Ul. Chrobrego 11. Ten adres był swego czasu jednym z najpopularniejszych w Sopocie. To tu mieszkał wraz ze swoją rodziną Edward Hodura - człowiek, który stworzył sopockie rugby. Początkowo pan Edward grał "w jajo" w barwach Lechii Gdańsk, zdobył z nią mistrzostwo Polski jako zawodnik i trener, jednak nie opuszczały go marzenia, żeby pójść na swoje - do Sopotu. W 1976 r. wrócił do domu by trenować juniorów i kadetów, 5 lat później objął stanowisko trenera pierwszego zespołu Ogniwa Sopot. - .Zastał garstkę zawodników, którzy, gdy przychodziły bardziej istotne mecze, nagle mieli inne plany. Brzuch ich bolał, musieli gdzieś jechać, z poważnymi drużynami grać nie chcieli. Widząc z kim ma do czynienia, ojciec poszedł w przeciwnym kierunku od dotychczasowego i zaczął tworzyć drużyny juniorskie. Chodził po sopockich dzielnicach i namawiał chłopaków na rugby - syn Edwarda, Sylwester mówił nam w wywiadzie o początkach rugby w Sopocie. Namawiał skutecznie, w kurorcie mówi się, że w pewnym momencie notes pana Edwarda zawierał 300 (!) nazwisk i to mimo, że Sopot był zawsze "starym" miastem, młodzieży tu na lekarstwo. 10. edycja Sopot Beach Rugby 30 lipca na plaży obok molo w Sopocie - Ojciec 33 lata pracował w jednym zakładzie pracy w SZPM jako ślusarz-spawacz. Codziennie od 6 do 14. Po przygotowanym zawsze na 14.30 obiedzie, godzinnej drzemce był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, teraz już liczyło się tylko rugby. I tak dzień po dniu przez całe życie namawiał, determinował ludzi do gry w rugby. Bardzo często przechadzał się po głównym deptaku w Sopocie w poszukiwaniu nowych zawodników - wspominał ojca na łamach portalu trojmiasto.pl Jarosław Hodura, główny organizator i mózg Memoriału Edwarda Hodury, od 2013 r. pod nazwą Sopot Beach Rugby. Najbliższa edycja już w kolejny weekend, 30 lipca, o tym za chwilę. W 1983 r. Ogniwo awansowało do najwyżej klasy rozgrywek, a cztery lata później zdobyło zarówno mistrzostwo jak i krajowy puchar - mały Sopot został stolicą polskiego rugby. I to siłami zupełnie lokalnymi, nie było armii zaciężnej. Grali chłopcy z Trójmiasta, z Sopotu i Gdyni (wtedy nie było rugby w tym mieście). Z Gdańska można było brać zawodników z dzielnic najbliższych Sopotowi (Żabianka i Oliwa) - dalej to było terytorium Lechii, takie było niepisane prawo. Potem były kolejne puchary i tytuły, 30 maja 1991 r. Edward Hodura nagle zmarł. Zmarł tak jak żył - na boisku. - Był mecz z Lechią, padł remis 3:3. Ojciec był cholerykiem, po meczu trafił do szpitala i za trzy dni odszedł. Ciężki okres dla naszej rodziny i drużyny, aby nie stracić tego, co udało się zbudować. Objąłem drużynę do końca sezonu, potem do 1999 r. z małymi przerwami trenerem był Stanisław Dasiuk. Dziś zmodernizowany stadion rugby w Sopocie nosi imię naszego taty, Edwarda Hodury - mówił nam Sylwester Hodura. Już dwa lata po śmierci ojca sopockiego rugby zaczęto rozgrywać memoriał jego imienia. Początkowo były to premierowe w naszym kraju rozgrywki rugbowych "siódemek". Któregoś razu turniej amatorów dał początek sekcji rugby w Arce Gdynia, która niedawno obchodziła pełne sukcesów ćwierćwiecze istnienia. Od 2013 r. zawody odbywają się na sopockiej plaży tuż obok najdłuższego drewnianego molo w Europie. W tegorocznej, jubileuszowej 10. edycji Sopot Beach Rugby, która już w najbliższą sobotę, 30 lipca o godz. 10 przy wejściu numer 23 na plażę wystąpi 13 niżej wymienionych zespołów. Wstęp jest oczywiście wolny. · Youngsters · Hegemon Mysłowice · Lechia Gdańsk Veterans · Bulldogs Rugby · RC Arka Rumia · Legia Warszawa Sekcja Rugby · Banici Poznań · Juvenia Kraków · AZS AWF Warszawa · Rugby Białystok · Arka Gdynia · Ogniwo Sopot · Złote Roczniki Ogniwa Do turnieju zgłosiło się również sześć ekip kobiecych (pod warunkiem, że