Nowozelandki, nazywane w ojczyźnie "Black Ferns", do przerwy przegrywały 10:17, jednak po zmianie stron przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. I choć w ostatnich minutach Francuzki miały rzut karny, to jednak niecelnie na słupy kopała Caroline Drouin i ostatecznie do gospodynie turnieju cieszyły się z awansu do finału, wygrywając cały mecz 25:24. Po końcowym gwizdku w zespole "Black Ferns" zapanowała wielka radość, natomiast u Francuzek pojawiły się łzy, bo sukces był o krok. Mimo to "Trójkolorowe" zgodnie z duchem rugby okazały szacunek rywalkom i zrobiły im szpaler, kiedy Nowozelandki schodziły do szatni. Takie obrazki, pokazujące piękno tej dyscypliny, to znakomita reklama rugby. Zresztą całe spotkanie pomiędzy Nową Zelandią a Francją mogło się podobać, dlatego przed finałem kibice mogą tylko zacierać ręce.