FC Barcelona w piątek rano ogłosiła, że uruchomiła tzw. czwartą dźwignię finansową i sprzedała 24,5 proc. Barca Studios. Na ten moment nie jest jednak jasne, czy zamyka to sprawę rejestracji wszystkich nowych piłkarzy, czy też konieczne jeszcze będzie np. obniżenie pensji przez niektórych zawodników"Dumy Katalonii". W rozmowie z Interią Ricardo Rosety, znany hiszpański dziennikarz, mówi o sytuacji Barcelony i problemach hiszpańskiego futbolu. Justyna Krupa, Interia: Groźba, że nowi piłkarze Barcelony nie zostaną zarejestrowani przed pierwszym ligowym meczem z Rayo Vallecano to były trochę takie "strachy na lachy", czy jednak realne ryzyko? Ricardo Rosety, dziennikarz Televisión Gol: - Aby zarejestrować wszystkich nowych piłkarzy Barcelona musi wykonać konieczne operacje finansowe. Faktem jest, że obiecano Lewandowskiemu, że on zostanie zarejestrowany jako pierwszy. Spodziewamy się wszyscy, że redukcja pensji Sergio Busquetsa bądź Gerarda Pique pozwoli ostatecznie spełnić warunki potrzebne do rejestracji nowych zawodników. Ewentualnie może w tym pomóc potencjalne odejście Frenkiego de Jonga. Ale jeżeli nie doszłoby do żadnej z tych rzeczy, to faktycznie Barca nie mogłaby zarejestrować wszystkich nowych piłkarzy. Od pewnego czasu ta gorączka i napięcie w klubowych gabinetach Barcelony rosło? Jeszcze podczas meczu o Puchar Gampera w kuluarach można było usłyszeć, że wszystko powinno być załatwione na czas, ale jednak z każdym dniem sytuacja robiła się bardziej nerwowa. - Gdyby do tego doszło, że klub nie byłby w stanie zarejestrować na czas nowych piłkarzy, Barcelona stałaby się pośmiewiskiem na skalę światową. Dlatego człowiek spodziewał się, że uda im się przeprowadzić niezbędne operacje. Ale jeśli ktoś pyta, czy ryzyko było realne, to tak - realne. Osobiście twierdzę, że ostatecznie będą mogli wystąpić w tym spotkaniu. Najpierw jednak musi zostać spełniony któryś z tych warunków, o których wspominaliśmy. "Barcelona wiedziała. I Robert Lewandowski też się na to zgodził" Szef La Liga Javier Tebas musiał być też świadom, że gdyby jednak doszło do tego czarnego dla Barcelony scenariusza, to byłaby to też potężna rysa na wizerunku całej ligi, nie tylko samej Barcy. - Tak, to prawda, ale reguły muszą być takie same dla wszystkich zespołów. Jeżeli Barcelonie ktoś bez odpowiednich podstaw pozwoliłby zarejestrować Lewandowskiego, to co mieliby powiedzieć Sevilli, Betisowi i innym? Przepisy są takie same dla wszystkich i trzeba się ich trzymać. I Barcelona to doskonale wiedziała, gdy zdecydowała się przeprowadzić transfer Lewandowskiego. Wiedziano, że będzie tego typu problem. I mimo to zdecydowali się go sprowadzić i Lewandowski też się na to zgodził. Podobnie zresztą, jak Raphinha i inni. Pana zdaniem, Rayo Vallecano to będzie trudniejszy rywal dla Lewandowskiego i spółki, niż UNAM Pumas, którą to ekipę rozgromili w Pucharze Gampera? Polakowi będzie tym razem już trudniej o bramkę? - Rayo to oczywiście nie jest jeden z mocniejszych zespołów ligi, raczej zespół, który będzie zamieszany w walkę o utrzymanie. Ale mimo to będzie to dla Barcelony dobry sprawdzian, kolejny schodek, jaki będą musieli pokonać, by sprawdzić, jaki jest ich obecny poziom. Tak naprawdę jednak prawdziwą twarz i poziom Barcelony - oraz Lewandowskiego w tym zespole - poznamy w takich meczach, jak starcia z Realem Madryt, Atletico czy wyjazdowe spotkanie z Realem Sociedad. "FC Barcelona poszła na całość i jest to ryzyko" Rayo też ma swoje problemy organizacyjno - finansowe i ma na pieńku z La Liga. - Generalnie sytuacja ekonomiczna hiszpańskich zespołów jest teraz podobnie niełatwa. Wiele zespołów musi dostosować budżet płacowy do wymagań, by zarejestrować piłkarzy. To nie dotyczy przecież tylko Barcelony. Kluby hiszpańskie w ostatnich latach rzeczywiście w dużej mierze borykają się z problemami finansowymi. - Zwłaszcza po tym okresie pandemii. To sponiewierało kluby finansowo. Ostatnio kluby próbowały wyjść na prostą, po zadłużeniach z przeszłości. Futbol hiszpański teraz żyje tak naprawdę z dnia na dzień. Nawet takie kwestie, jak wojna Rosji z Ukrainą wpływają w pewien sposób na kwestie finansów wielu podmiotów, w tym piłkarskich zespołów w Hiszpanii. Wracając do FC Barcelony. Transfer Lewandowskiego będzie dla katalońskiego klubu potężnym zastrzykiem PR-owym i marketingowym, czy też wpływ tego transferu jest może przeceniany? - Ten efekt już widać. Jeszcze trzy miesiące temu mało kto wierzył, że Barcelona naprawdę będzie w stanie zakontraktować Lewandowskiego. Joan Laporta wkroczył na rynek transferowym z hukiem, poszedł na całość i wzmocnił zespół tak naprawdę pieniędzmi, których nie ma. Barcelona tak naprawdę teraz wydaje pieniądze z lat przyszłych. Niewątpliwie jest to ruch ryzykowny. Rozmawiała: Justyna Krupa, Barcelona Czytaj także: Robert Lewandowski i spółka witani po królewsku na treningu