Polska przegrała z Belgią 17:18 w Amsterdamie w meczu o 7. miejsce w dywizji Rugby Europe International Championship. Mecz był spokojnie do wygrania, Biało-Czerwoni mieli inicjatywę przez większą część spotkania, ale nie ma co rozdzierać szat - w tym roku z Championship nikt nie spada do niższej dywizji, ten sezon był przeznaczony na naukę i grę bez zbędnej presji. Polacy zagrali w Amsterdamie bardzo zbliżonym składem, który w lutym w Gdyni pokonał Belgię. W wiekowym polskim młynie najmłodszym zawodnikiem był 31-letni Aleksander Nowicki. Biało-Czerwoni bardzo źle rozpoczęli ostatnie spotkanie, pierwsze punkty stracili już w 42. sekundzie. Po sprytnym zagraniu nogą Guillaume’e Pirona przyłożył Dazzy Cornez, ale z dogodnej pozycji nie zdołał podwyższyć Florian Remue. Belgia wygrywała 5:0, jednak biało-czerwoni szybko odrobili straty. W 5. minucie przyłożeniem zrewanżował się nasz kapitan Piotr Zeszutek, a dwa punkty z podwyższenia dołożył Wojciech Piotrowicz. Sześć minut później na prowadzeniu ponownie znaleźli się rywale - z karnego trafił Remue i było 8:7 dla zawodników z Beneluksu. Biało-Czerwoni mieli inicjatywę. Z łatwej sytuacji z karnego nie trafił Wojciech Piotrowicz, a wkrótce Robert Wójtowicz miał już pole na polu punktowym, ale nie zdołał położyć piłki, wreszcie nie pomylił się Piotrowicz i Polacy wyszli na prowadzenie 10:8. Nie trwało to długo, zaraz z karnego trafili Belgowie i po 40 minutach prowadzili 11:10. W drugiej odsłonie Polacy nie zdołali odrobić strat. Najpierw arbiter nie uznał przyłożenia Zenona Szwagrzaka, a w 62. minucie napór rywali zwieńczył Remue. Środkowy ataku nie tylko przyłożył po indywidualnej akcji, ale zaliczył także podwyższenie. W tym momencie "Czarne diabły" wygrywały 18:10. Nadzieje biało-czerwonych na korzystny wynik odżyły w 75. minucie, kiedy przyłożył Vaha Halaifonua i podwyższył Piotrowicz. Na więcej Belgowie już nie pozwolil Bilans Polaków w Rugby Europe Championship to cztery porażki i zwycięstwo. Polacy zajęli trzecie miejsce w grupie (wysokie porażki z Rumunią - 27:67 i Portugalią - 3:65 oraz wygrana w Gdyni z Belgią 21:15, potem w meczu o miejsca 5-8 przegrali u siebie 18:23 z Niemcami. W meczu o pierwsze miejsce w Championship broniąca tytułu Gruzja zmierzy się z Portugalią, w konfrontacji o trzecią pozycję zagrają Hiszpanie i Rumunii, a o piątą Holendrzy z Niemcami. Przegrywając minimalnie z Belgami Polacy stracili trofeum Generała Stanisława Maczka na rzecz rywali. Przy okazji 130. rocznicy urodzin Generała ustanowiono przechodnie trofeum, które jest stawką każdego pojedynku między tymi dwiema drużynami. Generał Maczek jest bohaterem zarówno wojny z bolszewikami w 1920 roku, kampanii wrześniowej w 1939, jak i ofensywy Aliantów w Normandii w 1944 roku. To jego oddziały wyzwoliły w 1945 belgijskie miasta Gandawy, Ypres oraz niderlandzką Bredę. W uznaniu zasług, ten wybitny dowódca otrzymał nawet honorowe obywatelstwo Holandii. Wybór patrona wspólnego trofeum był więc dla obu federacji oczywisty. Belgia - Polska 18:17 (11:10) Punkty dla Belgii: Florian Remue 13, Dazzy Cornez 5. Punkty dla Polski: Wojciech Piotrowicz 7, Piotr Zeszutek i Vaha Halaifonua po 5. Polska: Tom Fidler, Grzegorz Buczek, Zenon Szwagrzak, Michał Krużycki, Mateusz Bartoszek - Aleksander Nowicki, Vaha Halaifonua, Piotr Zeszutek - Mateusz Plichta - Jędrzej Nowicki - Robert Wójtowicz, Peter Hudson, Grzegorz Szczepański, Ross Cooke, Wojciech Piotrowicz oraz Jakub Burek, Jake Wiśniewski, Sylwester Gąska, Jan Cal, Brandon Olow, Sean Cole, Dawid Banaszek. Maciej Słomiński, INTERIA