Lider się rozpędza, mistrz w kryzysie Mecz w Sochaczewie był zdecydowanie największym hitem szóstej kolejki Ekstraligi. Orkan, aktualni mistrzowie kraju, miał już na koncie dwie porażki, w tym tę dość niespodziewaną w Lublinie z Budowlanymi i nie mógł sobie pozwolić na kolejne wpadki. Łodzianie natomiast pozostawali niepokonani i liderowali w tabeli, ale starcia z najgroźniejszymi rywalami mieli dopiero przed sobą. Goście zaczęli to spotkanie z niesamowitym animuszem i już w 10. minucie, będący ostatnio w świetnej formie Witalij Kramarenko zaliczył swoje pierwsze przyłożenie w tym spotkaniu, udanie spuentowane przez kopacza Kamila Brzozowskiego. Przy drugiej próbie, kiedy to po świetnej akcji łódzkiej formacji młyna pięć punktów zdobył Krzysztof Justyński, spudłował, ale później wykorzystał rzut karny i dość nieoczekiwanie podopieczni Przemysława Szyburskiego prowadzili 15:0. Orkan dopiero w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej części gry wziął się za odrabianie strat. Najpierw na polu punktowym zameldował się Jonathan O’Neill, a następnie udanie podwyższył Pieter Steenkamp, który jeszcze przed przerwą wykorzystał rzut karny i do szatni gospodarze schodzili przy wyniku 10:15. Po zmianie stron w Sochaczewie zaczęło padać, ale mimo to nadal widać było dominację łodzian, szczególnie w formacji młyna. Swoje drugie przyłożenie zaliczył Kramarenko, który przejął bezpańską piłkę i wpadł z nią na pole punktowe. Kolejne dwa "oczka" dołożył Brzozowski. Kiedy ten sam duet dał przyjezdnym kolejne siedem punktów, przy stanie 27:10, wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte. Zespół Orkana po raz kolejny jednak zerwał się do odrabiania strat. O’Neill oraz Michał Gadomski zdobyli po przyłożeniu, a "swoje" dorzucił Steenkamp i nagle strata gospodarzy zmalała do ledwie trzech punktów. Ostatnie słowo należało jednak do gości. Rzut karny na trzy punkty zamienił Brzozowski, pieczętując tym samym zwycięstwo Master Pharm Rugby Łodź. Ostatecznie przyjezdni wygrali ten mecz 30:24 i umocnili się na prowadzeniu w tabeli. Orkan zaliczył trzecią porażkę i znacznie oddalił się od obrony mistrzowskiego tytułu, choć liga jeszcze długa i sporo może się jeszcze wydarzyć. Kapitalna seria Budowlanych przerwana Budowlani Lublin byli, obok Master Pharm Rugby Łódź, jedną z dwóch niepokonanych drużyn po pięciu kolejkach Ekstraligi. Jednak w spotkaniu w Sopocie nie byli faworytem i jak się okazało, przedmeczowe typowania ekspertów okazały się trafne, bo to Ogniwo ostatecznie wyszło zwycięsko z tego starcia. Lepiej zaczęli goście, których na prowadzenie po wykorzystanym rzucie karnym wyprowadził niezawodny Nkululeko Ndlovu. Potem jednak uwidoczniła się przewaga Ogniwa. Już w 4. minucie na polu punktowym Budowlanych zameldował się Adam Piotrowski, potem ta sztuka udała się jeszcze Piotrowi Zeszutkowi i Mateuszowi Plichcie. Ten ostatni zdobył pięć punktów po kapitalnej akcji Romana Żuka, który popisał się sprytnym podkopnięciem i świetnym rajdem, zwieńczonym podaniem do Plichty. Dwa razy udanie