Rugby to nie tylko sport, to również określone wartości - szacunek, empatia i współczucie dla kolegów z drużyny i boiskowych rywali. Rugbowa solidarność nie zna granic, dlatego tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji środowisko wsparło zaatakowaną Ukrainę. W pomocy brali udział ukraińscy sportowcy, których wojna zastała w Polsce, jak Anton Szaszero z Arki Gdynia. Pochodzący z Kijowa łącznik ataku zaledwie kilka dni po rozpoczęciu wojny podkreślał, że "gdy był młody słyszał, że mają dwa bratnie narody: Rosjan i Białorusinów. W trudnej chwili okazało się, że to Polacy są bratnim narodem, o tych dwóch innych szkoda gadać". Po prawie dwóch latach krwawego konfliktu wojna spowszedniała, ale polskie środowisko rugby wciąż pokazuje, że nieobce jest mu hasło: "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie". Walery Kaczanow był zawodnikiem Arki Gdynia w Ekstralidze Rugby. Po powrocie do Ukrainy został szkoleniowcem reprezentacji narodowej. Swoim dzieciom zaszczepił miłość do sportu. Jeden z jego synów ma szansę na kwalifikację olimpijską do Paryża w zapasach. Drugi, były bokser, walczy na froncie o wolność kraju. Ten drugi, Gienadij, już kilka razy otarł się o śmierć. Pod koniec roku Gienadij podczas jednego ze zwiadów wszedł na minę. Ta urwała mu stopę oraz fragment podudzia. Żołnierz trafił do szpitala we Lwowie. Kiedy dowiedzieli się o tym przyjaciele jego ojca z czasów gry w rugby w Polsce, od razu postanowili pomóc. Były trener kadry Ukrainy nie chciał nagłaśniać sprawy, ani nie prosił o wsparcie. - O tym co się wydarzyło w grudniu dowiedzieliśmy się od patriotycznego ruchu kibicowskiego, który organizuje pomoc dla Polaków na froncie oraz wspiera polskie rodziny, których członkowie walczą o wolność Ukrainy. Walery nie chciał słyszeć o żadnych zbiórkach. To bardzo honorowy człowiek. Nie mogliśmy jednak nie zareagować - mówił Jarosław Bator, były rugbista, a także wieloletni trener reprezentacji Polski kobiet w rugby 7. Polska rodzina rugby na pomoc Ukrainie Bator, wraz z przyjaciółmi odwiedził Gienadija we Lwowie. - Na razie Gienadij przebywa w szpitalu, który przygotowuje amputowaną kończynę do rehabilitacji. Państwo nie refunduje jednak protez, dlatego potrzebne są środki. Zgłosił się już do nas łódzki rugbista, którego firma produkuje takie protezy i obiecał pomoc. Fundusze są też potrzebne, by przenieść go do kliniki "SuperHumans" we Lwowie, która specjalizuje się w pracy z żołnierzami okaleczonymi na froncie. Odwiedziliśmy ją oraz leczących się tam żołnierzy, którzy dzielili się z nami niesamowitymi historiami - mówił Bator. Gienadij serdecznie dziękował wszystkim przyjaciołom z Polski, którzy okazali mu wsparcie. Otrzymał również koszulkę reprezentacji Polski z numerem "3", która również ma wymiar symboliczny. Przechodząc rehabilitacje ten dzielny żołnierz dostał w zasadzie trzecie życie. Wdzięczny był również jego ojciec, który nie chce opuścić będącego pod stałym ostrzałem Charkowa, gdzie obecnie mieszka. Celem zbiórki zorganizowanej przez rugbistów jest 60 tysięcy złotych. To kwota potrzebna, by Gienadij mógł otrzymać protezę, która pozwoli mu odzyskać sprawność poruszania się. Kwota ma pokryć również koszty rehabilitacji związanej z przystosowaniem do sztucznej kończyny w klinice "SuperHumans" we Lwowie. W pomoc zaangażowali się również mocno reprezentanci Polski, Grzegorz Buczek i Dawid Banaszek, których w najbliższą niedzielę w Gdyni o godz. 18:15 czeka mecz Rugby Europe Championship przeciwko Rumunii.