Po raz pierwszy od 29 lutego 2020 r. reprezentacja Polski w rugby rozegrała mecz oficjalny. Był to również pierwszy w historii mecz kadry z Węgrami, a zarazem selekcjonerski debiut nowego szkoleniowca reprezentacji Polski, Walijczyka Chrisa Hitta. Premiera wypadła udanie, Polacy pewnie pokonali węgierskich bratanków 43:3. Pewnie i wyraźnie, aczkolwiek niżej niż typowali niektórzy eksperci. Wynik nie był tu zresztą najważniejszy. Ten mecz i krakowskie zgrupowanie miał przygotować Polaków do o wiele ważniejszego spotkanie, które czeka ich 9 października we Lwowie z Ukrainą. Stawką będą punkty w Rugby Europe Trophy, co stanowi odpowiednik trzeciej dywizji europejskich rozgrywek. W podstawowym składzie reprezentacji Polski było czterech debiutantów: Eryk Łuczka, Stasio Maltby, Paul Walters, Vaha Halaifonua. Siedmiu innych graczy, którzy pierwszy raz mieli możliwość zagrać w reprezentacji, weszło na murawę z ławki rezerwowych. To Marcin Siemaszko, Sylwester Gąska, Krystian Olejek, Arkadiusz Janeczko, Adrian Pętlak, Daniel Tomanek i Bartłomiej Sadowski. Mecz z Węgrami, który stanowił część obchodów 115-lecia Juvenii Kraków rozpoczął się zgoła niespodziewanie. Już w drugiej minucie wynik otworzył rzutem karnym Gergo Colet. To, jak się miało okazać, były pierwsze i ostatnie punkty Madziarów w tym spotkaniu. Rugby. Polska - Węgry 43:3 Polacy byli jednak wyraźnie mocniejsi w młynie i już osiem minut później przyłożeniem zrewanżował się łącznik młyna Dawid Plichta. Punktów zawodnika Orkana Sochaczew nie zdołał podwyższyć Wojciech Piotrowicz, który nie miał dziś najlepszego dnia. W 17. minucie polski kapitan, Piotr Zeszutek dotarł do pola punktowego, potwierdzając dobrą formę zaprezentowaną tydzień temu w ligowym szczycie Ogniwa Sopot z Orkanem. Zeszutek był w tym meczu najskuteczniejszym polskim zawodnikiem. Zdobył dziesięć punktów - dwa przyłożenia. Do przerwy mecz był stosunkowo wyrównany, zawodnicy Chrisa Hitta prowadzili zaledwie 12:3. Po przerwie jednak systematycznie podwyższali prowadzenie, pięć razy kładąc piłkę na polu punktowym Węgrów. Polacy chcieli w tym meczu przećwiczyć grę w ataku i to się udało. Nawet, gdy mieli szansę kopać "na słupy" z rzutu karnego, często wybierali rozegranie i próbę zdobycia przyłożenia. - Wczoraj mieliśmy trzy treningi. Trochę to w pierwszych minutach czuliśmy w kościach, było trochę nerwowości. Im dalej jednak w mecz tym nasza przewaga była wyraźniejsza, rywale mogli trochę opaść z sił. Ja osobiście czuję, że jestem w niezłej formie. Szanuję wszystkich trenerów, z którymi pracowałem, natomiast początek z nowym sztabem szkoleniowym pod kierownictwem Chrisa Hitta jest dla mnie bardzo obiecujący. To jak pracujemy daje mi nową motywację. Jestem optymistą przed meczem z Ukrainą we Lwowie - powiedział nam po meczu kapitan reprezentacji Polski w rugby, Piotr Zeszutek. Polska - Węgry 43:3 (12:3) Punkty dla Polski: Piotr Zeszutek 10, Artur Fursenko 5, Stasio Maltby 5, Krystian Olejek 5, Dawid Plichta 5 Dawid Rubaśniak 5, Wojciech Piotrowicz 4, Daniel Tomanek 4. Punkty dla Węgier: Gergo Collet 3. Polska: Thomas Fidler, Grzegorz Buczek, Radosław Bysewski, Edward Krawiecki, Michał Krużycki, Eryk Łuczka, Dawid Rubaśniak, Piotr Zeszutek, Dawid Plichta, Wojciech Piotrowicz, Stasio Maltby, Daniel Gdula, Vaha Halaifonua, Ross Cooke, Paul Walters oraz Marcin Siemaszko, Adrian Chróściel Sylwester Gąska, Krystian Olejek, Arkadiusz Janeczko, Jan Cal, Adam Piotrowski, Adrian Pętlak, Daniel Tomanek, Artur Fursenko, Bartłomiej Janeczko, Bartłomiej Sadowski. Maciej Słomiński