podwyższał Wojciech Piotrowicz i gospodarze prowadzili 19:6, bo w międzyczasie kolejnego karnego wykorzystał Ndlovu. Jeszcze przed przerwą rozmiary prowadzenia gospodarzy zdążył zmniejszyć Robinson Kelberaszwili, zaliczając pierwsze przyłożenie dla Budowlanych, a kolejne dwa punkty na swoim koncie dopisał Ndlovu. Po zmianie stron po raz drugi z piłką na polu punktowym zameldował się Zeszutek i Ogniwo prowadziło już 24:13, co wydawało się dość bezpieczną przewagą. Jednak Budowlani po raz kolejny udowodnili, że grają ambitnie i bardzo cierpliwie. Na rzut karny Piotrowicza, tym samym dwukrotnie odpowiedział Ndlovu. W 68. minucie drugie przyłożenie dla zespołu z Lublina zdobył Piotr Wiśniewski i nagle przewaga ekipy z Trójmiasta zmalała to ledwie trzech "oczek". Ogniwa zdołało jednak postawić kropkę nad "i". Uczynił to wychowanek Budowlanych Wojciech Piotrowicz, który po raz kolejny wykorzystał rzut karny i ostatecznie gospodarze wygrali to zacięte spotkanie 30:24, przerywając tym samym świetną serię Budowlanych. Lublinianie udowodnili jednak, że będą groźni dla wszystkich i nie warto skreślać ich w walce o medale. Demolka w Warszawie, niespodzianka w Poznaniu Jako jeden z hitów szóstej kolejki reklamowano spotkanie w Warszawie, gdzie miejscowa Skra mierzyła się z bardzo groźną na początku sezonu Lechią Gdańsk. Goście byli po dwóch porażkach w meczach z Orkanem i Ogniwem, ale w obu tych spotkaniach do samego końca walczyli o korzystny wynik i przegrywali minimalnie. Jednak w stolicy czekało ich bardzo mocne zderzenie z rozpędzoną Skrą, która wręcz zdemolowała swoich rywali. Już do przerwy było 38:0, a później dość szybko zrobiło się 50:0. Na murawie nie brakowało nerwów, a w 57. minucie doszło do sporej przepychanki, po której czerwonymi kartkami ukarani zostali Bercho Botha ze Skry i Radosław Dabkiewicz z Lechii. Nie zmieniło to obrazu spotkania, bo gospodarze zaliczyli kolejne cztery przyłożenia i ostatecznie wygrali aż 80:0! Pewnym usprawiedliwieniem dla Lechii jest fakt, że musiała radzić sobie bez czterech czołowych graczy: Grzegorza Buczka, Pawła Boczulaka, Kewina Bracika i Payia Xoleli. W zespole Skry kapitalną partię rozegrał Paul Walters, który zaliczył aż 40 punktów. Złożyły się na to trzy przyłożenia, rzut karny i jedenaście wykorzystanych podwyższeń. O swego rodzaju niespodziance można mówić w przypadku meczu w Poznaniu, gdzie znajdująca się na ostatniej pozycji w ligowej tabeli drużyna Posnanii, mająca na swoim koncie komplet porażek, w tym kilka bardzo dotkliwych, pokonała Juvenię Kraków 42:40. Mecz mógł się podobać, od początku był niezwykle zacięty, a rugbiści obu drużyn walczyli o każdy metr boiska. Juvenia, która w ostatniej kolejce pokonała w Gdyni Arkę, może sobie mocno pluć w brodę, bo gospodarze w pewnym momencie, po dwóch żółtych kartkach grali w trzynastu, a "Smoki" osiągnęły przewagę piętnastu punktów. Później, ze względu na brak zmian w pierwszej linii młyna Posnanii, sędzia zarządził młyny symulowane, co paradoksalnie zadziałało na korzyść gospodarzy, bo w tym elemencie