Maciej Słomiński, INTERIA: Chyba musi być bardzo dobrze w polskim rugby, skoro grudniowe wybory do zarządu PZR wygrała koalicja dotychczas rządząca tym pięknym sportem. Zmienił się tylko prezes, zastąpił pan Dariusza Olszewskiego. Jarosław Prasał, prezes zarządu Polskiego Związku Rugby: - Odpowiedź na tak postawioną tezę nie jest oczywista. Jest jeszcze bardzo wiele pracy, wiele wody musi upłynąć w Wiśle, żebym mógł "odpalić cygaro", napawać się widokiem i mógł powiedzieć, że jest bardzo dobrze. Natomiast wyniki wyborów świadczą o tym, że środowisko rugby zobaczyło, że zmiany idą w dobrym kierunku. Wybraliśmy właściwą drogę i o tym jestem przekonany, gdyby było inaczej nie kandydowałbym na stanowisko prezesa związku. Jakie są najważniejsze cele na tą czteroletnią kadencję? - Sportowo to na pewno igrzyska olimpijskie w Paryżu dla naszej kobiecej reprezentacji "siódemek". To co było marzeniem, teraz może się ziścić. Nie ma dla sportowca większej imprezy. To jest poziom, nazwijmy to umownie - mistrzostw świata - ale otoczenie sprawia, że jest to sportowy święty Graal. Udział w paryskiej imprezie to byłby dla polskiego rugby jak lot na księżyc i spełnienie pięknego snu. Panie mają pierwszeństwo i o nich powiedzieliśmy - a co z reprezentacją męską? Co jeśli, nie daj Bóg, polska kadra opuści w tym oku poziom Championship? Jest to niestety realne. - Na dziś Polska, Niemcy i Belgia prezentują bardzo zbliżony poziom - każda z tych drużyn może spaść z Championship do Trophy. My ze względu na wyniki poprzedniego roku (Polska zajęła ostatnie, ósme miejsce - turniej Championship jest rozgrywany w cyklach dwuletnich - przyp. red.) znajdujemy się w najtrudniejszym położeniu. Myślę, że to co wydarzy się w ciągu dwóch najbliższych miesięcy na froncie reprezentacyjnym nie może być ważniejsze od czteroletniej kadencji całego zarządu PZR. Kluczem jest progres, a nie wyniki następnych pięciu meczów reprezentacji. Rozumiem, natomiast oczywiste jest, że sukces pierwszej reprezentacji bardzo pomaga, a zła passa przeszkadza całej dyscyplinie sportu. - Skłamałbym mówiąc, że nie mamy jakichś obaw z tym związanych. Jesteśmy przekonani co do słuszności procesu, w którym jesteśmy. Pozostanie w Championship jest dla nas ważne, ale jest to dość daleko sportowo od igrzysk olimpijskich, które są dla nas priorytetem. Co z selekcjonerem Chrisem Hittem? - Ma kontrakt ważny do kwietnia, potem pomyślimy co dalej. Chcę podkreślić, że awans do Championship, który planowaliśmy na 2024 r., uzyskaliśmy już po pierwszym roku pracy szkoleniowca z Walii, z którego pracy jesteśmy zadowoleni. A czy jesteście zadowoleni z Jose Gorrotxategi - dyrektora sportowego związku? Różne głosy na temat jego pracy docierają ze środowiska. - Zadanie Jose jest dość niewdzięczne, efekty jego pracy będą widoczne dopiero po latach. Jego główne zadanie to zbliżyć nasze rugby do poziomu światowego jeśli chodzi o poziomie edukacji rugbowej. Od początku swojej pracy Jose przygotował system licencyjny dla trenerów oparty na certyfikatach World Rugby oraz cały cykl szkoleń z tym połączonych. Od października 2023 do dziś praktycznie co tydzień odbywają się w różnych ośrodkach rugby w Polsce szkolenia edukacyjne dla trenerów, sędziów, lekarzy czy fizjoterapeutów prowadzone przez certyfikowanych edukatorów RW. Udało się też zaprosić do Polski kilku wybitnych specjalistów w różnych aspektach którzy prowadzili szkolenia tzw. Master Class. Obecnie przygotowujemy już plan na cykl szkoleń letnich i zimowych 2024. To będzie owocować w przyszłości, widzę jak to zaczyna funkcjonować w klubie z którego się wywodzę i jestem z tego bardzo zadowolony. Polska zagra z Rumunią w niedzielę 4 lutego o 18:15 na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni Jaka jest dziś strategia personalna dotycząca pierwszej reprezentacji? Czy stawiamy na naszą młodzież czy raczej szukamy zawodników z polskimi korzeniami na drugim końcu świata - czy w związku wciąż jest komórka tym się zajmująca? - Jest taka komórka. Na pewno będziemy z niej dalej korzystać. Pamiętajmy, że wielu z tych chłopaków którzy są wynajdowani i rozpoczynają grę w reprezentacji bardzo szybko wraca do Polski i tu zakłada rodzinę czy planuje swoją