Hit dla Orlen Orkana, wielkie emocje w końcówce Kibice rugby w całej Polsce ostrzyli sobie zęby na starcie dwóch kandydatów do medalu w tym sezonie. Edach Budowlani Lublin podejmowali Orlen Orkan Sochaczew i naprawdę trudno było wskazać jednoznacznego faworyta tego starcia. Obie drużyny mają swoje ambicje, choć to przyjezdni marzą o złotym medalu. Rozgrywany w bardziej jesiennej niż wiosennej aurze mecz lepiej rozpoczęli gracze Budowlanych. W 16. minucie wyszli na prowadzenie 3:0 po tym, jak rzut karny na punkty zamienił Ian Trollip. Potem do głosu doszli gracze Orkana, ale nie potrafili przełożyć jej na jakąkolwiek zdobycz i tak, dość niespodziewanie, po pierwszych 40 minutach na skromnym prowadzeniu byli gospodarze. Na początku drugiej połowy grający w "14" bez Piotra Skałeckiego gospodarze zdobyli nieoczekiwanie pierwsze przyłożenie w tym meczu. Najpierw obronę gości rozerwał Grzegorz Szczepański, a potem po szybkim podniesieniu piłki w polu punktowym zameldował się Bartłomiej Jasiński. Kiedy Trollip ponownie kopnął między słupy, zrobiło się już 10:0. W 68. minucie sygnał do odrabiania strat dał Pieter Steenkamp, który najpierw przyłożył piłkę w polu punktowym, a następnie udanie podwyższył. Było to dla Orkana swego rodzaju przełamanie, bo w ostatnich minutach jeszcze trzykrotnie podopieczni Macieja Brażuka meldowali się w polu punktowym rywali! Chwilę później udaną akcję kolegów spuentował mocnym wejściem Andre Meyer, który zresztą zaliczył dwie "piątki" z rzędu, a już w doliczonym czasie gry ostatnie przyłożenie dla gości po solowym rajdzie zdobył Michał Kępa i Orkan wygrał ten mecz 28:10, notując wygraną z bonusem. Kluczem w tym spotkaniu była szeroka ławka gości, której w Budowlanych zabrakło. Zabrakło więc też sił na obronę i stąd aż taka różnica w końcówce spotkania. Arka zdemolowała rywali Kluczowy dla tego spotkania był początek, kiedy to Arka zbudowała sobie sporą przewagę i nie wypuściła jej już do samego końca. Już w 2. minucie Dawid Banaszek wykorzystał rzut karny i gdynianie prowadzili 3:0. Szybko podwyższyli to prowadzenie, bo w polu punktowym Budowlanych zameldował się Szymon Sirocki. Ten zawodnik zresztą w pierwszej połowie zdążył jeszcze zaliczyć kolejne przyłożenie, a jego koledzy nie zamierzali ani na moment "zwalniać" i już do przerwy było 36:0, co praktycznie zakończyło emocje w tym spotkaniu. Budowlani grali ambitnie i starali się nawiązać walkę z gospodarzami, ale nie przekładało się to na sytuacje, w których mogliby zdobyć punkty. Na domiar złego, kiedy w drugiej połowie grali w "14", Sirocki zdobył swoje trzecie przyłożenie, a ponownie przy podwyższeniu nie pomylił się Banaszek. Przed końcem Arka jeszcze dwa razy meldowała się w polu punktowym gości i ostatecznie wygrała ten mecz 55:0. Oprócz Sirockiego wyróżnić należy na pewno zdobywcę dwóch przyłożeń Kacpra Krużyckiego i niezawodnego Banaszka, który skończył ten mecz z dorobkiem 13 "oczek". Ogniwo lepsze w derbach Trójmiasta Chociaż mecz był rozgrywany w Gdańsku, to za faworytów tego starcia uważano gości z Sopotu. Ogniwo cały czas liczy się w walce o mistrzowski tytuł i nie mogło sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę punktów, tym bardziej w derbowym pojedynku, mającym jak zwykle podwójne znaczenie dla kibiców. Co więcej Lechia występowała bez dwóch podstawowych graczy: Denzo Bruwera i Grzegorza Buczka. Mimo to lepiej w mecz weszła Drew Pal 2 Lechia Gdańsk. Co prawda Paweł Boczulak w 2. minucie nie wykorzystał szansy na trzy punkty z rzutu karnego, ale "Lwy" i tak zdołały wyjść na prowadzenie. W 19. minucie po kapitalnej kontrze od własnego pola punktowego pierwsze przyłożenie w tym meczu zdobył Owen Hawanga. Jednak pięć minut później Piotr Zeszutek w swoim stylu staranował rywali i wpadł na pole punktowe, a Ołeksander Kirsanow udanie podwyższył i to goście prowadzili 7:5. Po kolejnych pięciu minutach było już 14:5, bowiem najpierw świetnie zaprezentował się Władysław Grabowski, który rozbił defensywę Lechii i dorzucił pięć "oczek" do dorobku Ogniwa, a po chwili Kirsanow znów celnie kopnął na słupy. Jeszcze przed przerwą trzecie przyłożenie dla Ogniwa zaliczył zaledwie 17-letni Wiktor Lis i goście po pierwszych 40 minutach prowadzili 19:5, robiąc poważny krok do zwycięstwa w tym spotkaniu. Lechia drugą część gry zaczęła od sporego błędu w obronie, dzięki czemu Kirsanow dość łatwo przedarł się na pole punktowe, a po chwili udanie kopnął na słupy i zapisał na swoim koncie kolejne siedem punktów. Gospodarze nie zamierzali jednak się poddawać i w 61. minucie za sprawą Aleksandra Czerniaka zaliczyli kolejne przyłożenie. Tym razem Boczulak trafił między słupy i sopocianie prowadzili już tylko 26:12. W 68. minucie ponownie dał o sobie znać młody Lis, który wykończył świetną akcję swojej drużyny i po raz drugi wpadł z piłką na pole punktowe Lechii. Ostatnio słowo również należało do gości. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry młyn podopiecznych Thomasa Fidlera "wjechał" na pole punktowe, a Zeszutek zaliczył kolejne przyłożenie. Ogniwo ostatecznie wygrało 36:12 i potwierdziło, że cały czas ma mistrzowskie aspiracje. Wyniki 15. kolejki: Edach Budowlani Lublin - Orlen Orkan Sochaczew 10:28 (3:0) Budowlani: Bartłomiej Jasiński 5, Ian Trollip 5 Orkan: Pieter Steenkamp 13, Andre Meyer 10, Michał Kępa 5 Żółte kartki: Michał Węzka, Piotr Skałecki (Budowlani) Arka Gdynia - KS Budowlani WizjaMed Łódź 55:0 (36:0) Arka: Szymon Sirocki 15, Dawid Banaszek 13, Kacper Krużycki 10, karne przyłożenie 7, Mateusz Szyc 5, Gabriel Sipapate 5 Drew Pal 2 Lechia Gdańsk - Ogniwo Sopot 12:36 (5:19) Lechia: Owen Hawanga 5, Aleksander Czerniak 5, Sean Cole 2 Ogniwo: Ołeksandr Kirsanow 11, Wiktor Lis 10, Piotr Zeszutek 10, Władysław Grabowski 5