We wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyło się posiedzenie w sprawie złożonego przez Roberta Lewandowskiego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przypomnijmy: 27 października 2020 roku funkcjonariusze policji zatrzymali Cezarego Kucharskiego. Tego samego dnia Prokuratura Regionalna zarzuciła mu popełnienie przestępstwa określonego w art. 191 §1 KK, a więc szantażu. Wcześniej Kucharski złożył pozew przeciwko byłemu podopiecznemu na kwotę 39 mln zł. Miałaby to być zapłata za udziały w spółce RL Management. Na wtorkowym posiedzeniu rozpatrywano zażalenie w kwestii zastosowania wobec Kucharskiego środków zapobiegawczych, o które wnosiła prokuratura. Były to m.in.: milion euro poręczenia majątkowego, zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się z Robertem i Anną Lewandowskimi oraz sześcioma innymi osobami (m.in. menadżerem Maikiem Barthelem, przyjaciółmi Lewandowskiego Tomaszem Zawiślakiem oraz Kamilem Gorzelnikiem czy dziennikarzem "Der Spiegel" Rafaelem Buschmannem). Sprawa toczyła się jednak za zamkniętymi drzwiami. Sąd nie zgodził się na jawność posiedzienia Punktualnie o godz. 10.00 w sali numer 244 stawili się dwaj prokuratorzy z Prokuratury Regionalnej, pełnomocnik Lewandowskiego profesor Tomasz Siemiątkowski, a także pełnomocnicy Kucharskiego: Krzysztof Ways z kancelarii GWW, Oskar Sitek z kancelarii Resist oraz Łukasz Gładki z kancelarii Mylo. Pomimo wniosku mecenasów Kucharskiego o jawność posiedzenia, sędzia Kamiński przychylił się do stanowiska prokuratury i nie wyraził zgody na obecność na sali dziennikarzy. Już na etapie składania wniosku pojawiły się jednak pierwsze iskry. We wniosku o jawność mecenas Ways posłużył się metaforą sceny z filmu "Miś", gdy Stanisław Paluch dzwoni do urzędnika i - podając się za partyjnego dygnitarza - próbuje załatwić swoją sprawę, a ten odpowiada "Natychmiast załatwić to! W trybie pilnym i na poduszkach". Ways zasugerował tym samym wyjątkowy bieg całej sprawy i tempo działań prokuratury. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Pełnomocnik Lewandowskiego: - W tej sprawie nie ma nic śmiesznego Adwokat zauważył także, iż fakt, że sprawą zajmuje się Prokuratura Regionalna, jest bezprecedensowy i zastanawiał się, czy postępowanie toczyłoby się w takim samym tempie, gdyby chodziło nie o Lewandowskiego, a o "przeciętnego Kowalskiego". Ostro odpowiedział mu profesor Siemiątkowski, pełnomocnik napastnika Bayernu Monachium, który grzmiał: - "To są argumenty niskich lotów, tu nie ma nic z Barei. To nie komedia, w tej sprawie nie ma nic śmiesznego!" i posłużył się przykładem zeznań Anny Lewandowskiej, które Interia niedawno ujawniła jako pierwsza, a w których żona piłkarza mówiła "Przez tę całą sytuację wpadłam w panikę, miałam koszmary, nie mogłam spać, miałam szczękościski". Następnie za zamkniętymi drzwiami prokuratorzy, prof. Siemiątkowski i pełnomocnicy Kucharskiego ścierali się przez ponad trzy godziny. O godz. 13.20 posiedzenie wciąż nie było zakończone. Sebastian Staszewski, Interia