Polski napastnik na brak obowiązków nie może ostatnio narzekać. W nocy z soboty na niedzielę zagrał z Barceloną ostatni sparing podczas tournée po Stanach Zjednoczonych (wygrana z Red Bull Salzburg 2-0), następnie wrócił z drużyną do Barcelony, ale zaraz znów siedział w samolocie, tym razem do Monachium. Powód? Lewandowski w Niemczech ma do załatwienie jeszcze parę rzeczy (m.in. związanych ze swoją ekskluzywną willę w Monachium), ale okazuje się również, że zamierza dotrzymać słowa, które dał kilkanaście dni temu. - To było wyjątkowe osiem lat, spędziłem w Bayernie świetny czas. Wrócę jeszcze, aby porządnie pożegnać się ze wszystkimi pracownikami klubu. Teraz nie miałem zbyt wiele czasu, żeby się do tego przygotować. Wszystko stało się zbyt szybko - mówił w rozmowie z telewizją Sky zaraz po ostatnim treningu przed transferem do Barcelony. Bayern. Lewandowski wraca pożegnać się Teraz "Kicker" podaje, że Lewandowski we wtorek zjawi się w siedzibie klubu przy Saebener Strasse i właśnie wtedy ma się pożegnać z kolegami oraz pracownikami Bayernu. Nastrój w trakcie tego spotkania może być różny. Część zawodników mistrzów Niemiec oficjalnie powiedziała, że nie ma do Polaka pretensji, ponieważ przez lata wiele zrobił dla zespołu i teraz powinien dostać szansę na to, by spróbować sił w innym klubie. Trudno jednak przypuszczać, by Polak np. padł w objęcia Hasana Salihamidzicia. Szczególnie po ostatniej "wymianie uprzejmości". - Wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie tygodnie przed transferem, było oczywiście związane z zagrywkami politycznymi. Bayern chciał mieć argumenty, by mnie sprzedać. Chcieli mieć wytłumaczenie przed kibicami, ponieważ trudno uargumentować sprzedaż najlepszego napastnika. Miałem to zaakceptować, mimo że na mój temat powiedzieli wiele g..... To nie była prawda - powiedział Polak rozmowie z ESPN. Szybko odpowiedział na to Salihamidzić: - Zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Mój ojciec nauczył mnie, że gdy wychodzisz, to nie zamykasz drzwi tyłkiem. Lewandowski jest na najlepszej drodze, żeby właśnie to uczynić - stwierdził dyrektor Bayernu. PJ