Do niemal ostatniej chwili nie było jasne, czy kontuzjowany przez ostatnie trzy tygodnie Robert Lewandowski zdoła wrócić do zdrowia na tyle, by wspomóc drużynę w El Clasico. Xavi Hernandez wysyłał sygnały mówiące o tym, że z napastnikiem z dnia na dzień jest coraz lepiej. Ale sam był ostrożny w formułowaniu zdecydowanych tez. Nie chciał jednoznacznie określić, czy "Lewy" zagra przeciwko Realowi Madryt, czy też nie. Sprawa wyjaśniła się dopiero na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem sędziego. W dniu spotkania, koło południa, FC Barcelona ogłosiła skład na mecz. Wśród powołanych był Lewandowski, który rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Na murawie pojawił się niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy. Jego obecność to było jednak za mało. "Duma Katalonii" przegrała z "Królewskimi" 1:2. Po wszystkim Polak nie gryzł się w język. W trakcie meczu piłkarz mógł liczyć na wsparcie rodziny. Na trybunach nie zabrakło Anny Lewandowskiej oraz córek. Po wszystkim żona "Lewego" opublikowała w mediach społecznościowych wpis, w którym podsumowała cały weekend. Zdjęcia dokumentują sporo. Nie odpuszcza Lewandowskiemu, zaczepia go publicznie. Do takich historii nawiązywała była Milika Anna Lewandowska na imprezie ze znajomymi. Do sieci trafiły zdjęcia "Zawsze się staram być na każdym meczu mojego męża" - swego czasu deklarowała Anna Lewandowska w Radiu Zet. Rzeczywistość pokazuje, że wcale nie kokietowała. Istotnie, zazwyczaj jest obecna na spotkaniach rozgrywanych przez Barcelonę, zwłaszcza tych domowych. Nie mogło jej zatem zabraknąć przy okazji pojedynku z Realem. Po bolesnej porażce mogło pojawić się rozczarowanie, ale boiskowe wydarzenia wpłynęły na weekend Lewandowskich, a zwłaszcza Anny, tylko częściowo. Spędziła miły czas u boku męża, córek, a także... przyjaciół. Razem ze znajomymi z treningów bachaty, w tym ze znanym jej fankom trenerem Mathiasem Fontem, celebrowała urodziny jednej z koleżanek. Zwłaszcza jedno z ujęć z imprezy może niektórych zaskoczyć. Widać na nim żonę "Lewego" z... deserami. Wiadomo, że Anna bardzo poważnie podchodzi do diety, odżywia się zdrowo i jada zwykle zdrowe, przygotowywane przez siebie i wypróbowane desery. Lecz przy większych okazjach najwyraźniej pozwala sobie na wyjątki. Zresztą lata temu trenerka zadbała też o dietę Roberta. Zawalczyli wówczas ze słabością piłkarza do słodyczy, o czym po latach opowiadał Sławomir Peszko. Mówił, że "Lewy" odwiedzał go w domu i w szybkim tempie opróżniał barek ze słodkościami. Wszystko zmieniło się po poznaniu Anny. To miał być pierwszy sygnał zwiastujący ogromne zmiany. "Kilka miesięcy później Robert zaczął rezygnować ze słodyczy, a przede wszystkim odstawił gluten. Nie było to łatwe, bo przecież każdy z nas lubił rano zjeść jakąś bułkę, kanapkę. Jako sportowcy jemy też dużo makaronu i dla mnie to było nierealne, żeby tak restrykcyjnie zmienić żywienie. Patrzyłem na Roberta i pytałem: 'Stary, jak ty możesz rano nie zjeść kawałka chleba?', a on sobie nakładał owsiankę" - podsumowywał Peszko. A jednak to prawda o Robercie Lewandowskim, Anna wygadała się. Tych słów nie cofnie, padły na żywo