Polacy mają za sobą w obecnej edycji RET trzy spotkania. Między październikiem a listopadem ubiegłego roku niespodziewanie pokonali Ukraińców, Niemców i Szwajcarów. "Cały zespół, w skład którego wchodzą zawodnicy i sztab szkoleniowy oraz działania organizacyjne - to wszystko zadziałało na wysokim poziomie. (...) Doszedł też bodziec w postaci zmiany na stanowisku głównego trenera" - wskazał w rozmowie z PAP szef wyszkolenia w Polskim Związku Rugby Jacek Zalejarz. Od kwietnia 2021 biało-czerwonych prowadzi Christian Hitt. 33-letni Walijczyk wprowadził trochę nowości w porównaniu z tym, jak wcześniej funkcjonował sztab kadry. "Kluczowe według mnie było zaproszenie przez niego do współpracy specjalistów w zakresie analizy wideo. Nie bez znaczenia również jest praca trenera formacji ataku i młyna, jako oddzielnych zadań pojawiających się później na boisku. Myślę, że ten sztab bardzo dobrze przygotował zespół do konkretnego meczu. Skutecznie rozpracował przeciwnika. Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami odnośnie tego, jak oni odbierają wprowadzone przez szkoleniowca zmiany. Było wiele pozytywnych wskazań. Fajna atmosfera, dobrze zorganizowana praca. Myślę, że to dało w ich odczuciu jakąś stabilizację w tym, co robią" - zaznaczył Zalejarz. Do końca obecnej edycji RET zajmującym pierwsze miejsce w tabeli Polakom zostały dwa spotkania - 19 marca zmierzą się na wyjeździe z również niepokonanymi dotychczas Belgami (ci rozegrali jak na razie jeden mecz mniej), a 9 kwietnia podejmą Litwinów. W ramach przygotowań podopieczni Hitta 19 lutego pokonali w towarzyskim pojedynku w Pradze Czechów 27:10. W tym sezonie awans do Championship wywalczą dwa zespoły, a nie tylko jeden jak było wcześniej. "Patrząc statystycznie, powinniśmy wygrać jeszcze jeden mecz i wtedy bylibyśmy już pewni awansu. Po tej skuteczności, którą zespół ostatnio prezentował, to nie wyobrażam sobie, byśmy mieli problemy z Litwą. Z Belgią trzeba będzie powalczyć. To drużyna, która jeszcze niedawno grała na wyższym szczeblu rozgrywek, ma więc większe doświadczenie. Ale - jak pokazał mecz z Ukrainą - wszystko jest możliwe" - stwierdził szef wyszkolenia w PZR. Rugby. Jaki jest teraz poziom Polaków? Na pytanie, czy obecny poziom gry biało-czerwonych jest wystarczający do rywalizacji w Championship, działacz stwierdził, że by to jasno określić, trzeba byłoby skonfrontować się z ekipą, która teraz gra na tym szczeblu. "Myślę, że tutaj największym problemem dla trenera Hitta będzie wyselekcjonowanie pierwszej piątki młyna. To będzie kluczowe w tym, jak będziemy się mogli przeciwstawić drużynom, które już wcześniej grały na tym poziomie. Na dziś uważam, że niestety nie mamy wciąż pierwszej linii w pełnym składzie. Mecz ze Szwajcarią potoczył się szczęśliwie, ale widać było konieczność dużej poprawy tej formacji" - ocenił. W kontekście walki o utrzymanie w Championship stwierdził zaś, że plusem jest fakt, iż awans wywalczą teraz dwie drużyny. "To daje nam szansę, żeby myśleć o tym, że nie wszystkie zespoły będą od nas dużo lepsze. Będziemy mieli możliwość konfrontowania się na podobnym poziomie, choćby z zespołem, który wejdzie razem z nami. I to jest duża szansa i w zasadzie kluczowa sprawa do tego, by mówić na dziś, że możemy tam grać. Byłbym bardziej sceptyczny, gdyby to był awans jednego zespołu. To rozszerzenie daje nadzieję na to, by grać tam dłużej niż jeden sezon. Natomiast, jak wspomniałem, bez bazy zawodników pierwszej piątki będzie bardzo trudno" - podsumował. W obu wiosennych meczach biało-czerwoni najprawdopodobniej będą musieli sobie radzić bez kapitana Piotra Zeszutka, który pod koniec ubiegłego roku zerwał ścięgno Achillesa. "Piotr wrócił już do treningów i rehabilitacja przebiega bardzo dobrze. Bardzo chciałby zagrać z Litwą, ale wydaje