Gorące derby w Gdańsku Mecz pomiędzy Lechią Gdańsk i Ogniwem Sopot zapowiadał się jako prawdziwe święto rugby. Rozgrywane o 20, przy sztucznym oświetleniu, spotkanie, było nie tylko pojedynkiem derbowym, ale także starcie kandydatów do walki o ligowe podium. Początek należał do gości, którzy bardzo szybko wyszli na prowadzenie 12:0, po dwóch przyłożeniach Konstatina Bezwierhyja i Roberta Olszewskiego, oraz podwyższeniu Wojciecha Piotrowicza. Gospodarze nie zamierzali jednak dopuścić do tego, by Ogniwo im odjechało. Najpierw rzut karny na trzy punkt zamienił Paweł Boczulak, który po chwili zaliczył kolejne dwa "oczka" po tym, jak Payi Xolela wpadł na pole punktowe rywali. Później rozpoczął się pojedynek kopaczy, bo Boczulak wykorzystał dwa rzuty karne, a Piotrowicz jeden i Lechia po raz pierwszy wyszła na prowadzenie 16:15. Niestety dla gospodarzy rozpoczął się również festiwal ich błędów. Zostali ukarani karnym przyłożeniem, dostali dwie żółte kartki, a boisko opuścili Boczulak i Marek Płonka, więc ich koledzy musieli przez pewien czas grać w 13. Wprawdzie Boczulaka udanie zastąpił Xolela, który wykorzystał rzut karny, ale jeszcze przed zejściem do szatni Piotrowicz zaliczył przyłożenie, po którym sam udanie podwyższył i do przerwy Ogniwo prowadziło w Gdańsku 29:19. Po zmianie stron Lechia ruszyła go odrabiania strat i szybko doprowadziła do remisu. Najpierw rzut karny wykorzystał Boczulak, a potem znów udanie podwyższył po tym, jak Robert Wójtowicz przyłożył piłkę w polu punktowym gości. Do końca spotkania pozostawało 30 minut, a kwestia wyniki była sprawą otwartą. Końcówka spotkania znów należała jednak do Ogniwa. Sopocianie zdobyli jeszcze dwa przyłożenia, w tym jedno niezwykle efektowne po kopie Piotrowicza i akcji Nikolasa Wołowczyka, a Lechię było stać tylko na pięć punktów Roberta Wójtowicza. Na dodatek Boczulak otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i zakończył spotkanie przed czasem, co też miało wpływ na grę Lechii. Ogniwo wygrało derbowe spotkanie 43:34 i na dobre wraca do walki o mistrzostwo. Lechia po raz drugi przegrała starcie z drużyną z czołówki, choć ponownie toczyła niezwykle wyrównany bój. Gdańszczanie chcąc jednak na poważnie włączyć się do walki o medale, muszą popracować nad wyeliminowaniem niepotrzebnych błędów, ale też trzymaniem nerwów na wodzy. Niesamowite emocje w Lublinie Spotkanie w Lublinie awizowane było jako jeden z hitów piątej kolejki. Budowlani w tym sezonie nie zaznali jeszcze porażki i dość nieoczekiwanie włączyli się do walki o czołowe pozycja w tabeli. Z kolei broniący tytułu Orkan Sochaczew, po porażce ze Skrą Warszawa, nie mógł sobie pozwolić na kolejne wpadki. Pierwsza połowa, choć bardzo wyrównana, lepiej ułożyła się dla przyjezdnych. Budowlani zaczęli od efektownego przyłożenia Nkululeko Ndlovu, ale w kolejnych minutach gracze Orkana dwukrotnie meldowali się na polu punktowym rywali, a Pieter Steenkamp pewnie wykonywał podwyższenia i do przerwy to zespół z Sochaczewa prowadził 14:7. Po zmianie stron, straty zmniejszyli