Po przegranej z Chinami w ćwierćfinale, naszej reprezentacji pozostała już tylko walka o 5. lokatę. Przeciwnikiem "Biało-Czerwonych" była Belgia - drużyna, z którą nasza drużyna regularnie mierzy się w mistrzostwach Europy i w ostatnich latach zdecydowanie częściej wygrywa. Przed rokiem w Challengerze, to jednak Belgijki zakończyły zmagania wyżej, bo ustąpiły tylko reprezentacji RPA, która zapewniła sobie awans do HSBC SVNS. Tym razem wydawało się, że więcej determinacji jest po stronie Polek, które przez pierwsze sześć minut praktycznie nie wypuściły rywalek z ich pola obronnego. Nie miały jednak piłek do gry w ataku, za to Belgijki wykorzystały jedną akcję, by wyjść na prowadzenie. Daleki kop w głąb niezabezpieczonego pola i rajd skrzydłowej przyniósł pierwsze punkty meczu i wynik 0:5, który utrzymał się do przerwy. W drugiej odsłonie "Biało-Czerwone" ruszyły do ataku. Belgijki znów wyczekały odpowiedniej chwili i tym razem wyprowadziły na wolną pozycję skrzydłową, która po rajdzie przez całe boisko zdobyła kolejne przyłożenie. Przy stanie 0:10, polskie rugbistki wciąż nie odpuszczały, ale zegar tykał. Julia Druzgała zdobyła przyłożenie w narożniku na pół minuty przed końcową syreną i zrezygnowała z podwyższenia, by zdążyć wznowić grę. Waleczne Polki poza podium, ale nadal w grze o marzenia Tutaj los uśmiechnął się do naszej drużyny, bo piłka wpadła w jej ręce po wznowieniu, a następnie prowadząca zawody arbiter podyktowała dwa rzuty karne. Było już po czasie i gra toczyła się do tzw. "martwej piłki". Julia Druzgała znów miała los w swoich rękach. Oddała piłkę na skrzydło do Martyny Wardaszki, która odważnie ruszyła w stronę pola punktowego i z dwiema rywalkami na plecach wydawało się, że zdobyła przyłożenie na wagę dogrywki. Po zapoznaniu się z analizą wideo sędzia stwierdziła jednak, że piłka przed przyłożeniem wypadła do przodu i punkty nie zostały uznane... - Popełniałyśmy za dużo błędów i wypuszczałyśmy piłkę do przodu, zamiast zamieniać akcje na punkty. W obronie było naprawdę dobrze i walczyłyśmy nawet kiedy nie było siły. W końcówce zabrakło chłodnej głowy. Może za bardzo chciałyśmy... - podsumowała spotkanie Julia Druzgała. Polki na szóstym miejscu. Najlepsze okazały się Chinki Polki zakończyły zmagania na szóstym miejscu. Triumfowały Chinki, które w finale odprawiły Kenię 19:5. Brąz wywalczyła Argentyna, pewnie pokonując Ugandę 36:10. Wynik, krótko po ostatnich gwizdku skomentował trener Janusz Urbanowicz. - Jesteśmy mocno rozczarowani szóstym miejscem, bo nie tego oczekiwaliśmy po tym turnieju. Chcieliśmy być w pierwszej czwórce. Zawiodła nasza szybkość, dynamika i moc. Wyglądaliśmy źle fizycznie. Nie wiem, czy to pogoda, bo patrząc na zespoły afrykańskie, czy azjatyckie, to w porównaniu do nas prezentowały się bardzo lekko. My i Czeszki nie wyglądaliśmy świeżo. Nad tym musimy pracować przed Montevideo żeby być tam w pierwszej czwórce, potem wynik powtórzyć w Krakowie i pojechać do Madrytu na finał. Jeżeli w Montevideo nie będziemy w czwórce, to z Madrytem możemy się pożegnać. Mamy teraz trudny okres. Na gorąco trudno coś powiedzieć. Musimy po prostu wziąć się do pracy - podkreślił. W podobnym tonie wypowiedziała się kapitan zespołu Natalia Pamięta. - Rezultat jest inny niż sobie założyliśmy, ale pamiętamy, że to dopiero pierwszy z trzech turniejów. Musimy teraz wziąć się za siebie - zespołowo i indywidualnie. Popracować nad "głowami" i pewnością siebie. Jesteśmy bardzo dobrą drużyną, mamy potencjał tylko chyba czasem same w to nie wierzymy. Trener bardzo nas wspierał przez cały turniej. Nie poddajemy się. Pokażemy że potrafimy wstać z kolan i biegać jeszcze szybciej. Polki mają teraz półtora miesiąca, by przygotować się do turnieju w Montevideo, gdzie zagrają w grupie z Chinami, Tajlandią i Meksykiem. Miejsce w pierwszej czwórce w Urugwaju będzie miało również bardzo duże znaczenie psychologiczne. - W czerwcu mamy turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich i o tym też dużo myślimy. W Monako będzie niemal ten sam zestaw drużyn, co tutaj, więc trzeba wszystko analizować i sprawić, by w kolejnych turniejach zyskiwać przewagę psychiczną nad naszymi przeciwnikami, bo na razie ją tracimy - powiedział trener Janusz Urbanowicz. MS