przyszłość. Najlepszym przykładem jest Tom Fidler czy Kacper Palamarczuk. Niezależnie sport młodzieżowy to jedno z największych wyzwań - mocno ucierpiał on poprzez COVID, chcemy tak poukładać sport młodzieżowy i ścieżkę możliwej kariery dla młodych zawodników, aby kończąc kadencję móc powiedzieć, że jesteśmy w Championship i mamy gotowych następców dla zawodników którzy będą kończyć karierę reprezentacyjną. Słyszymy o chęci startu Rugby Europe Super Cup - Są to rozgrywki do których trzeba zostać zaproszonym, a nie zakwalifikować się - innymi słowy - nie ma kryteriów sportowych, a są organizacyjne. Wciąż myślimy i aktywnie działamy, by wystawić drużynę w turnieju Super Cup - jesteśmy w procesie rozmów z Rugby Europe. Aby wystartować w tych zawodach trzeba mieć też trochę szczęścia - Czesi dołączyli do Super Cup, bo odpadła jedna drużyna z Gruzji, poza tym znaleźli możnego sponsora (prywatny bank), który zgodził się sfinansować występ. Co to za rozgrywki, ten Super Cup? - Przepisy mówią, że trzeba zgłosić 15 zawodników, którzy są młodzieżowymi reprezentantami kraju do lat 23, ośmiu musi być dorosłymi kadrowiczami, a reszta to już dowolnie. Rozgrywki odbywają się jesienią, w założeniu są to rozgrywki, które mają pełnić rolę uzupełniającą w stosunku do wiosennych meczów kadry. To jest pomyślane jako zaplecze drużyn narodowych. Choć drużyny w Super Cup startują jako kluby a nie jako formalne kadry danego kraju. Już się nie mogę doczekać dyskusji w polskim rugby, dotyczące klubowego szyldu pod jakim wystartuje nasza drużyna. Ale na razie zapytam czy takie jesienne rozgrywki nie zdezorganizują rozgrywek Ekstraligi? - Jest to kolejny element, nad którym pracujemy, który bierzemy pod uwagę. Te spotkania nie pozostaną bez wpływu na ligę, część z nich będzie się nakładać na kolejki ligowe, jakieś rozwiązania mamy z tyłu głowy. Pan w poprzednim zarządzie zajmował się stroną finansową PZR - jaka jest w skrócie sytuacja finansowa związku? - Dobra. Głównym mecenasem polskiego rugby jest ministerstwo sportu. Poszczególne kadry są również wspierane przez spółki skarbu państwa i to bardzo doceniamy. Wzrost budżetu PZR jest m.in. bezpośrednio związany z sukcesami kadry kobiecej, to daje ogromny wzrost zarówno po stronie przychodów jak i kosztów. Aby utrzymać się na jak najwyższym poziomie kadra trenera Janusza Urbanowicza musi uczestniczyć w turniejach na całym świecie. W ubiegłym roku mieliśmy dwa europejskie turnieje World Series - sam udział i jak najlepsze przygotowanie to wielkie pieniądze. Koszty ponosimy, my jako związek. Dużą część naszego budżetu stanowi program upowszechniania sportu. Czyli sławny program rugby TAG. - Zgadza się, przez ten program przewija się tysiące dzieci, które inaczej nie miałyby kontaktu ze zorganizowanym sportem. To program niezwiązany z działalnością kadr narodowych, Ten program z swoich założeniach jest nastawiony na dzieci szkolne którym mamy możliwość przybliżyć uczestnictwo w rywalizacji sportowej poza szkołą poprzez nie kontaktową odmianę rugby. Program działa do szóstej klasy szkoły podstawowej, trochę brakuje potem kontynuacji. - Wiele osób podnosi tę kwestię. Program wykonuje Ministerstwo Sportu i Turystyki rękami Polskiego Związku Rugby. PZR organizuje, pokazuje dzieciom jak uprawiać sport, na czym polega współzawodnictwo, że jest coś po szkole oprócz komputera. Oczywiście chcielibyśmy, by dzieci dalej uprawiały nasz sport, zwłaszcza że w program są zaangażowani trenerzy klubów rugby. Z samego założenia nie jest to program rugby, a program upowszechniania sportu. Chciałem zapytać o Ekstraligę rugby - to są rozgrywki wyrównane, ciekawe, z potencjałem, ale kojarzą mi się z takim zaniedbanym dzieckiem, które chodzi w podartej kurtce. - Sposób w jaki "obsługujemy" zawodników w ramach reprezentacji pokazuje pewien kierunek dla klubów. Wydaje mi się, że nasze kluby są coraz bardziej profesjonalne, pamiętam na początku poprzedniej kadencji, że niektóre drużyny Ekstraligi nie były jednakowo ubrane - kolory strojów się zgadzały, ale już ich krój niekoniecznie. Dzisiaj już można o tym zapomnieć. Być może oglądalność nie jest oszałamiająca, ale kibic może obejrzeć mecz nie tylko na stadionie, ale również swoją drużynę w