nieco zawodnicy Budowlanych dzięki trzem punktom po rzucie karnym wykorzystanym przez Nkululeko Ndlovu. Ten sam zawodnik w 59 i 75. minucie dołożył po trzy kolejne "oczka" i zrobiło się już tylko 16:14 dla Budowlanych. Gospodarze byli w natarciu i coraz mocniej naciskali na przyjezdnych. Na dodatek żółtą kartką został ukarany Adrian Pętlak i ostatnie dziesięć minut Orkan musiał radzić sobie w osłabieniu. Lublinianie bardzo szybko to wykorzystali. Choć dali się pchnąć w młynie tuż przed polem punktowym Orkana, to jednak rozrzucili akcję do boku, a tam rozpędzony Michał Węzka nie dał się zatrzymać nikomu i zaliczył niezwykle cenne przyłożenie. Dwa "oczka" Ndlovu sprawiły, że Budowlani prowadzili już 23:14. Orkan jednak nie zamierzał się poddawać. Na pięć minut przed końcem meczu po bardzo szeroko rozegranej akcji, tuż przy linii bocznej piłkę w polu punktowym rywali przyłożył Steenkamp, przywracając gościom nadzieję. Nie udało mu się dołożyć dwóch punktów po podwyższeniu, wieć zawodnicy z Sochaczewa do zwycięstwa potrzebowali czterech "oczek". Wydawało się, że ostatnie słowo będzie należało do Budowlanych, a konkretnie do absolutnego bohatera tego meczu Nkululeko Ndlovu, który już w 80. Minucie, po kopie z drop goala zdobył kolejne trzy punkty i podwyższył prowadzenie zespołu z Lublina na 26:19. To wciąż jednak nie był koniec. Goście w ostatniej akcji meczu, grając z ogromną determinacją, zdołali zdobyć kolejne przyłożenie i Pieter Steenkamp stanął przed szansą, by doprowadzić do remisu! Jednak tym razem znów, kopiąc pod wiatr z trudnej pozycji, nie zdołał umieścić piłki między słupami i to zawodnicy z Lublina mogli cieszyć się z wygranej. Budowlani pozostają wciąż niepokonani, natomiast Orkan po raz drugi w tym sezonie musiał przełknąć gorycz porażki i marzenia o obronie tytułu stają się coraz trudniejsze do zrealizowania. Przełamanie Juvenii, liderzy gromią Zgodnie z tym, co można było przewidywać, wysokie i efektowne zwycięstwa odniosły drużyny znajdujące się na czele ligowej tabeli. Master Pharm Rugby Łódź, czyli liderzy Ekstraligi, rozbili u siebie przedostatnią w tabeli Pogoń Siedlce 83:7. Po dwa przyłożenia zaliczyli Witalij Kramarenko, Krystian Pogorzelski, a także Eryk i Patryk Chainowie, natomiast 23 punkty zdobył Kamil Brzozowski. Honorowe przyłożenie dla gości zanotował Kacper Skup. Jeszcze wyżej wygrali znajdujący się na drugim miejscu w ligowej tabeli zawodnicy Skry Warszawa, którzy zdemolowali czerwoną latarnię Ekstraligi Posnanię 101:7! To już drugi mecz w tym sezonie, w którym graczem z Poznania tracą ponad sto punktów. Aż cztery przyłożenia zaliczył Miłosz Kasiński, choć większą zdobyczą może pochwalić się Paul Walters, który do trzech przyłożeń doliczył aż trzynaście udanych podwyższeń. Maciej Paluch zaliczył jedyne przyłożenie dla gości, trudno jednak nazwać je, przy takim wyniku, punktami na osłodę... W niezwykle emocjonującym starciu drużyn z dolnej połowy tabeli bardzo cenną wygraną zanotowała Juvenia Kraków, która pokonała w Gdyni miejscową Arkę 