sporą przewagę mieli goście. Zespół ze stolicy Wielkopolski stopniowo odrabiał straty i wyszedł nawet na prowadzenie, ale gospodarze znów odpowiedzieli przyłożeniem, po którym podwyższył niezawodny Riaan Van Zyl i zrobiło się 40:39 dla Juvenii. Ponownie wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte, ale proste błędy w obronie zespołu z Krakowa sprawiły, że goście wywalczyli rzut karny, który na trzy punkty zamienił Michał Hebda i ostatecznie to Posnania mogła cieszyć się z pierwszej w tym sezonie wygranej, natomiast krakowianom pozostał długi i smutny powrót do domu. Równie kiepskie nastroje panują cały czas w Siedlcach, bo tamtejsza Pogoń pozostaje jedynym zespołem bez żadnej punktowej zdobyczy. Tym razem ta drużyna na swoim stadionie uległa Arce Gdynia 17:25 i osunęła się, wobec wygranej Posnanii, na ostatnie miejsce w tabeli Ekstraligi. Mecz w Siedlcach był bardzo zacięty, a wynik niemal do samego końca pozostawał sprawą otwartą. Jednak niepotrzebne błędy graczy Pogoni sprawiły, że w jednej z ostatnich akcji spotkania na polu punktowym gospodarzy zameldował się Patrick Steindl, a dwa punkty po podwyższeniu zdobył Dawid Banaszek, pieczętując wygraną Arki. Gracze Pogoni nie zdołali wywalczyć nawet bonusu defensywnego i przed kolejnymi spotkaniami są w naprawdę trudnej sytuacji. Choć w starciu z Arką mieli kilka niezłych momentów, to jednak ostatecznie liczba błędów sprawiła, że wypuścili z rąk szanse na dobry wynik. Drużyna z Gdyni z kolei bardzo szybko odbudowała się po domowej porażce z Juvenią i przeskoczyła "Smoki" w tabeli. Wyniki 6. kolejki Ekstraligi: UP Fitness Skra Warszawa - RC Lechia Gdańsk 80:0 (38:0) Skra: Paul Walters 40, Faiva Faiva 10, Marcin Maciejewski 5, Arkadiusz Janeczko 5, Bercho Botha 5, Martin Mangogo 5, Miłosz Kasiński 5, Ksawery Struss 5. Czerwone kartki: Bercho Botha (Skra), Radosław Dabkiewicz (Lechia) KS Posnania Poznań - RzKS Juvenia Kraków 42:40 Posnania: Michał Hebda 12, Baydo Vardosanidze 10, Dawid Kinast 5, Akaki Murachashvili 5, Levaki Kohalidze 5, Bartosz Kubalewski 5 Juvenia: Riaan van Zyl 13, Rafał Lewicki 5, Hanreco van Zyl 5, Andrii Matsiuk 5, Arsenii Pastukhov 5, karne przyłożenie 7 Żółte kartki: Levaki Kohalidze, Baydo Vardosanidze, Przemysław Przybyła (Posnania), Marcin Morus (Juvenia) RC Orkan Sochaczew - Master Pharm Łódź 24:30 (10:15) Orkan: Jonathan O’Neill 10, Pieter Steenkamp 9, Michał Gadomski 5 Master Pharm: Vitalii Kramarenko 15, Kamil Brzozowski 10, Krzysztof Justyński 5 MKS Ogniwo Sopot - Edach Budowlani Lublin 30:24 (19:13) Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 10, Piotr Zeszutek 10, Adam Piotrowski 5, Mateusz Plichta 5 Budowlani: Ndlovu Kkululeko 14, Robizon Kelberashvili 5, Piotr Wiśniewski 5 Żółte kartki: Thomas Fidler, Roman Zhuk (Ogniwo), Grzegorz Szczepański (Budowlani) Awenta Pogoń Siedlce - RC Arka Gdynia 17:25 (10:7) Pogoń: Mamuka Chanchibadze 7, Przemysław Rajewski 5, Kacper Skup 5 Arka: Dawid Banaszek 10, Dominik Mochyła 5, Patrick Steindl 5, Mykola Karasevych 5 Żółta kartka: Dawid Lorentowicz