- Ta ostatnia faza przygotowań, został miesiąc do turnieju w Krakowie, to przede wszystkim praca nad obroną, przegrupowaniami i ruckami. Trener zwraca na to szczególną uwagę, bo wie, jak jest to ważne w czasie gry. Na tym się skupiałyśmy, choć oczywiście były też treningi motoryczne i siłowe, ale trener Urbanowicz postawił nam za zadanie głównie pracę nad obroną - mówi Klichowska. Mimo tego, że ani w Dubaju ani w Montevideo nie udało się Polkom wejść do czołowej "czwórki", a co za tym idzie w klasyfikacji generalnej są na szóstej pozycji i muszą gonić rywalki, nie ma mowy o spuszczaniu głów w zespole, czy odpuszczaniu walki o awans do finałowych zmagań w Madrycie. - Każda z zawodniczek podchodzi do tych zawodów bardzo poważne. To, że poprzednie turnieje nie ułożyły się do końca tak, jak zakładaliśmy, czyli że nie udało się na razie wejść do "czwórki", to nie znaczy, że myślimy o odpuszczeniu turnieju w Krakowie. Dziewczyny są bardzo zmotywowane, zagramy u siebie, na swoim podwórku, co nas mobilizuje, a przecież cały czas mamy jeszcze szanse walki o awans i będziemy chciały pokazać się z jak najlepszej strony - zapewnia Klichowska. - Dwa poprzednie turnieje nie poszły po naszej myśli po części z powodu problemów ze zdrowiem, z kontuzjami. Nie mogłyśmy wrócić do naszego "stałego" składu, ale walczymy, żeby się to w końcu udało. Mamy przed sobą też wizję turnieju w Monako, co jest dla nas kolejnym celem i bardzo ciężko na to pracujemy - dodaje jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek w naszej kadrze. Polki są w trakcie kolejnego bardzo intensywnego sezonu, w którym nagromadzenie imprez jest bardzo duże, co wpływa rzecz jasna również na fizyczną dyspozycję naszych zawodniczek. - Na pewno jest ciężko, pojawiają się urazy, od takich lżejszych, jak jakieś bóle czy naciągnięcia, po te gorsze, jak np. urazy kolana. Nie ma z nami Karoliny Jaszczyszyn, wraca Małgorzata Kołdej. Nie jest łatwo rozgrywać tyle spotkań, uczestniczyć w tylu zgrupowaniach, tak wąską grupą zawodniczek, ale staramy się być jak najlepiej przygotowane do gry w tym najważniejszym okresie - mówi popularna "Klicha". Na zgrupowaniu pojawiło się aż 20 zawodniczek, w tym kilka młodych, dopiero wchodzących w seniorskie rugby. Trener Janusz Urbanowicz myśli już jednak o przyszłości kadry, stąd cały czas dba o dopływ świeżej krwi. - Myślę, że te młode zawodniczki, jak Oliwia Krysiak czy Oliwia Strugińska, ale też Marta Morus czy Julia Druzgała, bardziej doświadczone, ale przecież wciąż młode, to jest nasza przyszłość. Musimy starać się wciągać je do podstawowego składu, bo już niedługo to one będą ciągnęły tę reprezentację - uważa Klichowska. Jedna z naszych największych gwiazd nie mogła wziąć udział w zmaganiach w Urugwaju z powodu rozpoczęcia nauki w szkole wojskowej. Na najważniejsze starty w tym sezonie ma już jednak zapewnioną zgodę uczelni, co z pewnością musi cieszyć kibiców rugby w Polsce. - W Montevideo nie dostałam zgody na wyjazd. Byłam gotowa, bardzo dobrze przygotowana, świetnie się czułam, ale niestety moja uczelnia, Akademia Marynarki Wojennej, nie wyraziła zgody na udział w zgrupowaniu. Wiem, że na Monako taką zgodę dostanę. Co do udziału w turnieju w Krakowie, myślę że czas pokaże, bo na razie borykam się z kontuzją kolana i czekam na dokładną diagnozę, co z nim będzie. Jeżeli chodzi o moją przyszłość, to mam w planie ukończenie kursu na Akademii w czerwcu i zostanę w Trójmieście. Jeśli się to powiedzie, będę mogła nadal grać i trenować rugby. Chociaż oczywiście nie wiadomo, gdzie dostanę przydział do służby - mówi o planach na przyszłość zawodniczka Biało-Zielonych Ladies Gdańsk.