"Wyszliśmy na mecz mocno skoncentrowani, ale wydaje mi się, że w pierwszej połowie byliśmy za bardzo spięci, brakowało nam też dokładności. Niemcy bardziej grali piłką, my do przerwy głównie się broniliśmy. Jednak zgodnie ze stwierdzeniem, że najlepszą obroną jest atak, w drugiej połowie ruszyliśmy do ofensywy. Goście gubili się i popełniali błędy, a my je wykorzystywaliśmy" - powiedział Piotrowicz. Po 40 minutach wydawało się, że Niemcy, spadkowicz z Rugby Europe Championship, którzy w sobotę 30 października pokonali w pierwszym spotkaniu w Szawlach Litwę 46:16, odniosą w Gdyni drugie zwycięstwo. Po pierwszej połowie przyjezdni prowadzili bowiem 13:3. "Niezależnie od tego jak kształtował się wynik, przez cały mecz czuliśmy, że jesteśmy lepsi od rywali. W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów, byliśmy przekonani, że jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo, a jednocześnie wiedzieliśmy, że nie możemy zawieźć kibiców i siebie. Poprzedzające to spotkanie zgrupowanie bardzo ciężko przepracowaliśmy i ta wygrana była zwieńczeniem naszego wysiłku. Atmosfera w kadrze jest świetna, jesteśmy bandą samych przyjaciół i to też miało wpływ na ten wynik" - skomentował. Wpływ na triumf biało-czerwonych miała także świetna dyspozycja Piotrowicza. Łącznik ataku nie trafił co prawda pierwszego karnego, ale po siedmiu kolejnych jego kopach piłka idealnie przeleciała między słupami. "Na początku meczu nieczysto trafiłem w piłkę i wiedziałem, że przed kolejnymi próbami muszę się maksymalnie skupić. Spodziewałem się, że tych okazji nie będzie zbyt wiele, że wynik może być 'na styku', dlatego musiałem wykorzystać każdą kolejną szansę, aby nie zawieść kolegów oraz widzów. Kibice dopisali, zawsze są naszym szesnastym zawodnikiem, ich doping niósł nas do zwycięstwa i w dużym stopniu również się do niego przyczynili" - ocenił. 31-letni rugbista zapewnia, że pod względem organizacyjnym do niczego nie można mieć w kadrze zastrzeżeń. "Świetną pracę wykonuje sztab, do tego odpowiednią cegiełkę dokłada związek. My też musimy dobrze wypełnić swoje zadania, czyli odnosić zwycięstwa. Stawiamy sobie wysokie cele, chcemy awansować i iść do góry, ale nie zawsze wychodzi i nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy chcieli" - podkreślił. Na inauguracje Rugby Europe Trophy biało-czerwoni pokonali 9 października we Lwowie Ukrainę 27:24, a za tydzień, w kolejnym spotkaniu tych rozgrywek, podejmą na stadionie Polonii w Warszawie Szwajcarię. "Dotychczasowe przygotowania poświęcone były konfrontacji z Niemcami. Wygraliśmy i teraz przełączamy się na Szwajcarię. Rozgrywany co tydzień mecz w reprezentacji to jednak ogromne wyzwanie. Są to zupełnie inne spotkania niż w lidze, stoją na wyższym poziomie i wymagają znacznie większego wysiłku. Nie pozostaje nam nic innego jak się do tego zaadaptować i w sobotę ponownie dać z siebie 110 procent" - podsumował. Autor: Marcin Domański