Emocje sięgnęły zenitu podczas odliczania ostatnich godzin do rozpoczęcia wielkiej, piłkarskiej uczty. Tym razem stroje piłkarskie poszły w kąt, a najlepsi piłkarze i piłkarki świata oraz ich partnerki i partnerzy, w garniturach i kreacjach od najbardziej wziętych projektantów, w poniedziałek wieczorem wkroczyli na czerwony dywan w światowej stolicy mody. A następnie zasiedli w pierwszych rzędach widowni w paryskim Teatrze Chatelet, by z honorami wychodzić na scenę, gdzie z każdą minutą przybliżaliśmy się do końcowych rozstrzygnięć. Robert Lewandowski wchodzi do gry. Wszystko jest możliwe ws. Złotej Piłki W tym roku dziesiątki, a może i setki obiektywów, nie były wymierzone w Lionela Messiego. Z centrum wydarzeń Złotej Piłki jeszcze wcześniej zniknął Cristiano Ronaldo. W poniedziałek, do wczesnego popołudnia, docierały sygnały, że faworytem do triumfu jest 24-letni Brazylijczyk Vinicius Junior z Realu Madryt. Aż w końcu nastąpiło swoiste trzęsienie ziemi, gdy świat piłki obiegła informacja, że najlepszy piłkarz globu edycji 2024 aktualnie gra w barwach Manchesteru City, czyli statuetka znajdzie się w rękach 28-letniego Hiszpana Rodriego. "Królewscy" zareagowali bojkotem, o którym jeszcze długo będzie głośno, a finalny przeciek znalazł potwierdzenie ostatecznym werdyktem ogłoszonym późnym wieczorem. Tym samym dopiero po raz trzeci od 2008 roku główne trofeum, wciąż cieszące się ogromnym prestiżem, nie trafiło do wymienionego duetu geniuszów futbolu z Argentyny i Portugalii. Lewandowski upokarza trzy największe gwiazdy Realu. Liczby mówią same za siebie 68. edycja Złotej Piłki, organizowanej przez "France Football", miała "biało-czerwony" wątek. W grze o wysoką stawkę była Ewa Pajor, napastniczka FC Barcelona. Ostatecznie bardzo szybko przekonaliśmy się, na którym miejscu uplasowała się najlepsza polska piłkarka. Tym razem na liście nominowanych zabrakło naszego najlepszego piłkarza, snajpera "Dumy Katalonii" i kapitana reprezentacji Polski, Roberta Lewandowskiego. Miniony rok w piłce klubowej nie należał do naszego snajpera, o reprezentacji nawet nie ma co mówić, więc "30" nominowanych zamknęła się bez jego nazwiska. Wielu fachowców zdążyło już odtrąbić fakt, że 36-letni Polak zaczyna przegrywać walkę z upływającym czasem, a tymczasem on znów zaczął pisać spektakularny rozdział w swojej wspaniałej karierze. Doszło do tego, że Polak po genialnym starcie tego sezonu zaczął być przymierzany do... Złotej Piłki za 2025 rok. Nie ma wątpliwości, że gdyby "Lewy" utrzymał swoją kosmiczną skuteczność, a za nią poszły wyniki Barcelony, to w roku bez dużej reprezentacyjnej imprezy byłby absolutnie głównym kandydatem do poznania smaku nagrody, która należała mu się już w 2020 roku. I mówią o tym wszyscy, to nie są jedynie polskie mrzonki, bo fakty są takie, że wywalczenia trofeum uniemożliwił mu tylko jeden kaprys - ówczesne odwołanie plebiscytu. Byłaby to swego rodzaju dziejowa sprawiedliwość i wszystko jest możliwe, wszak pod wodzą Hansiego Flicka Lewandowski i Barcelona weszli na fantastyczny poziom. Obecna gra "Blaugrany" w niczym nie przypomina kaleczenia futbolu za kadencji Xaviego, piłkarskiego wirtuoza, który jednak nie udźwignął ciężaru nowej roli. Jeśli największe klasyki zostają w pamięci głosujących na dłużej, to bez wątpienia występ Roberta Lewandowskiego w sobotnim starciu z Realem Madryt pokazał, że wciąż jest gigantem w swoim fachu. Polak przyćmił wszystkich wirtuozów Realu, na czele z Vinim i Kylianem Mbappe, któremu po tym meczu słowo "offside" pewnie odbija się czkawką. Lewandowski szokuje ws. Złotej Piłki. "Myślałem, że ten temat już będzie zakończony" Wyścig, o którym mowa w kontekście 2025 roku, jest jeszcze odległy, ale genialny powrót Polaka staje się faktem, na co zwrócił uwagę w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" dziennikarz Maciej Iwański, reprezentujący Polskę wśród głosujących w plebiscycie od 2010 roku. Dziennikarz zapewnił, że dla kapituły wiek i narodowość nie mają znaczenia. A dla powątpiewających, czy taki wyczyn, jak "Lewego" w starciu z Realem, do czasu rozstrzygnięć zdąży zostać zapomniany, ma dobrą wiadomość. - Jesteśmy zobowiązani do oceniania całego sezonu. Kryteria są bardzo jasno wyrażone. Są podane dokładne daty. Poprzedni sezon uwzględnia oczywiście koniec lipca, czyli koniec Euro i Copa America, a skoro nie ma wielkiego turnieju w 2025 roku, to Lewandowskiemu powinno być łatwiej. W teorii. W każdym roku mamy dostarczoną przez organizatorów ściągę, która, gdyby ktoś nie miał ochoty przekopywać się samemu przez dokonania danych zawodników, przedstawia bardzo dokładne profile. Wszystko jest policzone, pokazane, uwzględnione, uwypuklone, więc ocena jest naprawdę za cały sezon - zapewnił głosujący w plebiscycie "France Football".