Do tego spotkania oraz następujących tydzień po tygodniu meczów z Portugalią i Belgią, polscy rugbiści przygotowywali się już od czerwca. W ostatnich dwóch miesiącach odbyli trzy intensywne zgrupowania, a od tygodnia szlifują już ostatnie elementy gry obronnej i ofensywnej, by w najbliższą niedzielę po raz kolejny podjąć wyzwanie i stawić czoła Rumunom. - W czasie tego zgrupowania zrobiliśmy chłopakom dwudniową przerwę, by mogli spędzić trochę czasu z rodzinami i odpocząć. Wróciliśmy do treningów w środę. Skład różni się nieco w porównaniu z ubiegłym rokiem, bo pojawiło się kilka nowych twarzy, ale też niektórzy zawodnicy nie mogli do nas dołączyć. Czekamy jednak na najbliższy mecz z niecierpliwością, w pełni świadomi, jakim wyzwaniem będzie starcie z Rumunami, którzy niedawno grali w Pucharze Świata - powiedział trener naszej kadry Christian Hitt. Nowe twarze, o których wspomina trener to między innymi Lucas Niedźwiecki i jego brat Alex, rugbiści na co dzień występujący w Australii. Wszyscy ich dziadkowie byli Polakami, którzy dotarli do Australii i Nowej Zelandii w różnym czasie i na różne sposoby. Dziadek od strony ojca, Kazimierz oraz jego brat Jan byli w grupie 733 dzieci z Pahiatua - w większości sierot, które zostały ewakuowane z ZSRR wraz z Armią Andersa i popłynęły do nowego domu w Wellington. Tam Kazimierz zaczął grać w rugby i był przymierzany do występów w All Blacks - reprezentacji Nowej Zelandii. Nic więc dziwnego, że jego wnuki również sprawdzają się w tym sporcie, choć teraz przed nimi trudne wyzwanie związane z... polskimi temperaturami. - Aklimatyzacja nie jest dla nich najłatwiejsza, bo jest im bardzo zimno - przyznaje reprezentacyjny łącznik ataku Dawid Plichta. - Biegają w kurtkach i trochę są przerażeni pogodą, ale staramy się przekazać im jak najwięcej informacji, żeby dobrze się tu czuli. Obaj są w świetnej formie, a Łukasz - zawodnik ataku - fajnie wkomponował się w naszą formację, więc czekamy, żeby zobaczyć ich w akcji. Polska zagra z Rumunią w niedzielę 4 lutego o 18:15 na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni W niedzielę, polską kadrę czeka trudny sprawdzian, bo choć Rumuni po Pucharze Świata zmienili trenera, a w ich składzie ma pojawić się wielu nowych zawodników, to w 32-osobowym, szerokim składzie opublikowanym przez federację, aż 22 graczy walczyło na francuskich boiskach ze Szkocją, Irlandią, RPA i Tonga. Przeciwnik z pewnością wysoko powiesi poprzeczkę, ale "Biało-Czerwoni" wiedzą, że również mają swoje atuty. - Obserwuję rozwój zawodników odkąd zaczęliśmy współpracę w 2021 roku, ale teraz zdobyliśmy dodatkowo doświadczenie jednego sezonu gry na najwyższym poziomie. Zarówno zawodnicy, jak i sztab trenerski. Jesteśmy lepiej przygotowani i celem, jaki stawiam przed drużyną jest skrócenie dystansu do zespołów, którą są w REC dłużej niż my. Nie możemy się doczekać najbliższej niedzieli i kolejnych spotkań, by przekonać się jakie postępy zrobiliśmy w przeciągu ostatnich 12 miesięcy - powiedział trener Chris Hitt. - Czujemy się zdecydowanie pewniej niż przed rokiem. Wiemy co nas czeka, ale oglądając nasze mecze uważam, że już dojrzeliśmy do tego poziomu. Lepiej poruszamy się po boisku, jesteśmy też lepiej przygotowani motorycznie, więc nie możemy się doczekać tego sprawdzianu. Przed własną publicznością chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a będzie to na pewno mocne przetarcie na początek sezonu - powiedział Dawid Plichta, potwierdzając słowa swojego szkoleniowca. Reprezentacja Polski zmierzy się z Rumunią w najbliższą niedzielę 4 lutego o 18:15 na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni. MS