Regulamin turnieju jest skonstruowany tak, że już pierwsze spotkanie decyduje, czy dany zespół będzie walczył o medale, czy też trafi do rozgrywek Challenge Trophy (miejsca 9-16). Dlatego spotkanie z USA było dla Polek kluczowe, a zawodniczki przed turniejem podkreślały, że są niezwykle zmotywowane, by postawić się wyżej notowanym rywalkom. Amerykanki były wskazywane jako faworytki tego starcia, ale podopieczne Janusza Urbanowicza w tym sezonie już kilkukrotnie pokazały, że potrafią na boisku zweryfikować "papierową" przewagę. Zaczęło się jednak nieudanie, bo Amerykanki dość szybko przyłożyły piłkę w naszym polu punktowym po indywidualnej akcji Jaz Gray. Ta sama zawodniczka wykorzystała też dobre rozrzucenie na skrzydło od Olsen. Po raz drugi zaliczyła pięć punktów, tym razem zwieńczone udanym podwyższeniem i przegrywaliśmy już 0:12. W grze Polek było widać nerwowość, nasze zawodniczki popełniały błędy, które normalnie im się nie zdarzają. Z tego powodu, po kolejnym szerokim rozegraniu, Naya Tapper wpadła na nasze pole punktowe. W ostatnich minutach pierwszej części gry w końcu w naszej grze zaczęło się dziać coś pozytywnego. Najpierw świetną szarżą popisała się Anna Klichowska, a potem, po szybkim rozegraniu piłki z młyna, Katarzyna Paszczyk wpadła na pole punktowe. Karolina Jaszczyszyn popisała się udanym podwyższeniem. Do przerwy zespół USA prowadził 17:7, a kwestia wygranej pozostawała otwarta. Niestety po zmianie stron znów Gray przeprowadziła długi, solowy rajd, zakończony na naszym polu punktowym. Na dodatek nasza drużyna miała problem z przejęciem piłki po wznowieniu i Amerykanki cały czas były w ofensywie. Dominowały również nad nami fizycznie i trudno było przerwać ich akcje. To zaowocowało dwoma kolejnymi przyłożeniami i na tablicy wyników pojawił się wynik 34:7. Na koniec spotkania, już po upływie regulaminowego czasu gry, Kristen Thomas wpadła jeszcze na nasze pole punktowe, ustalając wynik tego meczu na 39:7 dla ekipy Stanów Zjednoczonych. - Polska to bardzo dobra drużyna, więc skupiłyśmy się na tym, by trzymać się ustalonych założeń na ten mecz. Wynik sugeruje, że to było jednostronne spotkanie, ale zdecydowanie był to twardy i niełatwy mecz - przyznała po meczu Jaz Gray z reprezentacji USA. Niestety, naszej drużynie nie udało się sprawić niespodzianki, a nawet sensacji, bo za taką należałoby uznać pokonanie USA. Teraz przed nimi mecz z drużyną Chin, która uległa Kanadyjkom. Polki pokonały już zespół z Azji przy okazji turnieju World Sevens Challenger Series w Chile. "Biało-Czerwone" wciąż mają o co walczyć w Kapsztadzie. Wywalczenie Trophy byłoby z pewnością dużym osiągnięciem w debiucie na imprezie tej rangi.