Jak poinformowała w środę "Rzeczpospolita", nagrania rozmów, podczas których Cezary Kucharski negocjował z Robertem Lewandowskim rozliczenie spółki RL Management i w trakcie których miał szantażować swojego byłego piłkarza, są autentyczne. Tak wynika z opinii przygotowanej przez biegłego z zakresu informatyki i teleinformatyki, który przeanalizował materiały dla Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Co te ustalenia oznaczają dla śledztwa? Na razie niewiele. Znacznie istotniejsze może być przesłuchanie Lewandowskiego, które odbyło się 16 lutego. Prawnik Kucharskiego wyjaśnia. Rzecznik odpowiada Zlecenie wspomnianej analizy było reakcją na zarzuty obrońców Kucharskiego, którzy sugerowali manipulację materiałem dowodowym. Jednak według biegłego, nagrania zapisane na telefonach są takie same jak te, których oględzin dokonała prokuratura. Informacje "Rzeczpospolitej" skomentował dla Interii mecenas Krzysztof Ways, obrońca Kucharskiego. - Opinię wydał biegły z zakresu informatyki i teleinformatyki, a nie fonoskopii. Informatyk potwierdził jedynie, że zapis cyfrowy w jednym i drugim urządzeniu jest taki sam. Natomiast tylko biegły z zakresu fonoskopii może dowieść - wsłuchując się w tło czy głosy - że pliki nie uległy modyfikacji. Także w tym przypadku nie mówimy o opinii odpowiedniej osoby - mówi Ways i dodaje: - Poza tym gubi się sprawa kluczowa, czyli kwestia stenogramów. Nawet jeżeli założymy, że oba pliki są identyczne, to wciąż zadajemy pytanie: to w takim razie skąd bierze się różnica pomiędzy treścią stenogramu, który przedstawiła prokuratura, a tym, co usłyszał nasz biegły? - tłumaczy prawnik, który nawiązuje do przygotowanej na zlecenie byłego menadżera analizy fonoskopijnej fragmentu rozmowy Kucharskiego z "Lewym". Inne zdanie na ten temat ma prokurator Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej. Jego zdaniem nie było potrzeby, aby przeprowadzać dodatkową analizę. - Nagrania, które zostały poddane oględzinom w październiku 2020 roku, są zrozumiałe i odsłuchanie ich nie wymagało tak zwanych wiadomości specjalnych. Dlatego nie został powołany biegły z zakresu fonoskopii. Wiemy, że pojawiły się zarzuty odnośnie pewnych słów i ich wydźwięku, ale w naszej ocenie podnoszenie tej kwestii to element strategii obrony. Prokurator i asystent dokonali odsłuchu treści rozmów, treść była jasna i nie było potrzeby by powołać fonoskopa. Ostateczną decyzję podejmie jednak sąd, który oceni ten dowód - mówi Saduś. Lewandowski znów przesłuchany. Buschmann wciąż nie Co oznacza opinia biegłego? Tylko tyle, że sprawa toczy się dalej. Według naszych ustaleń praca prokuratury może potrwać jeszcze kilkanaście tygodni. W zawieszeniu jest m.in. prośba śledczych, którzy poprosili swoją niemiecką odpowiedniczkę o zabezpieczenie dowodów związanych ze sprawą. Prawdopodobnie chodzi o wątek związany z Rafaelem Buschmannem, urodzonym w Polsce dziennikarzem tygodnika "Der Spiegiel", który opisywał kwestie podatkowych spraw reprezentanta Polski. Jak mówi Saduś, wniosek dotyczący przesłuchania Buschmanna wciąż nie został złożony. Po raz drugi przesłuchany został natomiast Lewandowski. Piłkarz 16 lutego stawił się w Warszawie, gdzie odpowiadał na pytania prokuratury. Po raz kolejny przy czynnościach nie byli obecni przedstawiciele Kucharskiego, którzy wnieśli wniosek o ponowne przesłuchanie m.in. Tomasza Zawiślaka czy Kamila Gorzelnika. Zgodnie z art. 315. §2 Kodeksu postępowania karnego "stronie, która złożyła wniosek, oraz jej obrońcy lub pełnomocnikowi nie można odmówić wzięcia udziału w czynności, jeżeli tego żądają". Dlaczego w tym przypadku jednak odmówiono takiego prawa? - Potwierdzam, że strona przeciwna złożyła wniosek na podstawie art. 315. §2 KPK, ale ten wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. Natomiast my nie dopuściliśmy obrońców pana Kucharskiego do udziału w czynnościach w oparciu o art. 317 §2 KPK, bo okoliczności na które był przesłuchiwany pan Lewandowski nie są objęte zarzutem ogłoszonym Cezaremu K., choć mają z nim pośredni związek. Przesłuchanie nie dotyczyło okoliczności wskazanych we wniosku dowodowym obrońców, w związku z czym nie naruszono normy z art. 315. §2 KPK - tłumaczy nam rzecznik Prokuratury. O komentarz poprosiliśmy także stronę Roberta Lewandowskiego, ale ta na razie woli zachować milczenie. - Wolimy poczekać na ustalenia prokuratury. Ustosunkujemy się do sprawy w odpowiednim czasie - usłyszeliśmy od osoby blisko związanej z "Lewym". Wojna Kucharski - Lewandowski. O co chodzi? Przypomnijmy: 27 października 2020 roku funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji zatrzymali Kucharskiego. Tego samego dnia Prokuratura Regionalna w Warszawie zarzuciła mu popełnienie przestępstwa określonego w art. 191 §1 KK, czyli użycia groźby bezprawnej w celu zmuszania innej osoby do określonego działania. Zatrzymanie było bezpośrednim efektem złożonego przez Lewandowskiego trzy tygodnie wcześniej zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Decyzja piłkarza nie była wyjęta z kontekstu: 11 września 2020 roku Kucharski złożył pozew przeciwko "Lewemu" na kwotę 39 mln zł. Miałaby to być zapłata za udziały w spółce RL Management, do której Kucharski w 2014 roku wniósł prawa do wizerunku napastnika. Brak porozumienia w tej kwestii był paliwem późniejszych wydarzeń. Sebastian Staszewski, Interia