26:7 - takim wynikiem zakończył się finał turnieju w rugby na ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Złoty medal zgarnęli gospodarze imprezy, natomiast srebrne krążki powędrowały do zawodników z Fidżi. Jeden z nich zawisł na szyi Josaia Raisuqe'a. Na co dzień 30-latek reprezentował barwy klubu Castres Olympique. Większość kariery spędził we Francji. Wcześniej występował w zespole Stade Francais i Nevers, natomiast od przyszłego sezonu miał grać dla CA Brive. Niestety w czwartek media przekazały bardzo smutne wieści. Nie żyje srebrny medalista z Paryża. Miał 30 lat Tego dnia Josaia Raisuqe zginął w wypadku samochodowym. Jak przekazali dziennikarze "Midi Olympique", pojazd reprezentanta Fidżi został staranowany przez nadjeżdżający pociąg na jednym z przejazdów kolejowych w dzielnicy Saix. Szczegóły całego zdarzenia nie są jeszcze znane. Ofiara miała 30 lat. "Kilku jego kolegów z drużyny było obecnych na miejscu wypadku i było świadkami zdarzenia" - czytamy. Raisuqe stracił życie zaraz po zderzeniu z pociągiem. Zawodnik jechał na trening drużyny Castres Olympique. Zawodnicy francuskiego zespołu tuż po tym tragicznym incydencie zostali zwolnieni z zajęć, a ich mecz z Clermont zaplanowany na najbliższą sobotę ma zostać przełożony. Na odejście rugbisty zareagowały również inne francuskie kluby oraz władze. - Jesteśmy w szoku po nagłej śmierci Josaii. Był promiennym chłopakiem na boisku i poza nim, filarem społeczności Fidżi, którą mamy w Klubie i do której jesteśmy bardzo przywiązani - dodał menedżer francuskiego związku rugby Pierre-Yves Revol.