrowotne zdezorganizowały nam zajęcia treningowe. Jaka sytuacja panuje w Maladze? - Z tego co wiem na miejscu są już m.in. reprezentacje Francji, Brazylii, Hiszpanii. W zawody zostały zainwestowane spore pieniądze, mam nadzieję że turniej odbędzie się w miarę normalnie w tych "nienormalnych" czasach. Szkoda, że to wielkie święto rugby zakłóca COVID-19. - My, czyli sztab, nie jesteśmy najważniejsi, najbardziej liczą się zawodniczki. Szkoda, że część z nich nie skorzysta z szansy, na które tak ciężko pracowały. Obawiam się, że gdy będziemy mieć robione testy PCR (dwa razy dziennie), któraś z zawodniczek, która w zeszłym tygodniu była "ujemna", teraz może "dodatnia". Boję się, że nasza drużyna może zostać zdezorganizowana. Musimy jednak myśleć optymistycznie. Rozmawiał Maciej Słomiński