45:33. Chociaż w tym spotkaniu nie brakowało błędów, to jednak mogło ono podobać się kibicom, bo obie drużyny pokazały, że w ofensywie mają sporo atutów. Zaczęło się od efektownego zagrania Riaana Van Zyla, który zwiódł obronę Arki markując podanie i sam zameldował się na polu punktowym, po chwili dokładając dwa "oczka" po podwyższeniu. Gospodarze odpowiedzieli "piątką" Oskara Zyppera i podwyższeniem Dawida Banaszka. Później jednak nastąpił okres dominacji "Smoków" i na pole punktowe przedarł się najpierw Peter Diergaardt, a następnie Bartłomiej Skoczeń. Niezawodny Van Zyl dwukrotnie udanie podwyższył i Juvenia prowadziła 21:7. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy rozmiary prowadzenia gości zmniejszy Mykoła Karasewicz, który zameldował się na polu punktowym krakowian, ale mimo wszystko nadal to przyjezdni byli w zdecydowanie lepszych nastrojach. Nie zmieniło się to w drugiej połowie, w której Arka popełniła znacznie więcej błędów i nie zdołała dogonić bardzo zmotywowanych zawodników Juvenii. Kolejne przyłożenie dołożył Riaan Van Zyl, a na polu punktowym Arki meldowali się jego brat Hanreco, Andrii Lawtakow, a po kapitalnej akcji formacji młyna - Peet Vorster. Gospodarze odpowiedzieli co prawda kolejnymi przyłożeniami Karasewycza i Zyppera, a także zakończonym na polu punktowym rajdem Szymona Sirockiego, ale to było za mało i drużyna z Krakowa wygrała 45:33, zapisując na swoim koncie niezwykle cenne pięć punktów. Wyniki 5. kolejki Ekstraligi: UP Fitness Skra Warszawa v KS Posnania Poznań 101:7 (49:7) Skra: Paul Walters 41, Miłosz Kasiński 20, Bercho Botha 10, Mykola Shalaiev 5, Ksawer Struss 5, Szymon Twardowski 5, Robert Bosiacki 5, Mattia Bastinelli Gambini 5, Hubert Stelmaszyński 5 Posnania: Maciej Paluch 5, Michał Hebda 2 Master Pharm Rugby Łódź v Awenta Pogoń Siedlce 83:7 (54:0) Master Pharm: Kamil Brzozowski 23, Vitalii Kramarenko 10, Eryk Chain 10, Patryk Chain 10, Krystian Pogorzelski 10, Krzysztof Justyński 5, Dmytro Prodeus 5, Przemysław Dobijański 5, Damian Wlaźlak 5. Pogoń: Kacper Skup 5, Mamuka Chanchibadze 2 Żółte kartki: Krzysztof Justyński (Master Pharm), Giorgi Maisuradze, Przemysław Rajewski, Kacper Skup (Pogoń) Czerwone kartki: Rati Asatiani (Pogoń) Arka Gdynia - Juvenia Kraków 33:45 (12:21) Arka: Oskar Zypper 10, Mykoła Karasewicz 10, Dawid Banaszek 8, Szymon Sirocki 5 Juvenia: Rian van Zyl 20, Peet Vorster 5, Bartłomiej Skoczeń 5, Peter Diergaardt 5, Hanreco van Zyl 5, Andrii Lavtakov 5 RC Lechia Gdańsk v MKS Ogniwo Sopot 34:43 (19:29) Lechia: Paweł Boczulak 16, Payi Xolela 8, Michał Krużycki 5, Robert Wójtowicz 5 Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 16, Kostiantyn Bezverkhyi 5, Robert Olszewski 5, Dwayne Burrows 5, Nikolas Wołowczyk 5 Żółte kartki: Paweł Boczulak 2, Jerzy Wojnicz (Lechia), Roman Zhuk (Ogniwo)Czerwone kartki: Paweł Boczulak Edach Budowlani Lublin v RC Orkan Sochaczew 26:24 (7:14) Budowlani: Nkululeko Ndlovu 21, Michał Węzka 5 Orkan: Pieter Steenkamp 9, Jonathan O’Neill 5, Michał Kępa 5, Bartłomiej Sadowski 5