Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wystarczyło 39 minut. Lewandowski kompletnie zaskoczył. Tak rozpętała się wojna

Kiedyś 9 sekund, dziś 39 minut. Cisza Roberta Lewandowskiego – a raczej czas jej trwania – znów przemówiła. I to z siłą jeszcze bardziej rażącą niż wówczas, gdy moment zawahania kapitana stanowił początek końca Jerzego Brzęczka. Tym razem jednak zawahania nie było, co jest chyba najbardziej zaskakujące. Była za to natychmiastowa wręcz reakcja, co najlepiej świadczy o tym, jak wielkie emocje szargały „Lewym” po decyzji Michała Probierza. Zadziałał automatycznie, jak w polu karnym, po celnej centrze od skrzydłowego. Pytanie jednak, czy tym razem trafił do bramki „rywala”, czy też do własnej.

Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski
Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski/ Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP - Foto Olimpik/NurPhoto) (Photo by Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP

Helsinki - to miał być spokojny, choć wymagający i kluczowy w kontekście walki o mundial wyjazd. Z odbitych szerokim echem słów Jakuba Kamińskiego wynikało, że większym wyzwaniem dla naszych kadrowiczów będzie walka z myślami odpływającymi w stronę zaplanowanych urlopów, niż z dzielnymi Finami. Aż nagle wybuchła bomba, zmiatając z planszy myśl o samym meczu.

Trudno bowiem wyobrazić sobie, by trener Michał Probierz został poproszony podczas dzisiejszej konferencji prasowej o taktyczną analizę najbliższego rywala. To byłby absurd. Podstawowe pytanie brzmi - dlaczego? Dlaczego selekcjoner zdecydował się na zmianę kapitana właśnie teraz, tuż przed kluczowym meczem, choć jeszcze kilka dni temu wyrażał pełne zrozumienie i zaufanie względem Lewandowskiego? Mógł odebrać mu opaskę już wówczas, na starcie zgrupowania. Mógł dokonać tego także w piątek, gdy obaj panowie spotkali się twarzą w twarz. Ale doszło do tego dopiero w niedzielną noc. I to przez telefon.

W taki sposób zamawia się pizzę, a nie zwalnia z honorowego obowiązku najwybitniejszego piłkarza w historii reprezentacji Polski. Trener Probierz miał pełne prawo do podjętej decyzji - to trzeba mu oddać. Ale sposób jej zakomunikowania - delikatnie rzecz ujmując - pozostawia sporo do życzenia. I bezpośrednio uderza w Roberta Lewandowskiego.

Robert Lewandowski kontra Michał Probierz. Wojna wewnątrz polskiej kadry

"Lewy" ewidentnie odebrał to jako zerwanie wszelkich, nawet dyplomatycznych stosunków, samemu wyciągając ciężkie działa. Widząc jego komunikat, aż wypadało kilkukrotnie zweryfikować wiarygodność konta, które go nadało. Bo sam zainteresowany nie przyzwyczaił nas do tak radykalnych, a przy tym nagłych działań. Lewandowski jawił się dotąd jako osoba działająca w sposób do bólu przemyślany. Wprawdzie nie unikał wizerunkowych wpadek, ale raczej ostrożnie stąpał po PR-owym gruncie, wiedząc, że nawet najmniejszy jego gest może nabrać krajowego, jeśli nie międzynarodowego rozgłosu. Tu jednak potrzebował 39 minut, by nie tylko podjąć tak trudną i daleko posuniętą w skutkach decyzję o czasowej rezygnacji z gry w reprezentacji, co jeszcze ogłosić ją światu. A jego słowa brzmią jak - mówiąc obrazowo - "szantaż".

Albo on, albo ja - rzucił publicznie w stronę prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. I pytanie, czy nie przeszacował swoich sił. To było zagranie va banque, które może sprawić, że kolejny raz z Orłem na piersi... zobaczymy go dopiero w meczu pożegnalnym, już po zmianie selekcjonera.

Na całą sytuację należy jednak spojrzeć nie tylko w krótkiej perspektywie, ale i długofalowo. Bo przecież jesteśmy świadkami scen, które przejdą do historii. I na dobre wryją się w pamięć piłkarskich fanów. A tu trener Michał Probierz i prezes Cezary Kulesza mają sporo do stracenia. Mogą bowiem - nawet przy słuszności racji selekcjonera - zostać zapamiętani jako ci, którzy naznaczyli finisz reprezentacyjnej kariery Lewandowskiego, doprowadzając do jej brutalnego przerwania.

Gdy Leo Messi odchodził z FC Barcelona, co stanowiło sensacyjny koniec monumentalnej ery, prezes Josep Maria Bartomeu w strachu robił wszystko, by zatrzymać go na Camp Nou. Nie chciał bowiem trafić do klubowych kronik jako ten, który doprowadził do odejścia legendy, narażając się na wieczną niewdzięczność fanów. W myśl zasady: "Nie ważne, co zrobisz, ważne jak cię zapamiętają".

Przed podobnym dylematem staje teraz trener Probierz. Już został tym jedynym, który postawił się Robertowi Lewandowskiemu, odbierając mu opaskę, a to będzie ciągnęło się za nim już do końca. Sam jednak nie jest chyba typem człowieka, któremu będzie to przeszkadzać. Ba, może poczytać to sobie za zasługę. Lecz odbiór całej burzy zależy w znacznym stopniu od tego, co usłyszymy dziś z jego słów w trakcie konferencji. Mleko już się rozlało, pytanie jednak, kto zapłacze nad nimi jako ostatni.

Z Helsinek - Tomasz Brożek

DJB: Analiza konfliktu w reprezentacji Polski. WIDEO/Do jednej bramki/POLSAT BOX GO
Michał Probierz i Robert Lewandowski/MIGUEL RIOPA / AFP / Foto Olimpik/NurPhoto via Getty Images/AFP
Robert Lewandowski w reprezentacji Polski/FABRICE COFFRINI / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem