- Ludzie na mnie gwiżdżą, ponieważ jestem przystojny, bogaty i jestem świetnym piłkarzem. Zazdroszczą mi - zdiagnozował kiedyś wybuch nienawiści wymierzony w swoją stronę w meczu z Dinamem Zagrzeb Cristiano Ronaldo. To zdanie szło za nim później przed kolejne lata kariery. Kariery która rozpalała emocje - miłość u fanów i nienawiść u oponentów. I tak pozostało do dziś. Pomimo tego, że bezlitosny strumień czasu ugasił nieco żar, którym pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki rozgrzewał cały piłkarski świat. Portugalczyk może być daleki od formy, z jakiej go pamiętamy i grać na peryferiach futbolu, ale jego nazwisko nieustannie rezonuje. To postać, która już nigdy nie będzie obojętna. Widać to było choćby w trakcie Euro 2024. Gdy tylko piłka zmierzała w jego stronę, przez cały stadion przelatywał szmer podniecenia w oczekiwaniu na coś niespodziewanego. Na kolejne magiczne show w wykonaniu piłkarskiego czarodzieja, który jednak zapomniał już sporej części swoich zaklęć. Ale gdy ktoś raz dołączył do "kościoła" genialnego Portugalczyka, zostaje w nim już na zawsze. Polska - Portugalia. Walka z czasem i rekordami. Ronaldo i Lewandowski naznaczyli historię CR7 ma mnóstwo wielbicieli także w Polsce. A ci stoją być może przed ostatnią okazją, by zobaczyć go na żywo w naszym kraju. To szansa, którą nie sposób odpuścić. Zainteresowanie wejściówkami na ten mecz było przecież tak ogromne, że serwery Polskiego Związku Piłki Nożnej nie wytrzymały obciążenia. I trudno nie ulec wrażeniu, że spowodował to właśnie on - Cristiano Ronaldo. Polacy będą liczyć jednak - miejmy nadzieję - przede wszystkim na udany występ swojego bohatera. Bo trudno nie patrzeć na to spotkanie, jako na starcie dwóch wielkich gwiazd, symboli długowieczności, którzy naznaczyli ostatnią dekadę. Oczywiście, Robert Lewandowski nie zrobił tego tak mocno, jak Ronaldo czy Leo Messi, ale w strzeleckich osiągnięciach w niczym nie ustępuje parze piłkarskich pół-bogów. W ciągu ostatnich 10 lat tylko Argentyńczyk potrafił rozpocząć sezon lepiej niż Robert Lewandowski. Polak imponuje na starcie obecnej kampanii. I tak jak Portugalczyk udowadnia, że wiek to tylko liczba. Mając 36 lat Robert Lewandowski przeżywa kolejną młodość. Choć na dobrą sprawę przecież nie zdołał się jeszcze piłkarsko zestarzeć. Fakt, po mistrzostwach świata w Katarze miał gorszy okres. Ale wyszedł z niego poprzez jeszcze cięższą pracę. Coś, z czego słynie właśnie Ronaldo. Obsesja wygrywania w przypadku Portugalczyka wciąż pozostaje taka sama. Z futbolowego piedestału sfrunął w wieku 37 lat, odchodząc z Manchesteru United, po czym osiadł w Arabii Saudyjskiej, by znów być numerem jeden, tyle że już nie wśród najlepszych. I tak bije kolejne strzeleckie rekordy, a przy tym z dziecięcą zaciekłością wścieka się przy ewentualnych niepowodzeniach. A przecież gdy debiutował w reprezentacji Portugalii - 20 sierpnia 2003 roku, Maxiego Oyedele nie było jeszcze na świecie. Ten mały chłopak z Madery, który kiedyś marzył o wielkiej karierze, wciąż w nim nie umarł. I póki będzie żył, Cristiano nie odpuści. Maxi Oyedele na ustach gwiazdy reprezentacji Portugalii. "Pokazuje świetną jakość" Cristiano Ronaldo kontra Robert Lewandowski. Genialny start Polaka, a później seria klęsk Robert Lewandowski i Cristiano Ronaldo spotkali się jak dotąd na boisku ośmiokrotnie. Aż połowa ich bezpośrednich starć przypadła na sezon 2012/13, gdy Borussia Dortmund trafiła na Real Madryt najpierw w fazie grupowej Ligi Mistrzów (wygrała 2:1 u siebie i zremisowała 2:2 na wyjeździe), a następnie także w półfinale. To właśnie wtedy "Lewy" został katem "Królewskich", aż czterokrotnie pokonując Diego Lopeza, dzięki czemu podopieczni trenera Jurgena Kloppa wygrali 4:1. Wygrana 2:0 na Estadio Santiago Bernabeu nic więc już nie dała ekipie Jose Mourinho. Jak widać, historia potyczek z CR7 rozpoczęła się więc dla Lewandowskiego bardzo udanie. Ale potem było już tylko gorzej. Najpierw przyszła pora na pamiętny ćwierćfinał Euro 2016, który do dziś tkwi niczym drzazga w oku polskiego fana. Później, na ćwierćfinał Champions League pomiędzy Realem i Bayernem Monachium w 2017 roku. "Lewy" nie zagrał wówczas w pierwszej odsłonie dwumeczu, z której wykluczył go uraz barku. Pod jego nieobecność "Los Blancos" wygrali na Allianz Arenie 2:1. W rewanżu Polak wybiegł już jednak na murawę Bernabeu od pierwszej minuty i w 53. minucie rozpoczął strzelanie. Ostatecznie skończyło się dogrywką, po której Bayern został wyeliminowany. To właśnie po tamtym spotkaniu Cristiano Ronaldo miał namawiać Lewandowskiego na transfer do Realu do spółki z Sergio Ramosem. Polak wyznał to po latach. Rok później obaj spotkali się znowu, tyle że już w półfinale. A Real wyeliminował "Die Roten", zmierzając po swój trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów. Robert Lewandowski w znakomitej formie, ale to za mało. Polak pominięty Na początku trwającego zgrupowania Robert Lewandowski został zapytany o CR7. Nie ma jednak wątpliwości, że wzrok znacznej części fanów i ekspertów będzie kierował się na ten duet. I trudno się dziwić. Wielkie mecze potrzebują wielkich bohaterów. Nasze spotkanie Portugalią z punktu widzenia europejskiego futbolu może w teorii do takich nie należy, ale dla nas to jednak starcie dużego kalibru. Istny piłkarski hit. Pytanie tylko, czy uda nam się go zakończyć z uśmiechem na ustach. Z Warszawy, Tomasz Brożek