To wyświechtany frazes, ale w polskim rugby ligowym nie można narzekać na nudę. Szkoda tylko, że dyskutuje się głównie o sprawach pozaboiskowych, a nie tym co dzieje się na zielonej murawie. Dopiero co zamknęło się unikalne w skali kraju i świata 5-dniowe okno transferowe, a drużyny przystąpiły do meczów rozstrzygających o losach sezonu. Równie zacięta co w Ekstralidze była rywalizacja na jej zapleczu. W sezonie zasadniczym w 6-zespołowej stawce bezkonkurencyjna okazała się Sparta Jarocin, odnosząc komplet 10 wygranych. W play-off rugbiści z Wielkopolski dwa razy wygrali w półfinale z Budowlanymi Łódź, by w sobotę przystąpić do starcia finałowego z Rugby Białystok. Wygrany zostawał zwycięzcą I ligi rugby i zyskiwał prawo do gry w barażu z ostatnią drużyną Ekstraligi - już wiadomo, że jest nią Posnania Poznań. Wyrównany mecz zakończył się remisem 15:15. Nastąpiła konsternacja. Co teraz? Sędzia spotkania Dariusz Reks chwycił za telefon, zapewne po to by zasięgnąć języka w Polskim Związku Rugby co robić. Obie drużyny, solidarnie i charakternie po rugbowemu ustaliły, że chcą grać dogrywkę i ewentualnie rzuty karne, tak jak dzieje się na świecie. Mimo dobrych chęci rugbistów z Jarocina i Białegostoku, sęk w tym, że sędzia musiał stać na straży regulaminu, a ten został skonstruowany w ten sposób, że trzeba było...zwycięzcę losować. Arbiter Reks rzucał monetą (i to nawet kilka razy, najpierw po to, żeby wybrać kto będzie miał prawo pierwszego wyboru), los przyniósł "wygraną" Sparcie Jarocin i to ona ma stanąć do boku o Ekstraligę z Posnanią. - Obie drużyny chciały grać dogrywkę, sędzia powołując się na regulamin zarządził rzut monetą, co nie satysfakcjonowało nikogo. Sparta Jarocin, bez porażki w całym sezonie została mistrzem ligi. Gratulujemy klubowi z Białegostoku dobrej postawy w meczu finałowym - mówi nam Mateusz Boruta, prezes Sparty Jarocin. Czy to koniec rozgrywek? W piłce nożnej, pokrewnej rugby dyscyplinie, nie tworzy się precedensów i nie podważa wyniku z boiska, twierdzi się, że "błędy sędziego są elementem gry". Pytanie tylko, czy sędzia Reks popełnił błąd trzymając się regulaminu? Wydaje się, że to nie koniec batalii o Ekstraligę, klub z Białegostoku ma regulaminowe 48 godzin od zakończenia meczu na złożenie protestu i z niego skorzysta. - Będziemy składać protest. Jesteśmy gotowi grać na neutralnym terenie, choćby jutro. Stoimy na stanowisku, że boisko powinno rozstrzygać kwestie awansu, a nie losowanie, zwłaszcza że ten regulamin dotyczył chyba poprzedniego sezonu - mówi nam Mateusz Perzyna, prezes klubu z Białegostoku. Po meczu w Jarocinie środowisko rugby trzęsie się z oburzenia, fora internetowe i media społecznościowe płoną. Obecny sezon obfituje w walkowery, decyzje przy zielonym stoliku, dlatego rzut monetą decydujący o prawie do gry w Ekstralidze brzmi absurdalnie. Absurd w rugby! Rzut monetą zdecydował o losach I ligi W rozdziale IV regulaminu, mówiącym o tym co decyduje o wyższym miejscu w klasyfikacji końcowej, czytamy: 1. Większa liczba zdobytych dużych punktów łącznie z bonusowymi (w fazie play off oraz play out nie wlicza się punktów bonusowych); 2. Rezultaty bezpośrednich spotkań pomiędzy zainteresowanymi (mała tabela uwzględniająca również punkty bonusowe - w fazie play off oraz play out nie wlicza się punktów bonusowych); 3. Korzystniejszy stosunek małych punktów; 4. Większa liczba zdobytych małych punktów; 5. Mniejsza liczba wykluczeń; 6. Mniejsza liczba upomnień; 7. Wyższe miejsce w klasyfikacji w sezonie poprzedzającym; 8. Losowanie. Sędzia Reks zinterpretował to w ten sposób, że niejako "wyjął" rozgrywki play-off z całego sezonu, czym wykluczył pierwsze sześć punktów. Jeśli miał rację, a chyba tak właśnie było - przy remisie Sparty z Białymstokiem 15:15 nie mają one zastosowania. Jeśli chodzi o punkt 7 - kluczowe jest "poprzedzającym" - nie w sezonie 2021/22, a poprzednim 2020/21, wówczas Sparta grała w Ekstralidze, a Białystok na jej zapleczu - ciężko to porównać. Został punkt ósmy - losowanie. Źle został napisany regulamin rozgrywek I ligi, nie został zmieniony, gdy play-off był w poprzednich sezonach rozgrywany według innych zasad. W ogóle w tym zakresie panuje niezły rozgardiasz. Aby wejść do Ekstraligi trzeba zagrać baraż z jej ostatnią drużyną, ale już między I i II ligą takich zasad nie ma. Dodatkowo rywalizacja o mistrzostwo II ligi to dwumecz, a w I lidze gra się tylko jeden mecz. Tak jakby rozgrywki każdej z lig działały w próżni i nie były systemem naczyń połączonych. Te rugbowe absurdy można mnożyć. Tymczasem na najwyższym szczeblu rozgrywek ustalono (nie bez proceduralnego zamieszania, którym już nie będziemy państwa zanudzać) skład finału i tzw. "małego finału" Ekstraligi. W spotkaniu o 3. miejsce w sobotę 25 czerwca zmierzą się Lechia Gdańsk z Up Fitness Skrą Warszawa, a dzień później obrońca tytułu, Ogniwo Sopot z Orkanem Sochaczew zagrają o ligowe złoto. Miejmy nadzieję, że losy ligowych zaszczytów rozstrzygną się na boisku, nie przy pomocy proceduralnych kruczków. Maciej Słomiński, Interia