- Mieliśmy w sumie dziewięć dni zgrupowań, więc niezbyt wiele. Mimo to myślę, że poziom, na którym obecnie jest ta kadra, może w przyszłości zaprocentować dla polskiego rugby. Musimy tylko wykonać jeszcze trochę pracy na zapleczu, by wesprzeć rozwój zawodników zarówno pod kątem umiejętności i taktyki rugby, jak i od strony fizycznej. Ta grupa chce się uczyć, przyjmują nasze wskazówki, a my staramy się ich cały czas testować. W ciągu najbliższych 6-12 miesięcy, kilku zawodników naszej kadry seniorskiej z pewnością będzie kończyć karierę, więc to dla nas najlepszy moment, żeby przyjrzeć się młodym graczom i wesprzeć ich w rozwój, by wkrótce zasilili pierwszą drużynę - mówił przed rozpoczęciem turnieju Hitt, pracujący w końcu także z seniorską kadrą. Nasz trener jednak nie spodziewał się, że już w pierwszym meczu jego podopiecznych czeka aż tak zimny prysznic. "Biało-Czerwoni" w ćwierćfinale mierzyli się bowiem z jedną z młodzieżowych potęg na Starym Kontynencie, reprezentacją Portugalii i na własnej skórze przekonali się, że w tym kraju rugby stale się rozwija, a zawodnicy czynią duże postępy. Polacy przegrali 0:122, stanowiąc dla rywali tylko tło. Choć po takiej porażce trudno się otrząsnąć, nasi młodzi gracze pokazali wielki charakter w meczu z gospodarzami turnieju. "Biało-Czerwoni" od początku narzucili przeciwnikom swój styl gry, starali się rozgrywać akcje szybko i szeroko, a co najważniejsze grali odważnie i skutecznie w ofensywie, dzięki czemu wygrali ostatecznie 43:28 i w spotkaniu o piąte miejsce w turnieju zmierzyli się z Rumunami. Polacy nie byli faworytami tego spotkania, ale charakter, jaki pokazali w meczu z Czechami, mógł ich podbudować. Otrząśnięcie się po klęsce z Portugalią wymagało naprawdę wielkiego hartu ducha, którego naszym nie można było odmówić. Starcie z Rumunami, którzy wcześniej minimalnie ulegli Belgom, przypominało nieco mecz z Czechami. Tym razem jednak role się odwróciły i to nasi rywale okazali się skuteczniejsi i lepiej zorganizowani. Przegrana 25:44 wstydu jednak nie przynosi, a pokazuje, że po pierwszej, bolesnej klęsce, potem poczynania młodych Polaków wyglądały już lepiej. Rumuni grali zdecydowanie ostrzej, ale mimo żółtych kartek potrafili kontrolować przebieg gry. "Biało-Czerwoni" zaliczyli trzy przyłożenia, co należy zapisać na plus. To jednak rywale zaprezentowali się dojrzalej i to oni zajęli ostatecznie piąte miejsce. W finale turnieju oglądaliśmy pojedynek dwóch reprezentacji z Beneluksu. Choć ani Holandia ani Belgia nie należą do rugbowych potęg, to z młodzieżą pracuje się tam bardzo dobrze, dzięki czemu właśnie te dwa zespoły powalczyły o złoto. Ostatecznie lepsi okazali się zawodnicy z Holandii, wyjeżdżając z Pragi z mistrzowskim tytułem. Na trzeciej pozycji turniej zakończyli Portugalczycy, natomiast czwartą pozycję zajęła reprezentacja francuskiego regionu Owernia-Rodan Alpy, prowadzona przez Tomasza Putrę. Zespół ten został zaproszony do gry na ostatnią chwilę, po tym, jak bezpośredni awans do mistrzostw świata juniorów wywalczyli Hiszpanie i tym samym wyszli na wyższy poziom.