Pierwsze mecze ze Skrą i Lechią były w Waszym wykonaniu całkiem udane. Jednak po czterech kolejkach Juvenia jest nadal bez zwycięstwa... Niestety jest to spowodowane po części plagą kontuzji w zespole. Chłopaki leczą się na spotkania, które są dla nas najważniejsze. Ja widzę tutaj jednak pozytywy, bo ogrywają się nasi rezerwowi i to zaprocentuje dobrą ławką w następnych meczach. A to w rugby bardzo potrzebne. I przede wszystkim, moim zdaniem, mimo wyników, w zespole jest progres. No właśnie, ze składu wypadli m.in. Artur Fursenko i Peter Diergaardt. Co z nimi? Z Arturem sytuacja jest niepewna, czeka na rezonans, bo ma problemy z barkiem. Nie było z nami też naszego wzmocnienia z Namibii Petera, który w meczach ze Skrą i Lechią był naszym mocnym punktem. Trener trochę go oszczędzał, żeby wykurował się na mecze z Arką i Posnanią. Mimo czterech porażek na początek sezonu wydajesz się bardzo spokojny. Jak rozumiem, nie ma nerwowości w szatni Juvenii? Tak, każdy nastawia się na długofalową pracę z trenerem. Nowy szkoleniowiec nie jest w stanie zdziałać cudów w 5-6 tygodni. Musi poznać zespół, zobaczyć nasze mankamenty, co nam nie wychodzi. Mam wrażenie, że znalazł do nas "klucz", bo każdy z zawodników czuje, że idzie do przodu dzięki współpracy z nim. Czytaj także: Cicha bohaterka reprezentacji Polski Co takiego zmienił trener Aaron Painter? Jeśli chodzi o grę, to jako typowy Nowozelandczyk, chce ją przyspieszyć. Mówi, że fizycznie i kondycyjnie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze, ale musimy wykorzystywać swoje umiejętności na boisku w lepszy sposób. Stara się nam stworzyć do tego warunki na treningach. Przede wszystkim bazą dla niego jest stworzenie zespołu. Dopiero potem chce dodawać kolejne elementy, powodujące progres w następnych meczach. W meczu z Master Pharm Rugby Łódź oglądaliśmy dość specyficzne rozegranie rzutu karnego, z ustawieniem "muru", przez który wbiegał jeden z zawodników. Dla kibiców to było spore zaskoczenie. A dla Was? Szczerze mówiąc, my trochę też byliśmy zaskoczeni tą zagrywką. Część chłopaków nie wierzyło, że to wyjdzie, ale mimo wszystko trzeba zaufać trenerowi i to, co nam przygotował, poskutkowało przyłożeniem. Współpracowałeś już z kilkoma szkoleniowcami, czym Painter się od nich różni? Przede wszystkim otwartością, w tym na zawodników. No i inna mentalność, charakterystyczna dla południowców, ludzi z Nowej Zelandii czy RPA. Oni są wychowani w kulturze rugby. Do tego mają inne podejście do treningów, ale i do życia, niż u nas w Europie. Przede wszystkim stawiają na zespół, a niekoniecznie na indywidualności. Dlatego trener wprowadził m.in. grille po piątkowym treningu, żeby cały czas nas scalać. Po tych czterech porażkach na początek, jaki jest cel Juvenii w tym sezonie? Naszym celem obecnie jest piąte miejsce. To jest pozycja, którą chcielibyśmy zająć. I poza tym urwać punkty drużynom z czołówki Ekstraligi, czymś ich zaskoczyć, bo moim zdaniem, z tym zespołem, jaki mamy, stać nas na to. Przykładem jest mecz ze Skrą, którą zaskoczyliśmy i musieli się mocno przystawić, żeby wyrwać nam punkty.