Na początku meczu niewiele się działo, jeśli chodzi o oba pola karne, a kibice na trybunach Stadionu Olimpijskiego ożywiali tylko wtedy, gdy... do piłki dochodził Pepe - obrońca FC Porto, były zawodnik Realu Madryt, który właśnie ze względu na swoją przeszłość otrzymywał sporą porcję przeraźliwych wręcz gwizdów. W 18. minucie w końcu jedną z akcji ofensywnych FC Barcelona ożywił swoim podaniem Robert Lewandowski. Piłka trafiła ostatecznie do Joao Felixa, lecz później zatrzymała się potem na bocznej siatce. Duża w tym zasługa Pepe, który zdołał ją odbić. Po chwili do podobnej sytuacji doszło po przeciwległej stronie boiska - wówczas to Ronald Araujo skutecznie przypilnował Mehdiego Taremiego. Reprezentant Iranu zaskoczył defensywę "Dumy Katalonii" w 26. minucie, pakując piłkę do siatki po strąceniu jej głową przez jednego z partnerów. Jego radość błyskawicznie przerwał jednak sędzia asystent, podnosząc chorągiewkę - był spalony. A jednak, możliwy spektakularny zwrot akcji. Niebywała szansa dla Roberta Lewandowskiego Liga Mistrzów. FC Porto zaskoczyło gospodarzy, ale FC Barcelona natychmiast odpowiedziała Mehmed Taremi nie dawał jednak za wygraną i w 30. minucie oddał kolejne uderzenie, ale został zablokowany. Jego strzał poprawił Galeno i był znacznie bliższy szczęścia - zatrzymał go dopiero bramkarz FC Barcelona - Inaki Pena. Na nieszczęście Hiszpana wszystko zakończył jeszcze brazylijski skrzydłowy Pepe (nie mylić z doświadczonym portugalskim defensorem), zapewniając FC Porto prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy fatalny błąd popełnił bramkarz "Smoków" Diogo Costa, lecz nie wykorzystali tego Pedri (trafił w obrońcę) do spółki z Raphinhą (uderzył obok słupka). Joao Felix - najpierw poprzeczka, a potem gol Na dobry początek drugiej części gry... Joao Felix huknął w poprzeczkę. Po dziesięciu minutach był już jednak bezbłędny i po dograniu swojego rodaka, a zarazem imiennika - Joao Cancelo, zapewnił Barcelonie prowadzenie. W 64. minucie wypożyczony z Manchesteru City defensor dograł i na głowę Roberta Lewandowskiego, ale ten chybił. Potem Polaka obsłużyć chciał i drugi z Portugalczyków, ale "Lewy" niepotrzebnie wdał się w drybling i stracił piłkę. Polak zanotował generalnie rzecz ujmując przeciętny występ. W 80. minucie jeszcze więcej pretensji niż nasz reprezentant mógł mieć do siebie Brazylijczyk Pepe, ale w niezłej sytuacji kompletnie się pogubił, nie wykorzystując swojej kolejnej szansy szansy. FC Barcelona "dowiozła" korzystny dla siebie wynik i ma z czego się cieszyć. Trzy punkty zapewniają jej już bowiem w praktyce pierwsze miejsce grupie, dzięki czemu ekipa Xaviego Hernandeza nie tylko zagra w 1/8 finału Ligi Mistrzów, lecz także będzie mogła liczyć na w teorii łatwiejsze losowanie.