Po kilku tygodniach wyciszenia, konflikt Kucharski-Lewandowski powrócił z pełną mocą. W środę Prokuratura Regionalna w Warszawie uzupełniła stawiane Cezaremu Kucharskiemu zarzuty w śledztwie dotyczącym Roberta Lewandowskiego i jego żony Anny. Zdaniem śledczych były menedżer miał ujawniać dziennikarzowi tygodnika "Der Spiegel" dokumenty należące do reprezentanta Polski (takie jak zeznania podatkowe, kontrakty reklamowe czy umowy z Borussią Dortmund i Bayernem Monachium). Tego samego dnia Kucharski i jego obrońcy pokazali analizę fonoskopijną rozmowy, która jest głównym dowodem w całej sprawie. Zdaniem biegłego plik, który posiada prokuratura, nie jest autentyczny, a tym samym nie może zostać uznany jako dowód. Prokuratura: Kucharski przekazywał dokumenty To kolejna bitwa w trwającej od kilku miesięcy wojnie. Na środowym przesłuchaniu Kucharskiego prokurator zarzucił, że 49-latek od sierpnia 2020 roku do drugiej połowy września 2020 roku przekazał zagranicznemu dziennikarzowi (chodzi o Rafaela Buschmanna, urodzonego w Zabrzu reportera tygodnika "Der Spiegel", który jest współautorem wielu tekstów dotyczących finansowych spraw 32-letniego piłkarza) poufne informacje, z którymi miał zapoznać się jako menedżer reprezentanta Polski. Zdaniem warszawskiej prokuratury wypełnione zostały znamiona przestępstw z art. 266 par. 1 Kodeksu Karnego i z art. 107 ust. 1 Ustawy o ochronie danych osobowych. Jak poinformował Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej, "podejrzany za pośrednictwem poczty elektronicznej przekazywał kopie kontraktów reklamowych zawartych z koncernami z branży odzieżowej, spożywczej oraz elektronicznej, a także kopie kontraktów, które piłkarz w 2010 i 2016 roku podpisał z niemieckimi klubami". Kucharski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Rzeczniczka "Lewego": Fakty są szokujące Strona Lewandowskiego reakcję w sprawie doniesień ograniczyła do krótkiego komunikatu przesłanego przez rzecznik prasową "Lewego" Monikę Bondarowicz. - W związku z komunikatem Prokuratury Regionalnej (...) Robert Lewandowski nie będzie udzielał komentarzy na ten temat. Jednocześnie chcemy podkreślić, że przedstawione przez Prokuratora fakty są szokujące i dowodzą świadomego, nieetycznego i bezprawnego działania na szkodę Roberta Lewandowskiego a także pokazują, że publiczne twierdzenia Cezarego Kucharskiego jakoby nie inspirował publikacji w zagranicznych mediach, całkowicie mijają się z prawdą - napisano. Obrona podważa główne dowody Inne zdanie na temat zarzutów ma mecenas Krzysztof Ways. - Gdy rozjeżdżają się zarzuty szantażu i gróźb karalnych, to trzeba ratować sytuację i wyciągać co się da. Jeden z przedstawionych zarzutów dotyczy nieuprawnionego ujawnienia danych osobowych, czyli tzw. "RODO". To jest tak kuriozalne, że nawet nie sposób tego rozsądnie skomentować. Drugi zarzut jest równie nietrafiony. Dotyczy ujawnienia tajemnicy przedsiębiorstwa. Tyle tylko, że w okresie gdy Cezary Kucharski już w nim nie pełnił żadnej roli... To, co się dzieje, to kolejny jaskrawy przykład "legalizmu dyskryminacyjnego". Takiego trafnego określenia użył w wywiadzie prof. Adam Bodnar, charakteryzując podejście prokuratury do spraw - tłumaczy Interii prawnik. Tego samego dnia Kucharski poinformował o analizie fonoskopijnej wykonanej przez mgr. inż. Arkadiusza Lecha, doświadczonego biegłego z Krakowa. Według niego, plik zawierający zapis rozmowy Kucharskiego z Lewandowskim w restauracji Baczewskich w Warszawie nie posiada "ciągłości zapisu", w związku z czym jest... nieautentyczny. "Analiza audytowo-pomiarowa wykazała miejsca A, B, C i D wskazujące na utratę ciągłości zapisu - nieciągłości sygnału tła akustycznego oraz sygnału mowy o niejednoznacznym charakterze, pozbawiając nagranie cech autentyczności" - napisano w analizie, która wskazuje niepewne - zdaniem biegłego - fragmenty. Jeżeli sąd uzna analizę Kucharskiego za słuszną, plik z rozmową może nie zostać dopuszczony jako dowód lub może zostać zlecona kolejna analiza innego biegłego. Mecenas Kucharskiego: To odwet! - Nie boję się powiedzieć, że w moim odczuciu taka reakcja prokuratury to odwet za to, że podważyliśmy w sposób niebudzący wątpliwości autentyczność nagrań. Zupełnie przypadkowo we wtorek otrzymaliśmy opinię biegłego sądowego, który jest biegłym w dziedzinie fonoskopii i informatyki. I ta opinia jest miażdżąca dla opinii, którą posiada prokuratura. W ekspertyzie liczącej 69 stron wykazane zostało, że nagrania, którymi posługuje się pan Robert Lewandowski, nie są autentyczne. Biegły ustosunkował się także do opinii informatyka, który sporządził opinię na zlecenie prokuratury. I nie zostawił na niej suchej nitki - mówi Ways i dodaje: - Do prokuratury złożyliśmy także wniosek o wyłączenie ich biegłego, bo ten nie może być osobą w jakikolwiek sposób związaną emocjonalnie ze sprawą. Tymczasem biegły powołany przez prokuraturę wysyłał mi między innymi SMS-y, w których - delikatnie mówiąc - okazywał negatywny stosunek emocjonalny do obrońcy, a co za tym idzie Cezarego Kucharskiego. A tym samym nie powinien pracować przy postępowaniu. Co dalej? Obrońcy Kucharskiego zapewniają, że analizę złożą w sądzie, podobnie jak wniosek o wyłączenie biegłego prokuratury. Najbliższe spotkanie na sali sądowej odbędzie się już 16 kwietnia w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Wojna Kucharski - Lewandowski. O co chodzi? Przypomnijmy: 27 października 2020 roku funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji zatrzymali Kucharskiego. Tego samego dnia Prokuratura Regionalna w Warszawie zarzuciła mu popełnienie przestępstwa określonego w art. 191 §1 KK, czyli użycia groźby bezprawnej w celu zmuszania innej osoby do określonego działania. Zatrzymanie było bezpośrednim efektem złożonego przez Lewandowskiego trzy tygodnie wcześniej zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Decyzja piłkarza nie była wyjęta z kontekstu: 11 września 2020 roku Kucharski złożył pozew przeciwko "Lewemu" na kwotę 39 mln zł. Miałaby to być zapłata za udziały w spółce RL Management, do której Kucharski w 2014 roku wniósł prawa do wizerunku napastnika. Brak porozumienia w tej kwestii był paliwem późniejszych wydarzeń. Sebastian Staszewski, Interia