Porażka Ogniwa bez konsekwencji Przed tą kolejką Ogniwo Sopot miało wszystko w swoich rękach, bowiem nawet jeden punkt wystarczał im do tego, by utrzymać drugą pozycję w tabeli, a tym samym zagrać w finale. Jednak goście z Siedlec, gdzie dokonano kilku poważnych wzmocnień, przyjechali do Trójmiasta z jasnym zamiarem wygrania i zapewnienia sobie czwartej pozycji, pozwalającej walczyć o brąz. Drużna z Sopotu znów mogła liczyć na wracającego do gry Wojciecha Piotrowicza, który celnym kopem otworzył wynik meczu. Jednak kiedy żółta kartką ukarany został Filip Rau, inicjatywa przeszła na stronę gości. Ci wykorzystali grę rywali w osłabieniu i Nkululeko Ndlovu zaliczył przyłożenie, po czym sam udanie podwyższył. Ogniwo jednak grało bardzo konsekwentnie i ponownie Piotrowicz wystąpił w roli głównej, dwukrotnie wykorzystując rzut karny. Sopocianie jednak stracili prowadzenie przed przerwą, bo na pole punktowe przebił się Łukasz Korneć. I choć tym razem Ndlovu nie zdołał podwyższyć, to Pogoń prowadziła 12:9. Goście zaczęli drugie 40 minut od mocnego uderzenia, bo Witalij Kramarenko po akcji młyna położył piłkę na polu punktowym, a Ndlovu nie miał problemów z podwyższeniem i zrobiło się już 19:9. Jednak kiedy w 58. minucie Michał Mirosz został ukarany żółtą kartką, Ogniwo zwietrzyło swoją szansę i po młynie przed polem punktowym gości przyłożenie zaliczył Mateusz Plichta, a Piotrowicz ponownie nie pomylił się kopiąc na słupy. Ostatnie słowo należało jednak do Pogoni, a konkretnie do niezawodnego Ndlovu, który rzut karny zamienił na trzy punkty, a jego drużyna wygrała ten mecz 22:16. Taki wynik sprawiał, że Ogniwo było pewne gry w finale, natomiast siedlczanie już mogli szykować się do meczu o brązowy medal. Zaprzepaszczona szansa Juvenii Korespondencyjny pojedynek z Ogniwem toczyła Juvenia Kraków. "Smoki" liderujące po pierwszej rundzie, na wiosnę zgubiły jednak swoją formę, doznając kilku porażek. Mimo to podopieczni Konrada Jarosza cały czas zachowywali szansę, by wejść do finału. Musieli wygrać z bonusem w Lublinie i liczyć, że sopocianie przegrają z Pogonią Siedlce bez bonusu defensywnego. Juvenia zaczęła dobrze, bo już na początku spotkania przyłożenie z podwyższeniem zaliczył Riaan van Zyl i goście wyszli na prowadzenie 7:0. Krakowska drużyna miała przewagę w stałych fragmentach, ale nie potrafiła zamienić na punkty, natomiast Budowlani wręcz przeciwnie. I w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej części gry dwa razy zameldowali się w polu punktowym Juvenii. Najpierw po akcji młyna przyłożył Robizon Kelberaszwili, a później, w samej końcówce, Bartłomiej Jasiński i do szatni go gospodarze zeszli, prowadząc 12:7. Po przerwie nadal trwała niemoc Juvenii, a Budowlani ze spokojem szukali kolejnych okazji do punktowania. I najpierw Kuziwakwashe Kazembe zaliczył przyłożenie, a potem wykorzystał rzut karny i zrobiło się już 20:7 dla gospodarz. "Smoki" co prawda nie odpuszczały i pięć minut przed końcem zdołały wywalczyć karne przyłożenie, ale na niewiele się to zdało, bo ostatecznie Budowlani wygrali 20:14. Juvenia, która była murowanym kandydatem do gry w finale po pierwszej części sezonu, w drugiej jednak zaprzepaściła swoją szansę. Krakowianie zagrają jednak o brązowy medal, na dodatek u siebie z Pogonią Siedlce i wciąż mogą dorzucić coś do klubowej gabloty. Choć w Siedlcach rzecz jasna plany są podobne, co zwiastuje bardzo ciekawy mecz. Finał w Sochaczewie, Orlen Orkan najlepszy w sezonie zasadniczym Orlen Orkan Sochaczew, który swój mecz rozgrywał w niedzielne popołudnie, już przed wyjściem na murawę był pewny, że mecz o złoto zagra na swoim stadionie. Podopieczni Macieja Brażuka okazali się najlepsi w sezonie zasadniczym i będą mieli przywilej walki o mistrzowski tytuł przed swoimi kibicami. To jednak nie oznaczało, że w meczu przeciwko Arce Gdynia sochaczewianie planowali oszczędzać siły. Dlatego, kiedy Dawid Banaszek otworzył wynik spotkania po celnym kopie na słupy z rzutu karnego, gospodarze od razu ruszyli do odrabiania strat i po szybkiej kontrze Bartłomiej Sadowski zdobył pierwsze w tym meczu przyłożenie, a Pieter Steenkamp udanie podwyższył, wyprowadzając zespół Orkana na prowadzenie 7:3. Przyjezdni jednak pokazali, że mimo niskiej pozycji w tabeli potrafią być groźni dla najlepszych. I po sformowaniu