To był klasyczny pojedynek Dawida z Goliatem. Rumunia jest regularnym uczestnikiem Pucharu Świata, a Polska w poprzednim sezonie zajęła ostatnie miejsce w dywizji Championship. Mecz zakończył się wygraną gości 20:8, ale absolutnie nie musieliśmy wstydzić się gry naszych zawodników. To, że niemożliwe nie istnieje niech świadczy wczorajsza wygrana Belgii z Portugalią 10:6 w tej samej dywizji Championship - teoretyczna różnica sił podobna jak między Polską i Rumunią. 22 zawodników z 32-osobowej kadry rumuńskiej uczestniczyło w ubiegłorocznym Pucharze Świata we Francji. Degradacja z Championship nie będzie tragedią, chociaż trzeba się z nią liczyć. Nowy prezes PZR, Jarosław Prasał mówił nam w wywiadzie: - Myślę, że to co wydarzy się w ciągu dwóch najbliższych miesięcy na froncie reprezentacyjnym nie może być ważniejsze od czteroletniej kadencji całego zarządu PZR. Kluczem jest progres, a nie wyniki następnych pięciu meczów reprezentacji. Z jednej strony sensacje są solą sportu, z drugiej wygrana Belgii stawia Polaków w arcytrudnym położeniu już na starcie rywalizacji grupowej. Rumuni to chłopy silne jak dęby i właśnie taki ma przydomek ich reprezentacja rugby - "Dęby". Polacy od pierwszych minut walczyli dziennie w strugach ulewnego deszczu, ale już w 7. minucie pękła nasza tama obronna i "Dęby" po raz pierwszy przyłożyły piłkę na polskim polu punktowym. 13. minuta okazała się szczęśliwa dla polskich "Maków" - z rzutu karnego trafił nasz łącznik ataku Wojciech Piotrowicz. Potem inicjatywę przejęli Rumuni, którzy do przerwy prowadzili 17:3, a mogli jeszcze wyżej, gdyby piłka nie została "sklinczowana" przed naszym polem punktowym. Polska uległa Rumunii 8:20 w meczu Rugby Europe Championship Druga połowa była jeszcze lepsza w wykonaniu Biało-Czerwonych. "Dęby" zdobyły tylko trzy punkty po rzucie karnym, a "Maki" w końcówce zdołały przyłożyć punkty. Zdobył je rezerwowy Jordan Tebbatt, który przybył do Polski dopiero za drugim podejściem. Jak widać Brexit działa w obie strony, tylko dzięki operatywności dyrektora Ogniwa Sopot macierzystego klubu Tebbatta udało się zorganizować spotkanie ostatniej szansy w londyńskiej ambasadzie. Kolejne mecze Polacy stoczą na wyjeździe z Portugalią i Belgią. Polska - Rumunia 8:20 (3:17) Polska: Wojtkowicz, Buczek, Fidler - Bartoszek, Krużycki, Halaifuana - A. Niedzwiecki, Zeszutek- M. Plichta - Piotrowicz - Wójtowicz, Hudson-Kowalewicz, Saborit, Maltby - Reksulak. Rezerwowi: Burek, Bachurzewski, Lewandowski, Loboda, Tebbatt, Palamarczuk, D. Plichta, L. Niedzwiecki. Rumunia: Savin, Cojocaru, Gordaș - Mureșan, Iancu - Neculau, Sobota, Strătilă - Surugiu - Boldor - Tevita, Tomane, Graure, Iliuță - Popoaia. Rezerwowi: Bărdașu, Hartig, Burțilă, Roșu, Ser, Conache, Neagu, Pop. Maciej Słomiński z Narodowego Stadionu Rugby w Gdyni