- Absolutnie nie lekceważyliśmy przeciwnika, bo nie wiedzieliśmy, jakim składem przyjadę. To bardzo zróżnicowana drużyna, mają wielu zawodników grających zawodowo. I od tego, czy macierzyste kluby pozwolą im przyjechać, zależy siła ich reprezentacji - mówił po wygranym przez Polaków meczu Jan Cal.Zawodnik Skry Warszawa był jednym z cichych bohaterów spotkania z Helwetami. Jego interwencje w obronie i znakomita postawa w autach przynosiły naszej drużynie sporo korzyści, a siedzący na trybunach trener Polaków Chris Hitt bardzo żywiołowo reagował na jego grę, doceniając ciężką pracę swojego zawodnika. Sam Cal po meczu żartował, że on nie widzi tych emocjonalnych reakcji trenera, bo jest na boisku, ale będzie oglądał to na powtórkach.Po trzech zwycięstwach Polacy znajdują się na czele tabeli rozgrywek Rugby Europe Trophy i są coraz bliżej wymarzonego awansu. Mimo to Jan Cal tonuje nastroje przed kolejnymi spotkaniami. - Staramy się nie myśleć jeszcze o awansie, raczej o kolejnym meczu. Przed nami dużo pracy, będziemy mieli całą zimę do przepracowania. Naszym celem jest każde kolejne spotkanie i mamy nadzieję, że takie podejście zaowocuje - mówi reprezentant naszego kraju.Na stadionie Polonii Warszawa był jednym z najcieplej przyjmowanych zawodników, bowiem to ulubieniec publiczności w stolicy, która może oglądać go w barwach Skry. - Kocham grać przed własną publicznością. Wiem, że dużo osób mi kibicowało, moi znajomi mnie wspierali i naprawdę to czułem - przyznawał Jan Cal.