Rugbowy Puchar Świata rozpoczął się wczoraj efektowną ceremonią otwarcia na wypełnionym po brzegi 80-tysięcznym Stade de France. 900 mln widzów na całym świecie nie było zachwyconych eventem, czemu dali wyraz w mediach społecznościowych. Ceremonia zawierała wszystkie typowo francuskie akcenty jak bagietki, ser wieżę Eiffela. Potem na arenę wkroczyli sportowcy - nowozelandzcy "All Blacks" zaprezentowali efektowny, tradycyjny taniec "haka", który poniósł ich ku dobrej pierwszej połowie. Faworyzowani francuscy gospodarze prowadzili 9:8, ale długo nie mogli poradzić sobie z przybyszami z południowej półkuli, którzy na początku drugiej połowy wyszli na prowadzenie 13:8 po drugim przyłożeniu Marka Telea. Nowa Zelandia przegrała po raz pierwszy w fazie grupowej Pucharu Świata w rugby To podziałało na "Koguty" jak płachta na byka, wtedy Francuzi złapali właściwy rytm i prowadzeni przez obrońcę Thomasa Ramosa (zdobył aż 17 punktów) wygrali zdecydowanie 27:13. To pierwsza w historii porażka trzykrotnych zdobywców Pucharu Świata "All Blacks" w fazie grupowej. Polski trener kibicuje Irlandii W grupie A oprócz Francji i Nowej Zelandii grają jeszcze Włochy i Namibia (zagrają dziś o 13 w Saint-Etienne) oraz Urugwaj. Do ćwierćfinału awansują dwie drużyny, a impreza zakończy się finałem na Stade de France 28 października. Wśród kompletu widzów obserwujących mecz otwarcia Pucharu Świata byli m.in. piłkarscy milionerzy Kylian Mbappe i Ousmane Dembele z Paris Saint-Germain, Dayot Upamecano z Bayernu oraz Antoine Griezmann z Atletico Madryt. Na filmach widać jak reagują na boiskowe wydarzenia z niejakim opóźnieniem, przepisy rugby nie są jasne dla wszystkich. Francuscy piłkarze mieli wolne, "Trójkolorowi" grają towarzyski mecz z Niemcami 12 września we wtorek. Maciej Słomiński, INTERIA