"Afera Negreiry" wybuchła w poprzednim sezonie. Hiszpańskie media poinformowały, że w latach 2001-2018 FC Barcelona wypłaciła łącznie ponad 7 milionów euro wiceszefowi arbitrów hiszpańskich, Enriquezowi Negreirze. FC Barcelona broniła się argumentami, że wspomniany Negreira otrzymywał zapłatę za przesyłanie klubowi raportów dotyczących pracy sędziów, a w sprawie nigdy nie doszło do korupcji. Sędzia śledczy prowadzący tę sprawę stwierdził jednak, że już sam fakt przekazania pieniędzy wiceszefowi sędziów jest przestępstwem. Robert Lewandowski zagra w niezwykłej koszulce. Kibice zachwyceni W tej sprawie na jaw wychodzą wciąż nowe wątki. W czwartek okazało się, że szef sądu w Barcelonie Joaquin Aguirre, który prowadzi sprawę, rozważa kwalifikację wypłaty 7,7 mln euro przez Barcelonę byłemu wiceprzewodniczącemu komisji technicznej sędziów pomiędzy 2001 i 2018 jako przestępstwo. A gdyby się tak stało i szefowie FC Barcelona zostaliby skazani za przestępstwo tego rodzaju, wówczas konsekwencje mogą spaść również na sam klub. Luis Rubiales mówi po aferze: Mężczyznę też bym pocałował Poważna sprawa o przekupstwo. Grozi więzienie Na razie kataloński klub został oskarżony o przekupstwo. O przekupstwo oskarżeni są także sam Jose Maria Henriques Negreira, jego syn, a także byli prezesi katalońskiego klubu Josep Bartomeu i Sandro Rosell. Grozi im od 3 do 6 lat więzienia. To, że są byłymi prezesami, nie oznacza jeszcze, że FC Barcelona uniknie konsekwencji. Zdaniem "The Telegraph" taką konsekwencją może być nawet odebranie punktów czy też czasowe wykluczenie klubu z rozgrywek. Przy obecnym budżecie i stanie finansów FC Barcelona taka decyzja i np. karna degradacja z ligi oznaczać musiałyby bankructwo klubu. Sprawa jest zatem bardzo poważna. Decyzję w sprawie podejmie 9 sędziów. Termin rozprawy nie jest jeszcze znany.