dołączy drużyna Barbarians). Nie zabraknie miejsca dla drużyn amatorskich, będzie ich pięć. Mecze są rozgrywane w składach 5-osobowych, gra się dwa razy po 5 minut. Warto przyjść na plażę, "piaszczysta" odmiana rugby jest niezwykle efektowna. Jedną z "atrakcji" turnieju będzie kapitan reprezentacji Polski i Ogniwa Sopot, Piotr Zeszutek, który tym razem wcieli się w rolę sędziego. - Pan Edward jest ojcem sopockiego rugby, po nim sztafetę przejęli jego synowie. Gdzieś dalej było moje pokolenie, potem przyjdzie kolej na moich synów - mówi nam popularny "Zeszyt". Głównym partnerem tegorocznego turnieju jest Gmina Miasta Sopot, która wspiera projekt finansowo. MOSiR Sopot przygotuje i udostępni plażę i wesprze zawody logistycznie. MIYA Cosmetics przygotuje dla wszystkich uczestników upominki, Żywiec Zdrój zaopatrzy uczestników w niezbędne zapasy wody, Index Klubokawiarnia poprowadzi gastronomię, Fundacja Recal wraz z animatorami będzie roznosić napoje izotoniczne i promować własny projekt, recykling puszek. TOI TOI dostarczy kabiny i ogrodzenia, Gravity Off zajmie się grafiką i promocją. BigYellowFoot jako organizator kilkuset biegów zajmie się social mediami i zapewni bardzo silną grupę sprawdzonych w eventach osób. Jarosław Hodura praktycznie od kilku dni sypia na plaży. Taki turniej to niesamowicie wymagające przedsięwzięcie logistyczne, zwłaszcza w szczycie sezonu wakacyjnego, w tak obleganym miejscu jak sopocka plaża. - Jest to impreza bardzo droga w organizacji i bardzo ciężka logistycznie. Reprezentacyjne miejsce w Sopocie jest pod specjalnym "nadzorem". Na alejki w pobliże turnieju można wjechać maksymalnie do 9 rano. Mamy jedynie czwartek i piątek na ustawienie wszystkiego na plaży, by było gotowe na sobotnie zawody. Kluczem jest sprawna logistyka, na szczęście mamy w tym doświadczenie. Zapraszamy wolontariuszy, pracy jest bardzo dużo i dla nikogo nie zabraknie - łatwo nas znaleźć, jesteśmy przy wejściu numer 23 na plażę - tłumaczy Jarosław Hodura. Organizacja takiego turnieju wygląda faktycznie na "syzyfową" pracę. Czy warto? - pytamy Hodurę. - Oczywiście, że tak. Warto pamiętać o tak nietuzinkowej postaci jak mój ojciec. Poza tym co roku słyszę wiele komplementów od zadowolonych uczestników turnieju. Ich satysfakcja - to najwyższa nagroda - tłumaczy młodszy z braci Hodura. Tak jak w rugbowych "siódemkach" są rozgrywane mistrzostwa Europy w plażowej odmianie gry w "jajo". Kolejny turniej o prymat na starym kontynencie miał być rozegrany w Rosji, co z oczywistych względów nie będzie możliwe. - Dziwi mnie że Polski Związek Rugby nie widzi potencjału marketingowego w takich turniejach jak Sopot Beach Rugby, festiwal rugby w Piotrkowicach Nyskich, Warsaw Rugby Festival i wielu innych - mówi nam Jarosław Hodura, 8-krotny mistrz Polski w rugby i 8-krotny zdobywca krajowego pucharu (oczywiście w żółto-niebieskich barwach Ogniwa Sopot), 39-krotny reprezentant kraju, zdobywca 93 punktów dla Biało-Czerwonych barw. - Z tego co czytam PZR angażuje się tylko dość mocno w Ukiel Rugby Beach Cup. W artykule olsztyńskiej gazety turniej stawiany jest w roli faworyta do organizacji mistrzostw Europy w rugby na plaży, po odebraniu zawodów Moskwie. Oczywiście życzę im jak najlepiej. Przez to, że są aktualnie tylko dwa turnieje na plaży niepotrzebnie nas porównują. Ja się z nikim nie ścigam, robię turniej jak tylko potrafię najlepiej w ramach posiadanego budżetu - tłumaczy Jarosław Hodura. Jarosław Hodura wciąż mieszka w Sopocie jednak już nie na Chrobrego. Tuż po sąsiedzku, pod numerem 9 rezyduje za to Robert Cajzer, fizjoterapeuta reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet - aktualnych mistrzyń Europy. Sopot był, jest i będzie ważnym miejscem na mapie polskiego rugby. Maciej Słomiński, Interia