Francuzi opromienieni wygraną z Nową Zelandią na inaugurację Pucharu Świata 27-13, dokonali aż 12 zmian w składzie w porównaniu z piątkowym meczem. Urugwaj wygrał tylko trzy z 15 dotychczasowych meczów w historii występów na największej rugbowej imprezie świata, dlatego było to starcie europejskiego Goliata z południowoamerykańskim Dawidem. Długo jednak pachniało sensacją, ostatecznie Francja wygrała po wielkiej walce 27-12. Początek zapowiadał pogrom - już w 3. minucie urugwajski młyn zawalił się pod ogromnym naporem młyna francuskiego i Melvyn Jaminet, zastępując Thomasa Ramosa, bohatera zwycięskiego meczu z "All Blacks", bezbłędnie wykorzystał rzut karny. Zaraz mogliśmy przecierać oczy ze zdumienia - kop na skrzydło przyłożeniem wykończył Nicolas Freitas i drużyna z Ameryki Południowej objęła sensacyjne prowadzenie 5-3. Za kilka minut sytuacja wróciła do normy po przyłożeniu łącznika ataku Antoine Hastoy. Odcięci od świata przez 72 dni. By przeżyć, musieli zmienić się w kanibali W 27. minucie po brutalnej szarży Romain Taofifenua otrzymał żółtą kartkę, trwała analiza TMO czy powinna to być czerwona. Ostatecznie została utrzymana pierwotna kara. Zaraz Urugwaj przyłożył sensacyjnie po raz drugi, ale wcześniej był blok i nie było pięciu, a nawet siedmiu punktów dla "underdoga". Po pierwszej połowie było zaledwie 13-5 dla "Kogutów" - to wynik zgoła sensacyjny, bo przed meczem byli i tacy co typowali trzycyfrową wygraną Francji. Druga połowa zaczęła się od przewagi...Urugwaju. Francuzów zaczęły zawodzić nerwy, karnego nie wykorzystał Jaminet, a zdenerwowany trener Francuzów Fabien Galthié dokonał jednocześnie aż pięciu zmian. Wszystko na nic, Baltazar Amaya zdobył drugie przyłożenie dla Urugwaju, zaraz było podwyższenie i było tylko 13-12 - zapachniało gigantyczną sensacją, chyba największą w historii Pucharu Świata. Zaraz jednak urugwajski łącznik ataku Felipe Etcheverry pechowo trafił w swojego zawodnika, z czego skwapliwie skorzystali Francuzi i było już 20-12. W 73. minucie po składnej akcji Loius Bielle-Biarrey, podwyższył Jaminet i było 27-12. W kolejnym meczu grupy A, jutro o 21 w Tuluzie Nowa Zelandia zagra z Namibią i będzie zdecydowanym faworytem, chociaż jak pokazał mecz w Lille - wszystko jest możliwe. Transmisja w Polsacie Sport Fight. Francja - Urugwaj 27-12 (13-5) Francja: Jaminet; Bielle-Biarrey, Vincent, Moefana, Villiere; Hastoy, Lucu; Gros, Bourgarit, Aldegheri, Woki, Taofifenua, Boudehent, Macalou, Jelonch. Wykończeniowcy: Mauvaka, Wardi, Falatea, Chalureau, Flament, Cros, Couilloud, Ramos. Urugwaj: Amaya; Basso, Inciarte, Vilaseca, Freitas; Etcheverry, Arata; Sanguinetti, Pujadas, Peculo, Aliaga, Leindekar, Ardao, Civetta, Diana. Wykończeniowcy: Gattas, Benitez, Piussi, Dotti, Bianchi, Deus, Ormaechea, Berchesi. Sędzia: Ben O'Keeffe (Nowa Zelandia). Maciej Słomiński, INTERIA