We wtorek pełnomocnicy Cezarego Kucharskiego i Roberta Lewandowskiego po raz pierwszy spotkali się przed sądem. Przypomnijmy: 27 października 2020 roku policja zatrzymała Kucharskiego, a tego samego dnia Prokuratura Regionalna zarzuciła mu użycie groźby bezprawnej. Zatrzymanie było efektem sporu dotyczącego finansowego rozliczenia spółki RL Management. Po pełnym emocji posiedzeniu sędzia zdecydował o zmniejszeniu poręczenia majątkowego Kucharskiego z 4,6 mln zł do 500 tys. zł. Zniósł również zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Jak doszło do ochłodzenia relacji menadżera z piłkarzem, czego finałem był pozew Kucharskiego i zawiadomienie Lewandowskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa? Z akt śledztwa, do których Interia dotarła jako pierwsza, dowiadujemy się, że kluczowym momentem było podpisanie przez reprezentanta Polski umowy z Bayernem Monachium. Na jej mocy 32-latek miał zarobić 100 mln euro. Zobacz inny tekst Autora: Wojna Cezary Kucharski - Robert Lewandowski. Interia dotarła do zeznań i stenogramów. "Miałam szczękościski", "Przestań pier... Gra o rekordowy kontrakt. Lewandowski: - "Jestem w stanie nie podpisać" Był grudzień 2016 roku. Kilka miesięcy wcześniej Lewandowski, razem z polską reprezentacją, awansował do ćwierćfinału mistrzostw Europy, był też aktualnym mistrzem Niemiec i królem strzelców Bundesligi. Nagrodą za kosmiczną formę miał być nowy, lukratywny kontrakt z Bayernem. Na umowie brakowało tylko podpisu. W monachijskich biurach klubu - jak czytamy w zeznaniu - piłkarz zorientował się jednak, że przedstawiony mu dokument zawiera roczną kwotę o milion euro brutto mniejszą niż ta, którą wcześniej usłyszał z ust niemieckiego menadżera Maika Barthela. 32-latek stwierdził także, że - według jego wiedzy - o milion euro powiększona została prowizja jego agentów. "W trakcie przedłużania kontraktu z Bayernem (...) okazało się, że moje wynagrodzenie z pierwszego roku kontraktu jest o 1 mln euro brutto mniejsze od kwoty, o której zostałem poinformowany przez Barthela. Tymczasem prowizja menadżerów, czyli Kucharskiego i Barthela, okazała się o 1 mln euro większa niż oni mi wcześniej mówili" - stwierdził w zeznaniu zawodnik i dodał: - "Poczułem się w pewien sposób oszukany, zacząłem się zastanawiać, dlaczego wzrosła kwota prowizji moich agentów". Lewandowski był zdezorientowany przebiegiem sytuacji: - "Poprosiłem władze Bayernu o przerwę w rozmowach (...) zadzwoniłem do mojej rodziny i bliskich". Następnie zawodnik rozmawiał z żoną Anną oraz przyjaciółmi Tomaszem Zawiślakiem i Kamilem Gorzelnikiem, informując ich, że jest gotów do niepodpisania porozumienia. "Poprosiłem o radę, stwierdzając, że jestem w stanie nie podpisać tego kontraktu i wrócić do domu" - zrelacjonował. Gra szła o wielką stawkę, bo - jak ustaliła Interia - progresywny kontrakt gwarantował Polakowi aż 100 mln euro brutto w ciągu pięciu lat. W pierwszym sezonie było to 18 mln euro, w drugim - 19 mln, w trzecim - 20 mln, w czwartym - 21 mln, a w piątym - 22 mln. W Bayernie i Bundeslidze tyle nie zarabiał wówczas nikt - ani Manuel Neuer, ani Thomas Müller. Lewandowski miał więc zostać samodzielnym rekordzistą. I dlatego 13 grudnia 2016 roku ostatecznie złożył parafkę pod historyczną umową. Zobacz inny tekst Autora: Wojna Cezary Kucharski-Robert Lewandowski. Znany reporter zaangażowany w szantaż? "Uznałem, że oni współdziałają" Kto obiecał zwrot miliona euro? Kucharski: - "Mike zaproponował" Nie był to jednak koniec sprawy. Jak opowiedział w programie "Stanowisko" w Kanale Sportowym Krzysztof Stanowski, Lewandowski miał zapowiedzieć menadżerowi, że rzekomo brakującą kwotę odbierze z prowizji. W rzeczywistości było odwrotnie. Z zeznań zawodnika wynika, że ofertę wyrównania złożył mu Barthel. Warunkiem miało być udowodnienie agentom, że ustalenia były inne niż te w podpisanym kontrakcie. Dyskusję na ten temat znajdujemy także w stenogramie monachijskiej rozmowy. "Ale poczekaj, ja byłem w stanie nie przedłużyć. I to Bayern wiedział. A ty (...) powiedziałeś >Dobrze, ja ci to zapłacę te 500 tys. netto, zapłacimy ci<" - przedstawiał swoją wersję Lewandowski. Kucharski odpowiedział: - "Nie, Mike zaproponował". Zawodnik na to: - "No, ale ty mi to powiedziałeś". Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! Ta sama sytuacja inaczej wyglądała z perspektywy Kucharskiego. Jego zdaniem zachowanie "Lewego" przed podpisaniem umowy miało wszystkich zadziwić, bo na papierze znalazło się dokładnie to, co z Lewandowskim ustalono (dlatego później agent odmówił oddania pieniędzy). Zdenerwowani wahaniem zawodnika mieli być także szefowie Bayernu, którzy nie byli zainteresowani wznowieniem negocjacji i postawili ultimatum: albo piłkarz parafuje kontrakt, albo ustalenia stracą ważność. Kucharski: - "Lewandowski zażądał, abym zapłacił mu 2 mln euro" Ile Lewandowski w rzeczywistości miałby otrzymać pieniędzy? "Lewandowski zażądał w rozmowie telefonicznej, abym zapłacił mu 2 mln euro w związku z podpisaniem kontraktu z Bayernem" - zadeklarował w zeznaniu Kucharski. Zasugerował tym samym, że piłkarz oczekiwał miliona euro za każdy z czterech sezonów trwania umowy [choć kontrakt ostatecznie był o rok dłuższy - red.]. W Monachium Lewandowski mówił Kucharskiemu: - "To jeszcze przypomnieć ci? Z Bayernem? Co wtedy powiedziałeś? Że 500 tys. netto dostanę od was, od ciebie..." i dalej: - "Jest mniejszy [kontrakt - red.] o milion euro brutto, czyli 500 tys. netto". Kucharski odpowiedział: - "Miałeś udowodnić nam, pokazać, ze cię oszukaliśmy o milion euro rocznie, bo tak to brzmiało, tak?". Rozmowa trwała dalej. I pojawiła się kolejna kwota: 2 mln, ale nie euro, a złotych. Kucharski tłumaczył: - "Pisałem, żebyś mi wysłał umowę na 2 mln euro". Lewandowski: - "2 mln zł, 500 tys. euro netto. Bo tyle obiecaliście mi przy podpisaniu kontraktu". Kucharski: - "2 mln euro powiedziałeś mi, że chcesz". Więcej szczegółów, co z transferem do Realu? - kliknij i przejdź na drugą stronę!