Informacje na temat kontraktu i komplikacji z przejściem Roberta Lewandowskiego są coraz bardziej spektakularne. Nie tak dawno świat ujrzały doniesienia, że omal nie doszło do zerwania umowy z powodu dodatkowych podatków, które Polak musi zapłacić w Katalonii (a których nie musiałby płacić chociażby w Madrycie). 48 godzin między przybyciem Roberta Lewandowskiego do USA a podpisaniem umowy i prezentacją były dramatyczną walką o to, aby do porozumienia w ogóle doszło. Teraz okazuje się, że chociaż reprezentant Polski jest zawodnikiem FC Barcelona, to nie może grać w jej barwach. Precyzyjniej rzecz ujmując, może wystąpić w pojedynkach towarzyskich (np. zbliżającym się meczu z Realem Madryt), ale nie w starciach o stawkę. Kataloński klub dotąd go nie zatwierdził. Robert Lewandowski nie może grać w FC Barcelona Powodem jest salary cap obowiązujący w hiszpańskiej lidze. To maksymalny limit środków, jakie klub La Liga może przeznaczyć na wynagrodzenie piłkarzy w sezonie, na podstawie przychodów i wydatków klubowych. W wypadku FC Barcelona równowaga jest zachwiana i nie dopełnia ona formalności. Zapłaciła 58 mln euro za Rafinhę i 45 mln euro za Roberta Lewandowskiego. To za mało, by zrównoważyć odejścia. Równowagę może przywrócić odejście Memphisa Depaya za 20 mln euro oraz zwłaszcza drogi transfer innego Holendra Frenkie de Jonga, który może kosztować ponad 70 mln euro. FC Barcelona - nowy klub Roberta Lewandowskiego. Co o nim wiesz? Sprawdź się w quizie