maula autowego wjechali z piłką na pole punktowe, a Banaszek po raz kolejny nie pomylił się kopiąc na słupy i dość nieoczekiwanie po 20 minutach gry to Arka prowadziła 10:7. Gdynianie nie cieszyli się jednak z prowadzenia zbyt długo, bowiem dosłownie kilka minut później do remisu kopem po rzucie karnym doprowadził Steenkamp. Arka jednak wyraźnie miała apetyt na sprawienie niespodzianki i znów udało jej się przedrzeć na pole punktowe. Dominik Mohyła szybko zebrał "jajo" po przegrupowaniu i dynamicznym wejściem zaliczył kolejne przyłożenie. Po podwyższeniu Banaszka zrobiło się 17:10 dla gości. Ten sam zawodnik zresztą chwilę później wykorzystał rzut karny i powiększył prowadzenie swojej drużyny. Ostatnie słowo należało jednak do Orkana, który przed przerwą zdołał zmniejszyć straty. Najpierw efektowne przyłożenie zaliczył Patryk Chain, a potem Steenkamp mimo wiejącego wiatru udanie podwyższył. Do przerwy to Arka prowadziła 20:17, ale druga połowa zapowiadała się bardzo emocjonująco. Drugie 40 minut rozpoczęło się od kuriozalnej sytuacji i prostego błędu Arki, która po kopie rozpoczynającym grę zbiła piłkę do tyłu, praktycznie na swoje pole punktowe, bez kontroli ze swojej strony i Patryk Chain dopadł do niej i przyłożył kolejne punkty dla Orkana, a Steenkamp dopełnił formalności po podwyższeniu. Sochaczewianie nabrali wiatru w żagle i zaczęli dominować na boisku. Andre Meier, po świetnym występie w meczu z Juvenią Kraków, znów przypomniał o sobie świetnym rajdem, efektownie odbijając od siebie obrońców, dorzucając pięć punktów do dorobku Orkana. Steenkamp znów miał okazję do podwyższenia i ponownie ją wykorzystał. Gospodarze wyszli na prowadzenie 31:20, błyskawicznie odwracając sytuację. I na tym nie zamierzali kończyć. Autorem kolejnego przyłożenia był Michał Kępa, po szybkim rajdzie prawą stroną boiska. Mimo trudnej pozycji znów nie pomylił się Steenkamp, popisując się udanym kopem. Arka jednak również nie zamierzała się poddawać i zdołała odgryźć się gospodarzom. Po rozciągnięciu gry tuż przy linii bocznej przyłożenie zaliczył Szymon Sirocki, ale przy tej trudnej sytuacji Anton Szaszero nie zdołał podwyższyć. Był to jednak mecz, w którym obie drużyny prezentowały bardzo efektowne rugby i szybko obejrzeliśmy przyłożenie, tym razem autorstwa Adama Szwarca, a także, celną próbę Steenkampa. W tym momencie Orkan prowadził już 45:25 i losy spotkania wydawały się rozstrzygnięte. Choć gdynianie byli innego zdania, bo 20 minut przed końcem meczu Giga Mamagulaszwili przepchnął się przez środek i zdobył kolejne punkty dla Arki, a Szaszero tym razem się nie pomylił. I kiedy Radosław Rakowski dorzucił kolejną "piątkę" dla gości i zrobiło się już tylko 45:37 dla Orkana, sprawa rozstrzygnięcia dość nieoczekiwanie ponownie stała się otwarta. Patryk Chain potwierdził jednak, że to jego dzień i po zwodzie minął obrońców i wpadł w pole punktowe po raz trzeci. Pieter Steenkamp pewnym kopem między słupy podwyższył prowadzenie Orkana na 52:37, które znów dawało gospodarzom spory komfort. Kiedy w ostatnich minutach Kępa ponownie zdobył przyłożenie dla liderów Ekstraligi, było już jasne, że to ten zespół wygra to spotkanie. Pomyłka z podstawki kopacza rodem z Namibii nic w tej kwestii nie zmieniała. Ostatecznie Orkan wygrał ten mecz 57:37 i przed wielkim finałem może być w naprawdę dobrych nastrojach. Mecz o złoto 1 czerwca na stadionie w Sochaczewie. Wyniki 18. kolejki Ogniwo Sopot - Awenta Pogoń Siedlce 16:22 (9:12)Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 11, Mateusz Plichta 5 Pogoń: Nkululeko Ndlovu 12, Łukasz Korneć 5, Witalij Kramarenko 5 Żółte kartki: Filip Rau (Ogniwo), Michał Mirosz (Pogoń) Edach Budowlani Lublin - Juvenia Kraków 20:14 (12:7)Budowlani: Kuziwakwashe Kazembe 10, Bartłomiej Jasiński 5, Robizon Kerbelashvili 5 Juvenia: , Riaan van Zyl 7, karne przyłożenie Żółte kartki: Bartłomiej Jasiński, Robizon Kerbelashvili, Ian Trollip, Piotr Psuj (Budowlani), Grzegorz Gołębiowski, Maciej Dorywalski (Juvenia) Orlen Orkan Sochaczew - Life Style Catering Arka Gdynia 57:37 (17:20) Orkan: Pieter Steenkamp 17, Patryk Chain 15, Michał Kępa 10, Bartłomiej Sadowski 5, Andre Meyer 5, Adam Szwarc 5, Arka: Dawid Banaszek 10, Dominik Mohyła 10 , Szymon Sirocki 5, Giga Mamagulaszwili 5, Radosław Rakowski 5, Anton Szaszero 2.