Robert Lewandowski w swoim piątym meczu zdobył pierwszą bramkę na mistrzostwach świata. Po tym golu rozpłakał się z emocji w objęciach kolegów. - Nie wiem, czy były to pierwsze łzy po bramce w piłce seniorskiej. Jak mówiłem, emocje pojawiły się już przy hymnach. Wzruszenie się pojawiło. Czułem, że ten mecz będzie taki... inny - mówił w wielkich emocjach Lewandowski tuż po meczu. W strefie mieszanej zapytaliśmy go, komu dedykuje tak ważną bramkę. - Zawsze pierwsze bramki dedykuje tacie, dzisiaj tam samo było. Oczywiście także całej rodzinie. Oni wiedzą, ile to dla mnie znaczyło. Tylko oni wiedzą jak czasami jest ciężko i wspierają mnie. To też dla nich jest zwieńczenie tego, że są ze mną i robią wszystko, żebym czuł się na boisku jak najlepiej - powiedział Lewandowski. Lewandowski: Zastanawiam się, jak sędzia mógł dać karnego Kapitan stwierdził też, że była to bardzo ważna bramka w kontekście meczu. - Zdaję sobie sprawę, jak ważna była ta bramka. Strzelając na 2-0 wiesz, że to nie jest już jedna bramka przewagi, gdzie jedna sytuacja może się wydarzyć i traci się zwycięstwo. Chwała chłopakom, wiadomo, że Wojtek obronił fantastycznie nie tylko karnego, ale i dobitkę - analizował Lewandowski. Jednocześnie był zupełnie zdegustowany decyzją arbitra o "jedenastce". - Zastanawiam się w ogóle, jak sędzia mógł dać karnego. Nawet na meczu, gdy zobaczyliśmy powtórki, to nie wiem dlaczego VAR w ogóle interweniował - mówił bez ogródek nasz napastnik. "Nie tylko laga na Robercika" Chwalił też sposób gry w ofensywie, który zdecydowanie różnił się od meczu z Meksykiem. - Jako drużyna graliśmy bardzo dobrze. Pokazaliśmy, że też możemy atakować, można grać, można wrzucać... - mówił. - Nie tylko "laga na Robercika" - rzucił żartobliwie jeden z dziennikarzy. - Oczywiście. Pierwszy mecz jest zawsze ryzykowny. Jak zaryzykujesz i głupio przegrasz, to jesteś praktycznie poza turniejem - odpowiedział Lewandowski. Z Dohy Wojciech Górski, Interia