Tak jak Polska, Belgia wysoko przegrała dwa pierwsze mecze w Rugby Europe International Championship (REIC) - z Rumunią i Portugalią. Biało-czerwoni ulegli najpierw w Bukareszcie Rumunii 27:67, a następnie w Gdyni Portugalii 3:65. Z kolei Belgowie przegrali w Lizbonie z Portugalią 17:54 oraz w Brukseli z Rumunią 5:56. Faworytem spotkania w Gdyni były "Czarne Diabły", w poprzednim sezonie Belgowie sprawili mocne lanie Polakom w Brukseli 41:11, ale od tej pory zmienił się ich trener, teraz prowadził ich Mike Ford, jak również skład. Było to widać na boisku, bo Polacy odnieśli zasłużoną wygraną 21:15. Biało-Czerwoni bardzo dobrze bronili i popełnili znacznie mniej błędów od rywali. W wiekowym polskim młynie najmłodszym zawodnikiem był 31-letni Aleksander Nowicki, ale może słusznie - nie czas na eksperymenty, gdy jest realna szansa na wygraną. Polski młyn wygrał ten mecz i skuteczna obrona. Cyklon Ulf mocno dał się we znaku Trójmiastu i całemu krajowi - hiszpańscy sędziowie meczu Polska - Belgia zamiast w Gdańsku lądowali w Warszawie, dopiero nazajutrz dojechali samochodem do Gdyni. To był chyba najpóźniej rozgrywany mecz w historii polskiego rugby - zawody zaczęły się o 21:15, na szczęście wichura nieco zelżała i można było grać. Od początku inicjatywę mieli Biało-Czerwoni, liczni kibice zebrani na stadionie w Gdyni żartowali, że przez pierwsze cztery minuty Polacy mieli większe posiadanie piłki niż w poprzednim meczu z Portugalią. Inicjatywa gospodarzy zaowocowała celnie wykonanym rzutem karnym Wojciecha Piotrowicza. Zaraz było już 8:0 po przyłożeniu Zenona Szwagrzaka. Belgowie zrewanżowali się karnym Alana Williamsa i do końca pierwszej połowy wynik nie zmienił się - było 8:3. W 27. minucie rozegrała się niecodzienna dla rugby boiskowa bójka - w efekcie Chis Baudry otrzymał żółtą kartkę i opuścił boisko na 10 minut. W drugiej połowie Polacy prowadzili już 18:3 i pewnie zmierzali po wygraną. W nerwowej końcówce Belgowie niebezpiecznie zbliżyli się do biało-czerwonych. Przyłożenia zanotowali Dazzy Cornez i Victor Andre, raz podwyższył Florian Remue, ale to było za mało by zagrozić lepszym tego dnia Polakom. Gospodarze nie dali odebrać sobie zasłużonego zwycięstwa i ostatecznie wygrali 21:15. Kolejny mecz Polacy rozegrają za dwa tygodnie u siebie z Niemcami, będzie to mecz o miejsca 5-8. Potem odbędą się już mecze o konkretne miejsca, które zostaną rozegrane w Amsterdamie. Wygrywając z Belgami Polacy odzyskali również trofeum Generała Stanisława Maczka. Przy okazji 130. rocznicy urodzin Generała ustanowiono przechodnie trofeum, które jest stawką każdego pojedynku między tymi dwiema drużynami. Generał Maczek jest bohaterem zarówno wojny z bolszewikami w 1920 roku, kampanii wrześniowej w 1939, jak i ofensywy Aliantów w Normandii w 1944 roku. To jego oddziały wyzwoliły w 1945 belgijskie miasta Gandawy, Ypres oraz niderlandzką Bredę. W uznaniu zasług, ten wybitny dowódca otrzymał nawet honorowe obywatelstwo Holandii. Wybór patrona wspólnego trofeum był więc dla obu federacji oczywisty. Mecz z Belgią w Gdyni był 50. meczem w reprezentacji dla Kamila Bobryka, wkrótce okaże się, czy to był jego "last dance" w polskiej kadrze. Polska - Belgia 21:15 (8:3) Punkty dla Polski: Wojciech Piotrowicz 11, Zenon Szwagrzak 5, Piotr Zeszutek 5 Skład Polski: 1. Tom Fidler, 2. Grzegorz Buczek, 3. Zenon Szwagrzak - 4. Michał Krużycki, 5. Mateusz Bartoszek, 6. Jan Cal - 7. Aleksander Nowicki, 8. Piotr Zeszutek - 9. Dawid Plichta - 10. Jędrzej Nowicki - 11. Robert Wójtowicz, 12. Peter Hudson, 13. Grzegorz Szczepański, 14. Ross Cooke - 15. Wojciech Piotrowicz. Zmiennicy: 16. Kamil Bobryk, 17. Jake Wiśniewski, 18. Craig Bachurzewski, 19. Max Loboda, 20. Kacper Palamarczuk, 21. Vaha Halaifonua, 22. Mateusz Plichta, 23. Dominik Morycki. Maciej Słomiński, INTERIA