Transfer "Lewego" doprowadził do czerwoności całą, piłkarską Europę. Zapowiadany od wielu tygodni, zmaterializował się w ten weekend, tuż przed prezentacją drużyny Bayernu na sezon 2022/23. Dzięki temu mistrzowie Niemiec, jak i sam zawodnik uniknęli kłopotliwej sytuacji, jaką byłaby jego obecność na tym wydarzeniu wobec wcześniejszych, publicznych deklaracji że "nie wyobraża sobie przyszłości w Bayernie". Bayern obraca brak Lewandowskiego w atut Ostatecznie Bawarczycy zarobią na sprzedaży 34-latka co najmniej 50, a być może nawet... 60 milionów euro. Ostateczna kwota, według "El Pais" ma być bowiem nawet wyższa od tej podawanej powszechnie przez media. Mimo tak dużego zastrzyku gotówki trener Julian Nagelsmann przyznał wprost, że mistrzowie Niemiec nie planują pozyskania napastnika. - Rynek jest bardzo "wąski". Trudno też byłoby sfinalizować transfer dostępnych zawodników - mówił, cytowany przez "Bild". Trudno wyobrazić sobie, by rozstanie z Lewandowskim nie było dla Bayernu osłabieniem (nawet mimo pozyskania m.in. Sadio Mane), ale... włodarze klubu uważają, że nie jest to problemem. Oliver Kahn jest zdania, że Bayern bez "Lewego" stanie się dla przeciwników trudną do rozwikłania zagadką. - Na ich miejscu zastanawiałbym się nad tym, jak nasz zespół będzie grać. Mamy wiele opcji w kwestii gry ofensywnej. Między innymi Mane, który potrafi grać bardzo elastycznie - podkreślał. Nagelsmann dodał z kolei, że sprzedaż Lewandowskiego to "wielkie wyzwanie i świetna okazja, by Bayern błysnął nawet po zakończeniu jego ery".