mi się, że po tak poważnej kontuzji potrzebna może być dłuższa przerwa. Jeśli nie będzie mógł pomóc kadrze na boisku, to na pewno znajdzie się w sztabie i w ten sposób będzie z drużyną" - powiedział PAP sekretarz generalny PZR Krzysztof Czajka. Rugby. Polska kadra osłabiona Od pewnego czasu w kadrze nie gra Aleksander Nowicki. Jeden z najlepszych krajowych rugbistów, który ma zawodowy kontrakt we francuskim klubie, w przeszłości nieraz zwracał uwagę na błędy organizacyjne dotyczące jego zdaniem funkcjonowania drużyny narodowej. "Trener Hitt kontaktował się z nim wiosną ubiegłego roku, a potem - tak jak z wszystkimi innymi występującymi za granicą zawodnikami branymi pod uwagę przy powołaniach - każdorazowo przed kolejnymi zgrupowaniami. Z tego co wiem od szkoleniowca, to Aleksander wyraził wcześniej chęć występów w reprezentacji, ale zaznaczył, że walczy o miejsce w składzie po czerwonej kartce i nowy kontrakt w klubie, więc jeśli w tym terminie będzie spotkanie ligowe, na które będzie przewidywany, to zagra dla klubu. Uszanowaliśmy to. Trener będzie się z nim nadal kontaktował przed kolejnymi zgrupowaniami i meczami. Od decyzji zawodnika zależy, czy może i chce wziąć w nich udział. Wiem, że teraz też rozmawiają, ale z tego co się orientuję, to decyzja dotycząca meczu z Belgią jeszcze nie zapadła. Powołania na to spotkanie zostaną ogłoszone w tym tygodniu. Wcześniej Aleksander mówił o pewnych brakach czy o tym, co mu się nie podoba. W meczu z Ukrainą grał jego brat i on może się wypowiedzieć, czy kadra trenuje teraz w odpowiedni sposób i czy wszystko wygląda tak, jak powinno" - zaznaczył Czajka. W reprezentacji od kilku lat pojawia się zaś coraz więcej zawodników urodzonych i grających na co dzień w Wielkiej Brytanii. Jesienią ubiegłego roku w kadrze zadebiutował z kolei Vaha Halaifonua, który z pochodzenia jest Tongijczykiem, a gra w Skrze Warszawa. "Koncepcja zakładała początkowo dążenie do tego, aby w kadrze grało jak najwięcej zawodników występujących na co dzień w naszej lidze, tzw. macierzystych Polaków. Analizując jednak poziom sportowy i specyfikę poszczególnych pozycji widać, że np. głównie w pierwszej linii mamy dość wąski potencjał w zasobach ekstraligowych. Obecnie ok. 50 procent pierwszego składu stanowią zawodnicy, którzy na co dzień grają poza krajem. Pojawiają się głosy, że będzie to szkodliwe dla rozwoju, ale myślę, że bardziej szkodliwe byłoby, gdybyśmy przegrali te trzy mecze jesienią w RET. Oczywiście, można postawić na skład w stu procentach z polskiej ligi, ale z założeniem, że wynik byłby sprawą drugorzędną, a może nawet jeszcze bardziej odległą. Mogłoby się to okazać bardzo niepopularne działanie. Zwłaszcza że wynik jest rodzajem motoru, który powinien napędzić liczbę zawodników, którzy podejmą działania w kierunku szkolenia się w naszej dyscyplinie" - argumentował Zalejarz. Przyznał, że słyszał, iż pojawiają się głosy protestu, że tacy lepsi zagraniczni zawodnicy zabierają miejsce w kadrze tym macierzystym. "Trochę to się kłóci z samą ideą powołań do reprezentacji, bo jednym z kryteriów, a w zasadzie najważniejszym, jest poziom sportowy. Takim zawodnikom polecam, aby podnieśli swój poziom. Myślę, że wtedy trener nie będzie miał żadnych wątpliwości" - skwitował. Hitt w jednym z wywiadów podkreślił, że podczas jego pierwszych rozmów z kadrowiczami każdy z nich opowiadał, co dla niego znaczy granie w polskich barwach. "Niezależnie od tego, czy się tu urodzili i wychowali, czy ich rodzice lub dziadkowie są Polakami, wszyscy mają swoje powody, dla których chcą odnieść sukces. Ja i moi koledzy ze sztabu próbowaliśmy wykorzystać tę pozytywną energię do stworzenia kolektywu. A to, co do tej pory widziałem, to grupa graczy, którzy naprawdę chcą ciężko pracować" - podsumował. Agnieszka Niedziałek