Real Madryt w niedzielnym meczu 27. kolejki LaLiga walczył o to, by nie tracić do prowadzącej w tabeli Barcelony więcej niż dwanaście punktów. "Duma Katalonii" w sobotę wykonała swoje zadanie, pokonując ostatnie w stawce Elche 4:0. "Królewscy" przeskoczyli nisko wiszącą poprzeczkę, wygrywając z Realem Valladolid na Estadio Santiago Bernabeu aż 6:0. Oprócz rywalizacji drużynowej toczy się również ta indywidualna - o koronę króla strzelców ligi hiszpańskiej. Przed trwającą serią gier Robert Lewandowski miał 15 goli na koncie, a Karim Benzema o cztery mniej. Polak na Martinez Valero trafił do siatki aż dwukrotnie, przełamując czarną serię pięciu starć bez gola. Przez kilkanaście godzin mógł się więc cieszyć z aż sześciobramkowej przewagi nad Francuzem. Ten jednak odpowiedział w najlepszym możliwym stylu. Benzema show na Bernabeu. Francuz goni Roberta Lewandowskiego Zdobywca ostatniej Złotej Piłki oddał siedem strzałów, z czego pięć było celnych, a trzy pokonały Sergio Asenjo. Jeden z nich został wykonany nożycami. Skompletował hat-tricka w przeciągu zaledwie siedmiu minut. Był dokładnie tam, gdzie zespół go potrzebował, czyli w polu karnym. Nie zabrakło też jego zejść na lewe skrzydło, ale najważniejszych rzeczy dla drużyny dokonał w przedłużeniu światła bramki. Tym samym zanotował gole numer 12, 13 i 14 w tym sezonie Primera Division. Zbliżył się więc go "Lewego" na zaledwie trzy trafienia. Wydawało się, że wychowanek Olympique'u Lyon nie jest w odpowiedniej dyspozycji sportowej, by powalczyć o Trofeo Pichichi, ale wygląda na to, że i on zaczyna łapać dobrą formę. Przypomnijmy, że w przeszłości Polak siedmiokrotnie był królem strzelców Bundesligi, a pięć razy był najlepszy w tej statystyce w Pucharze Niemiec. Z kolei w sezonie 2019/20 zdobył to wyróżnienie w Lidze Mistrzów.