Anna Lewandowska od lat rozwija swój profil w mediach społecznościowych, i to w konkretnych celach. Po pierwsze, dzięki temu jest w stanie osobiście utrzymywać stały kontakt z fanami. Po drugie, to platforma, na której może propagować zdrowy styl życia i treningi pod jej okiem. Po trzecie, to także miejsce do promocji własnych biznesów, a tych żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony prowadzi już kilka. Ma m.in. marki kosmetyczną, z suplementami diety i produktami żywnościowymi Na jej kanale znajdziemy zatem m.in. wpisy o zdrowych nawykach, pomysły na ćwiczenia, treningowe wyzwania, rady dotyczące urody, modowe stylizacje, a także nieco prywaty. Właściwie w ogóle nie ma tam natomiast tematów ściśle politycznych. "Niechęć Anny do ujawniania poglądów" zauważyła autorka książki "Imperium Lewandowska", Monika Sobień-Górska. Według "osoby z bliskiego otoczenia" Lewandowskiej trudu przysporzyła jej sytuacja ze strajkiem kobiet. Oczywiście Anna miała swoje zdanie, ale miała nie wiedzieć, czy i jak wypowiedzieć je publicznie. "To była dla Ani bardzo kłopotliwa sytuacja. Dzwoniła, pisała do znajomych kobiet, które też mają duże nazwiska, zasięgi, z pytaniem, co one zamierzają zrobić, czy będą publicznie zajmować stanowisko. Chciała porady, szukała jakiegoś alibi dla siebie. Była zestresowana, czuła, że ludzie oczekują od niej jakiejś wyraźnej deklaracji, a ona chciała się schować, nie wiedziała, co powiedzieć" - cytowała wypowiedź informatora Sobień-Górska. Z tym większym zaskoczeniem można przyjąć nowe oświadczenie zamieszczone przez żonę Roberta Lewandowskiego w sieci. Anna Lewandowska nie wytrzymała, ujawnia bolesną prawdę o Robercie. "Jest mu ciężko" Zdecydowany apel żony Roberta Lewandowskiego. "Nie dajcie się zniechęcić" Raczej milcząca w sprawach politycznych Anna Lewandowska postanowiła zrobić wyjątek. Opublikowała nagranie, na którym namawia Polki i Polaków do uczestnictwa w zaplanowanych na 15 października wyborach parlamentarnych. "Kampania wyborcza będzie dominującym tematem w mediach. Usłyszymy mnóstwo, często nierealnych, obietnic. Będziemy świadkami prania przeróżnych brudów, ataków i propagandy. Będziemy mieli serdecznie dość polityki, ale chcę was przede wszystkim prosić o jedno, nie dajcie się zniechęcić" - rozpoczęła. Zaznaczyła, że możliwość oddania głosu to "wielki przywilej" i poprosiła, by głosować "zgodnie ze swoim sumieniem". "Rozliczajmy polityków za to, co zrobili, a nie za to, co obiecują" - wyjaśniła i dorzuciła "szczególny apel do kobiet". "Nie dajcie się zniechęcić. Nie zostańcie tego dnia [15 października] w domu. Ja tym razem będę głosować w Barcelonie, ale to też żadna przeszkoda. Zachęcam każdego, kto będzie w tym czasie za granicą, aby też oddał głos. To nic trudnego" - podsumowała i wytłumaczyła, co trzeba zrobić, by móc zagłosować w innym kraju niż Polska. Nie dopuściła natomiast żadnej dyskusji i od razu wyłączyła możliwość dodawania komentarzy. Anna Lewandowska po kryjomu zrobiła coś, o co posądzano ją już dawno? Krzysztof Gojdź komentuje Robert i Anna Lewandowscy mieli co świętować. Sukces w Barcelonie. "Co za noc" Po wszystkim Anna wróciła do bardziej standardowego contentu. Na InstaStories opublikowała krótką relację z wygranego meczu Barcelony w Lidze Mistrzów. Miała co świętować. Jej mąż zdobył jedną z bramek, dzięki której nie tylko otworzył wynik spotkania (ostatecznie skończyło się ono rezultatem 5:0), ale też zapewnił sobie miejsce w elitarnym gronie zawodników ze stoma trafieniami w europejskich pucharach. Po spotkaniu Anna opublikowała zdjęcie z Robertem. "Co za noc" - zatytułowała fotografię. Xavi wypalił o Robercie Lewandowskim po meczu w Lidze Mistrzów. Takich słów jeszcze nie było