Znów głośno wokół "Lewego". "Wyszedł z roli piłkarza, który szanuje hierarchię"
Niektórzy już zaczynają stawiać dolary przeciwko orzechom, że wraz z odmową objęcia reprezentacji Polski przez Macieja Skorżę, prezes PZPN Cezary Kulesza wraca do punktu wyjścia. Ta rzeczywistość jest konsekwencją ostatnich wydarzeń w polskiej kadrze, których jednym z czynnych bohaterów, choć nie w gotowości do gry w meczu o punkty, był Robert Lewandowski. Zachowanie gwiazdora wypunktowała legenda polskiej piłki, 74-letni Antoni Szymanowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Kwalifikacje do mistrzostw świata jeszcze nawet nie wkroczyły w półmetek, a w polskiej reprezentacji dokonał się prawdziwy przewrót. Zanim przyszedł mecz z Finlandią, właściwie najgroźniejszym rywalem do wyjścia z grupy (przyjmujemy, że Holandia jest poza zasięgiem), który "biało-czerwoni" przegrali w Helsinkach 1:2, polską kadrą wstrząsnęło kilka zdarzeń.
Szymanowski: Lewandowski zadrwił sobie z Probierza
Lont od tykającej bomby został podpalony w chwili, gdy w dyskusyjnym momencie selekcjoner Michał Probierz zdecydował, ze odbiera opaskę kapitańską Robertowi Lewandowskiemu. Panowie najpierw razem mieli ustalić absencję "Lewego" na ważnym zgrupowaniu, ale później trenerowi miało nie spodobać się to, że zgłaszający niegotowość do gry as Barcelony, w końcu i tak pojawił się na zgrupowaniu, aby pożegnać Kamila Grosickiego. Aby nie przypominać całej dynamiki wydarzeń, skoncentrujmy się tylko na faktach dokonanych: Lewandowski przerwał karierę w kadrze, Probierz zrezygnował ze stanowiska, a Grosicki zgłosił chęć... powrotu do kadry.
Temu wszystkiemu z pewnym zażenowaniem przygląda się nestor polskiej piłki Antoni Szymanowski, były boczny obrońca drużyny narodowej. Jego zdecydowany głos stoi na mocnych fundamentach, bo nikt nie może zarzucić, że wypowiada się pierwszy lepszy były piłkarz. 74-latek zapisał się na kartach historii polskiego futbolu. W 1974 roku cieszył się z kolegami z brązowego medalu mistrzostw świata (na mundialu wystąpił jeszcze w 1978 roku), a ponadto wywalczył dwa medale olimpijskie: złoty w 1972 roku i srebrny w 1976 roku.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Szymanowski wyraźnie zwraca uwagę, że wydarzeniom na linii Lewandowski - Probierz przez wiele osób nadawana jest niewłaściwa narracja. Zaznacza, że błędy pojawiły się z obu stron, lecz pomny własnych doświadczeń, gdy sam kiedyś popełnił błąd, który koniec końców uznał i przeprosił, mówi tak: - Nie oszukujmy się, Robert postanawiając, że nie przyjedzie na mecz, zadrwił sobie z selekcjonera. (...) Wyszedł z roli piłkarza, który szanuje hierarchię w reprezentacji Polski. Potępienie za zaistniałą sytuację wyłącznie Michała Probierza jest poważnym błędem - zasadniczo postawił sprawę.
Legenda ruga Lewandowskiego: Skandaliczny przekaz wielkiego sportowca
Z punktu widzenia Szymanowskiego, żeby nie wiadomo jaki status miał piłkarz, hierarchia w drużynie narodowej winna być następująca: w szatni rządzi trener, potem jest drużyna, a dopiero na końcu interesy poszczególnych piłkarzy. Na tej podstawie doszedł do następującej konkluzji.
Co z przekazu Lewandowskiego mogli bowiem wyczytać piłkarze? "Wy się nie liczycie, ja jestem najważniejszy. Dlatego wrócę do kadry dopiero wtedy, gdy zmieni się selekcjoner". To naprawdę jest skandaliczny przekaz wielkiego sportowca, dla którego podobno najważniejsza jest reprezentacja Polski
Nestor polskiej piłki nie ma wątpliwości, że do Lewandowskiego musi dotrzeć, iż przy całej swojej wybitności nie może być samodzielnym jeźdźcem w kadrze. Z prostego powodu, nie ma możliwości, by w pojedynkę osiągać wyniki, na jakich niewątpliwie mu zależy. - On musi się zmienić - jasno stawia sprawę 82-krotny reprezentant Polski. - Na boisku nie może być niczym machający rękami policjant na skrzyżowaniu podczas kierowania ruchem. (...)A jeżeli będzie ich ciągle rugał, w końcu mu powiedzą: "sorry, ale widocznie jesteś dla nas za wielki. Idź sobie strzelać do Barcelony".
Zobacz również:
- Jan Urban przemówił przed wielkim wyzwaniem, jest sygnał dla PZPN. "Będziemy pilnowali"
- Szalona zagrywka Magiery. Poszedł na całość. To dlatego trafił do sztabu kadry
- Specjalna wiadomość dla Urbana. Selekcjoner nie ukrywał wdzięczności
- Urban zaczął mówić o kadrowiczach. Nagle padło nazwisko Podolskiego
Szymanowski formułuje zarzut o to, że za sprawą mediów zdewaluowało się słowo "bohater", co także sprawia, że piłkarze pokroju Lewandowskiego nabierają przekonania, że bez nich ani rusz. Generalnie uważa, że w polskiej kadrze nie ma zespołu, a występujący problem zobrazował słowem "gangrena". - W kadrze dzieje się coś bardzo niepokojącego, a ostatnio wszyscy o tym dobitnie się przekonali - skwitował.


