Reprezentacja Rosji była gospodarzem organizowanego w 2018 roku mundialu, a po ograniu w fazie grupowej Egiptu i Arabii Saudyjskiej zapewniła sobie awans do 1/8 finału. Tam drużyna prowadzona wówczas przez Stanisława Czerczesowa odesłała do domu Hiszpanów, których pokonała w rzutach karnych. Marsz gospodarzy w kierunku strefy medalowej powstrzymali dopiero Chorwaci, czyli późniejsi wicemistrzowie świata. Rosja kupiła mecze na mundialu? Do wydarzeń z Rosji wrócił Andriej Kanczelskis, który w barwach Sbornej zagrał w 36 spotkaniach, a wcześniej reprezentował Związek Radziecki. Były piłkarz m.in. Manchesteru United, Evertonu i Fiorentiny w rozmowie z matchtv.ru podzielił się kontrowersyjnymi spostrzeżeniami. 53-latek pytany o to, dlaczego krytykował Czerczesowa, chociaż ten osiągał z kadrą dobre wyniki, odpowiedział w zaskakujący sposób. - Po prostu uważam, że nie powinien trenować reprezentacji. Dobrze pracował w klubach, ale w kadrze już nie - stwierdził. Dziennikarz prowadzący wywiad postanowił drążyć temat i dociekał, dlaczego po awansie do ćwierćfinału mundialu Kanczelskis nie zmienił retoryki i nie wsparł Czerczesowa. - Dlaczego miałbym okazać mu wsparcie? Za kupowanie wszystkiego na mundialu? Wszystkie mecze zostały kupione. Nie wiecie o tym? - przekonywał. Kontrowersyjna teza byłego reprezentanta Rosji Według Kanczelskisa Rosjanie podczas mistrzostw świata organizowanego w ich kraju byli faworyzowani w ten sam sposób, co Korea Południowa na mundialu w 2002 roku. - Poza tym z kim graliśmy? Z Urugwajem, który nas rozbił. Z Hiszpanami, którzy grali w niezrozumiały sposób. To był bardzo dziwny mecz. Uwierz mi, z czasem to wszystko wyjdzie na jaw - przekonywał. Redakcja rosyjskiego serwisu, w którym ukazała się rozmowa z byłym reprezentantem, odcięła się od jego wypowiedzi. - Ta oceniająca opinia jest osobistym punktem widzenia Andrieja Kanczelskisa i nie jest potwierdzona przez źródła Match TV - przekazano.