internecie i to w transmisji z trzech kamer, a nie jednej Kończąc wątek Ekstraligi: pan wywodzi się z KS Budowlanych Łódź, aktualnie "czerwonej latarni" tabeli z kompletem, nierzadko wysokich porażek. Czy dla Budowlanych inspiracją jest obecna droga Juvenii Kraków, która jest liderem, a kilka lat temu również była na końcu klasyfikacji? - Też ...,Choć my idziemy swoją drogą i już raz ją przeszliśmy na początku XXI wieku. Wówczas wróciłem jako kapitan reprezentacji juniorów w na początku stulecia, mieliśmy wielu młodzieżowych reprezentantów kraju, pomimo tego w lidze w meczach odnotowywaliśmy kolejne nokauty z Lechią, Arką czy Ogniwem. To były czasy, że oprócz porażki na boisku dostawało się jeszcze lanie. Po zebraniu niezbędnych, często bolesnych doświadczeń od 2003 r. przez dekadę graliśmy w finałach i mam nadzieję że taka droga czeka tą młodą drużynę W polskim rugby jest wiele sporów, o jeden z nich chciałem zapytać, a mianowicie o logo, które przedstawia kwiat maku - była spora burza w środowisku. - Był to faktycznie jeden z bardzo gorących tematów. Na marginesie - były na Facebooku przywoływane uchwały walnego zgromadzenia PZR sięgające lat 70. XX wieku. Niestety wiele osób nie zwracało uwagi że tamtego logo już dawno nie używano w PZR logo znacząco zmieniło proporcje oraz usunięto z niego napis rugby, to stało się jeszcze w latch 90 gdy ja zaczynałem przygodę z rugby. Zarząd PZR rozpisał otwarty konkurs każdy mógł w nim wziąć udział, wpłynęło kilka propozycji, ten mak najbardziej się spodobał. Myślę, że dziś ten krzyk ucichł. Nawet na walnym zgromadzeniu usłyszałem od jednego z krytyków, że: "ładnie to wygląda na tym banerze". Zmiany są w naszym życiu nieuniknione, jedyną stałą rzeczą jest zmiana, myślę że to był dobry moment na nią. Nikt nie mówił o zdjęciu orzełka i godła polskiego z piersi. Obecne logo jest bardziej graficzne, o wiele więcej można z nim zrobić. Wiele osób pytało, dlaczego mak, że to jakaś niezrozumiała przenośnia, ale właśnie o to chodziło, żeby to logo nie było wprost, żeby stanowiło przedmiot interpretacji, a mak w naszej historii pełni bardzo ważną rolę. Mak to kwiat arcypolski. Jaki jest pomysł zarządu PZR na wyjście z sytuacji ze Skrą Warszawa? Czy ta sprawa z waszego punktu widzenia została zakończona? Czy stoicie na stanowisku, że lepiej tego nie odwiązywać, bo supeł stanie się jeszcze bardziej gordyjski? Przypomnijmy, że Skra która miała ambicje nawet mistrzowskie, wycofała się w połowie poprzedniego sezonu, dziś jej zawodnicy grają w większość w Pogoni Siedlce. - Są procedury i zasady opisane w stosownych regulaminach, które rozdzielają kompetencje na poszczególne organy PZR. My jako zarząd nie mieliśmy mocy sprawczej w tym zakresie. Wypowiadały się komisje: gier i dyscypliny (KGiD), potem odwoławcza (KO). Temat, po wielu prawnych bataliach, został zamknięty, rugbiści przeszli do Pogoni Siedlce. Padła nazwa KGiD, to chyba najbardziej znana komisja w polskim rugby, prawie na równi z sejmowymi komisjami śledczymi. - To też jeden z celów na tę kadencję - aby mówiło się o niej jak najmniej. Chcąc jak najbardziej usprawnić pracę tej komisji poprosiliśmy o wsparcie prawne zewnętrzną kancelarię niezwiązaną z żadnych z klubów. Komisja rozpatruje sprawy w składzie co najmniej 3-osobowym z czego jedna z tych osób jest ze środowiska. Pracujemy, aby przepływ informacji w związku był jak najbardziej płynny - to wydarzy się w ciągu najbliższych miesięcy. Przed rozpoczęciem rozgrywek na wiosnę będzie ułatwiony proces zgłoszenia zawodnika i będzie "podgląd" aby można zobaczyć na jakim etapie jest jego sprawa Na koniec chciałem zapytać o pana - z tego co wiem, ma pan ustabilizowane życie zawodowe, po co zatem to rugby? - Miałem ustabilizowane do 16 grudnia, gdy zostałem wybrany na prezesa (śmiech). Mam co w życiu robić, jednak uważam, że można utrzymać progres w polskim rugby. Te ostatnie lata były pełne sukcesów i radosnych chwil, mistrzostwo Europy kobiet, 10. miejsce na pucharze świata, awans do Championship. Chcemy utrzymać ten dobry trend. I już naprawdę na koniec: jakie jest największe wyzwanie tej kadencji zarządu? - To poukładanie sobie relacji z dotychczasowymi oponentami. Rozmawiał Maciej Słomiński, INTERIA