Od kilku tygodni media i kibiców rozgrzewa temat transferowych pogłosek wokół Barcelony. W domniemaniach skupiono się przede wszystkim na badaniu potencjalnych wzmocnień w ataku i sprowadzeniu konkurenta dla Roberta Lewandowskiego, lecz Xavi Hernandez oświadczył, że wcale nie to jest priorytetem. Przyznał, że bardziej potrzebuje zawodników do obrony i pomocy. Od razu ruszyła giełda nazwisk. Pojawiły się doniesienia, wedle których znów miałoby dojść do transferu na linii Bayern Monachium - Barca. Kto podążyłby śladem "Lewego"? Zdaniem hiszpańskiej i niemieckiej prasy mógłby to być Joshua Kimmich. Nastroje studził doskonale zorientowany dziennikarz Fabrizio Romano. "Zrozumiałe stanowisko Bayernu w sprawie Joshuy Kimmicha. Tego lata nie jest na sprzedaż" - wyjaśnił w mediach społecznościowych. Tak czy inaczej o sprawę transferu dopytywano jeszcze Lewandowskiego, który z 28-letnim Niemcem zna się doskonale, wszak przez kilka lat występowali razem w jednym klubie. "Oczywiście, że chętnie widziałbym go w Barcelonie, ale nie chcę się wypowiadać, bo tak naprawdę nie znam tematu i nie wiem, czy to nie jest 'kaczka dziennikarska'" - powiedział w rozmowie z Canal+. W końcu głos zabrał sam zainteresowany. Zasygnalizował, że temat przenosin do Katalonii właściwie nie istnieje. "Trudno było nie znaleźć plotek na mój temat w ostatnich tygodniach. Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem zbytnio zaangażowany w plotki. Mam jeszcze, jak wszyscy wiedzą, dwa lata kontraktu. Mamy wielkie plany w Bayernie" - stwierdził w "Bildzie". Ale to, jak się właśnie okazuje, nie zamyka całkiem tematu. Tak Robert Lewandowski pożegnał Kubę Błaszczykowskiego. Znaczący gest na murawie, ogromna wrzawa A jednak Joshua Kimmich odejdzie z Bayernu? Lewandowski: "Barcelona zawsze szuka najlepszych opcji" Ziarno wątpliwości zasiadł sam Robert Lewandowski. Tuż po meczu Polska - Niemcy (1:0) w rozmowie z Patrickiem Bergerem z niemieckiego Sport1 bardzo tajemniczo wypowiedział się na temat Kimmicha i Barcelony. "Wszyscy znają cechy Jo Kimmicha. Taki zawodnik to marzenie każdego trenera, to żadna tajemnica. Barcelona zawsze szuka najlepszych opcji. Ale nie chcę teraz nic więcej mówić, bo chcę w spokoju wyjechać na wakacje" - stwierdził z uśmiechem na ustach. O ile tu jest duża doza sekretu i niedomówienia, o tyle kibice sprawę postawili jasno. Na pożegnalnym spotkaniu Kuby Błaszczykowskiego na Stadionie Narodowym pojawiła się całkiem spora grupa fanów w barwach "Dumy Katalonii". Gdy Kimmich każdorazowo zbliżał się do narożnika boiska, by wykonać stały fragment gry, nawoływali go i... prosili, by jednak przeszedł do Barcelony. "Kimmich! Barca!" - co jakiś czas niosło się z trybun. Trudno powiedzieć, czy do samego zawodnika te okrzyki docierały, ale tak czy inaczej przekaz był jasny. Tymczasem wokół 28-letniego piłkarza robi się w Niemczech coraz goręcej. Spada na niego lawina krytyki. Lothar Matthaeus oceniał, że jego emocjonalne zachowanie na boisku "może często działać jego kolegom na nerwy". "Ludzie, którzy grają obok niego, zdają się wyglądać coraz gorzej. Nie ma znaczenia, czy to Goretzka, Sabitzer czy Gravenberch. Wszystko dlatego, że muszą wykonywać robotę za Kimmicha" - opowiadał w Bildzie. Jeszcze bardziej dosadny był Mario Basler. Stwierdził, że będzie krytykował pomocnika dopóty dopóki "w końcu ten zagra to, co może i co powinien zrobić dla klubu lub drużyny narodowej". I podsumowywał: Robert Lewandowski krytyczny po wygranej z Niemcami. "Wielokrotnie mieliśmy problem"