Zaproszenie dla Klichowskiej i Pamięty to kolejny, ważny krok w rozwoju polskiego rugby i zauważenie znakomitej pracy wykonanej przez trenera Urbanowicza. Rugbystki Biało-Zielonych Ladies Gdańsk dostały też szansę, by zobaczyć od środka jak funkcjonuje ta dyscyplina w kraju, w którym rugby jest traktowane niemal jak religia. I miały okazję sprawdzić się w innej, mniej popularnej u nas odmianie rugby, co, jak przyznała Klichowska, wcale nie było łatwe. - Pierwszy trening raczej nie należał do udanych. Potrzebowałyśmy z Natalią trochę czasu, by zrozumieć tę odmianę rugby oraz, co najważniejsze, zamysł nowych trenerów, zagrywki, pozycje, oczekiwania. Pomimo tego, że oglądałyśmy mecze na Youtube, na żywo okazało się, że nie jest to takie proste przestawić się ze swojego stylu "siódemkowego" na odmianę dziesięcioosobową. Na pewno łatwiej jest w obronie, w końcu na boisku mamy dodatkowe trzy osoby, zdecydowanie gorzej jest w ataku, ze względu na to, że jest mniej miejsca i luk w obronie, przez które można się przebić i pobiec po punkty - opisuje swoje pierwsze wrażenia Anna Klichowska. Czytaj także: Demolka w Warszawie, kolejna porażka mistrzów Polki, choć nie miały doświadczenia w grze w "10", zdołały udowodnić swoim nowym koleżankom, że są wartościowymi zawodniczkami. - Pierwsze dni nie należały do najłatwiejszych, weszłyśmy do drużyny, w której są zawodniczki w większości mające już doświadczenie w rugby dziesięcioosobowym, a każda z dziewczyn gra lub grała w popularne "piętnastki". My byłyśmy "świeżynkami", które trzeba było wszystkiego nauczyć. Myślę, że tak naprawdę dopiero po pierwszych meczach, kiedy pokazałyśmy jakimi wartościowymi zawodniczkami jesteśmy, zaczęłyśmy się czuć jak jedność - drużyna - mówi popularna "Klicha". Mimo pozytywnych wrażeń z gry w dziesięcioosobowe rugby, ani Klichowska ani Pamięta nie zamierzają rezygnować z gry w "siódemki". Wracają także do Polski, choć jak zdradziła ta pierwsza, pojawiły się propozycje zagranicznych kontraktów. - Służę w wojsku i chcę rozwijać się zawodowo, jest to moja druga pasja, której nie chcę już zostawiać, a podpisanie kontraktu za granicą wiązało by się z odejściem ze służby. Po turnieju w Pretorii otrzymałyśmy propozycję półrocznego kontraktu w Japonii w zawodowej lidze rugby 7, ale na chwilę obecna nie rozważamy tej propozycji. Razem z Natalią chcemy ciężko przepracować sezon w Polsce, by w przyszłym roku razem z drużyną zakwalifikować się na IO - zadeklarowała Klichowska.