Partner merytoryczny: Eleven Sports

Zaskakujące wieści w domu Lewandowskich. Anna weszła i się zaczęło. Aż krzyknęła

FC Barcelona pewnie rozbiła w niedzielnym meczu La Liga Sevillę, a Robert Lewandowski znów błyszczał w ekipie trenera Hansiego Flicka, dwukrotnie trafiając do siatki. Z trafień 36-letniego napastnika cieszyła się jego żona - Anna Lewandowska, która podzieliła się w sieci kulisami z niedzielnego wieczoru. Jak przyznała, ledwo wróciła do domu, a tu "Lewy" już stanął przed pierwszą szansą na zdobycie bramki, którą wykorzystał.

Robert i Anna Lewandowscy
Robert i Anna Lewandowscy/Tomasz Jastrzebowski/REPORTER / Instagram @annalewandowska/East News

W niedzielę FC Barcelona wróciła do gry po przerwie reprezentacyjnej, mierząc się w Sevillą. Robert Lewandowski - w przeciwieństwie do Wojciecha Szczęsnego - mimo ostrego ataku Dominika Livakovicia w meczu Polski z Chorwacją, znalazł się w wyjściowym składzie ekipy trenera Hansiego Flicka. I znów zachwycił skutecznością.

Nasz napastnik rozpoczął strzelanie już w 24. minucie, pewnie wykorzystując rzut karny, który wywalczył Raphinha. Wykonał przy tym swój charakterystyczny nabieg, wręcz podskakując tuż przed oddaniem strzału. W efekcie całkowicie zmylił golkipera gości - Orjana Nylanda i mógł lekkim, acz precyzyjnym strzałem posłać piłkę do siatki, kierując ją w stronę lewego - ze swojej perspektywy słupka.

FC Barcelona gra, Robert Lewandowski strzela, a Anna Lewandowska świętuje

Z trafienia swojego męża ucieszyła się Anna Lewandowska, która nagrała relację w mediach społecznościowych. Jak się okazało, prawie przegapiła gola strzelanego przez "Lewego", bowiem ledwo zdążyła wrócić do domu.

No i zdążyłam dolecieć. Wejść do domu, włączyć mecz i karny

~ wyznała Anna Lewandowska, podczas gdy Robert przygotowywał się do egzekwowania "jedenastki"

Na kolejnym nagraniu Anna Lewandowska uwieczniła już moment strzału swojego męża. - Dawaj, dawaj, dawaj - mówiła pod nosem, dopingując "Lewego". A gdy już piłka wylądowała w siatce, krzyknęła czy wręcz zapiszczała z radości.

W 39. minucie meczu Robert Lewandowski znów trafił do siatki, podwyższając wynik na 3:0. Tym razem Polak pokazał, że snajperski nos wciąż go nie zawodzi - znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze i zmienił kierunek piłki kopniętej przez Raphinhę, pokonując bramkarza.

Anna Lewandowska/Pau BARRENA / AFP/East News
Robert i Anna Lewandowscy/AFP
Kamery uchwyciły Szczęsnego na treningu. „Byłem pod wielkim wrażeniem”. WIDEO/AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem