Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wielki zwrot akcji w sprawie Lewandowskiego? Popłynęła zaskakująca wiadomość

- Widział pan pewnie wczoraj Cristiano Ronaldo. Chciałbym, aby Robert kiedyś tak się zachował. Mam nadzieję, że dożyję tego, że po bramce strzelonej przez jego kolegę, gdy już był zmęczony poza boiskiem, ucałował trawę i się popłakał - mówi w rozmowie z Interią Michał Listkiewicz, były prezes PZPN, który ostro recenzuje decyzję Roberta Lewandowskiego o odmowie gry w kadrze do czasu, aż selekcjonerem pozostanie Michał Probierz. Puenta wywiadu jest jednak zaskakująca.

Robert Lewandowski nie jest większy od reprezentacji Polski - uważa Michał Listkiewicz w rozmowie z Interią. Po burzy przewiduje zwrot akcji
Robert Lewandowski nie jest większy od reprezentacji Polski - uważa Michał Listkiewicz w rozmowie z Interią. Po burzy przewiduje zwrot akcji/Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket via Getty Images/Getty Images

Artur Gac, Interia: Jaka jest pana optyka na to, co się stało, przy tej chronologii zdarzeń, która nas wczoraj totalnie zaskoczyła ws. Roberta Lewandowskiego?

Michał Listkiewicz, były prezes PZPN: - Wie pan, jestem bardzo rozczarowany i zasmucony postawą Roberta Lewandowskiego. Myślę, że Cristiano Ronaldo tak by nie postąpił, ani Luca Modrić. Ani żaden z wielkich polskich piłkarzy z przeszłości. Bardzo szanuję, podziwiam i cenię Roberta, ale to, co zrobił, nie było dobre. Przecież piłkarz w kadrze nie gra dla trenera i selekcjonera, tylko dla kraju, reprezentacji Polski i koszulki z białym orłem. Zupełnie tego nie rozumiem, a reakcje piłkarzy chyba podzielają moje stanowisko, czyli Kamila Glika, Kamila Grosickiego, czy byłego Radka Majdana. W ogóle od początku sprawa była jakaś dziwna. Robert trzy tygodnie temu zdecydował, że będzie zmęczony na najważniejszy mecz tego półrocza. Powinien pojechać z drużyną i być. Może poprosić trenera, by nie grał od początku, mógłby zacząć na ławce jako tak zwany straszak, a nawet tylko do robienia atmosfery w szatni i mobilizacji. Bez dwóch zdań powinien tam być.

No dobrze, ale właśnie wpada nam w ucho wypowiedź takiego piłkarza, jak Tymoteusz Puchacz, który dziwi się, że Lewandowski jest na diecie oraz temu, że przeżywa przegraną w gierce treningowej. Ja naprawdę serio dopuszczam, że "Lewego" mogły łapać mentalne doły, gdy ze swojej rzeczywistości lądował na kadrze, patrząc na niektórych zawodników, w trzecim świecie.

- No wie pan... Tymoteusz Puchacz nie jest w tej chwili wybitną postacią piłkarską. Dobry piłkarz i tyle. Natomiast to jest gra zespołowa i przypomnę panu czasy Kazimierza Górskiego. Wtedy w drużynie grało kilku tzw. wyrobników, nie artystów, ale wszyscy ich szanowali, łącznie z postaciami nie gorszymi piłkarsko od Lewandowskiego, jak Włodek Lubański, Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato, czy później Zbigniew Boniek. Nigdy nie mieli much w nosie. Przypomnę, jak Boniek po meczu na Heysel, zakończonym tragedią, wsiadł w samolot, pospał cztery godziny i w Tiranie strzelił zwycięską bramką. Albo inny przykład, jak Grzegorz Lato niepowołany przez Górskiego, a poproszony w ostatniej chwili, by doleciał do Bułgarii, zrobił to. Idźmy dalej, Zygfryd Szołtysik też mógł mieć pretensje, bo pan Kazimierz wpuścił go na ostatnie 20 minut, gdy obraził się inny przykład, ale wszedł i wygrał nam mecz. Widział pan pewnie wczoraj Cristiano Ronaldo. Chciałbym, aby Robert kiedyś tak się zachował. Mam nadzieję, że dożyję tego, że po bramce strzelonej przez jego kolegę, gdy już był zmęczony poza boiskiem, ucałował trawę i się popłakał. Albo wspomniany już Luka Modrić. Nie jest wielkim fanem obecnego selekcjonera Chorwacji, o czym wiem od kolegów z tamtego kraju, ale nigdy nie odmówił przyjazdu na kadrę. Zawsze jest dobrym duchem, zawsze ciągnie do przodu.

- Po prostu nie rozumiem, o co właściwie chodzi Robertowi Lewandowskiemu. Co, chce zmienić trenera? Są pewne zasady. Nawet wybitny muzyk nie może zmieniać dyrygenta w orkiestrze. To tak, jakby poszedł do dyrektorki szkoły, czyli w tym przypadku prezesa PZPN, że pani od matematyki jest wredna i źle uczy, więc on nie będzie chodził na ten przedmiot do momentu, aż nie zostanie zmieniona.

A zgadza się pan z taką generalną tezą, że tak jak Lewandowski być może nigdy nie miał predyspozycji do roli prawdziwego kapitana, tak Michał Probierz nie powinien był zostać selekcjonerem?

- Wie pan, to nie moja kompetencja. Ja zatrudniałem kilku selekcjonerów, wypaliło mi z Leo Beenhakkerem, Jerzym Engelem i Pawłem Janasem, ale ze Zbigniewem Bońkiem już mi nie wypaliło. A co, lepszym trenerem był Fernando Santos? Na pewno gorszym. Może ma lepszy warsztat, ale mu się nie chciało i robotę u nas miał w nosie. Probierz nie ma w nosie, widzę że ma zapał do tej pracy, ale czy mógł być lepszy trener? Pewnie mógł być, może jakby przyszedł Guardiola lub Ancellotti to byłoby lepiej, ale ci najlepsi mają inne priorytety. Widzi pan, co stało się właśnie we Włoszech, po porażce odchodzi trener Luciano Spalletii. Ja jestem ciekaw, jak jutro zareaguje drużyna w meczu, bo czytam, że piłkarze są jakby za trenerem, rozumieją tę decyzję i ją popierają. A jeśli rzeczywiście są za selekcjonerem i chcą z nim dalej pracować, to na boisku w Helsinkach mają "gryźć" trawę i walczyć do upadłego. Nie mówię o wyniku, bo to jest rzecz czasami nieprzewidywalna, ale ma być odwrotność tego, co było z Mołdawią. Czyli nie ma być snucia się po boisku, tylko krew, pot i łzy.

- Apeluję do prezesa Kuleszy, żeby wytrzymał ciśnienie. Mam nadzieję, że jutro wygramy mecz w Finlandii, przyjdą wakacje, Robert i Probierz odpoczną. I, mam nadzieję, że Robert wróci, będąc bohaterem wrześniowego meczu z Holandią

~ Michał Listkiewicz dla Interii

Jak pan podejrzewa, czy Probierz, prezes PZPN Cezary Kulesza i ewentualnie ktoś jeszcze, kto był zaangażowany w proces decyzyjny o zabraniu Lewandowskiemu opaski kapitana, jak szachiści "czytali" jeden-dwa ruchy do przodu i zakładali, że reakcja Roberta będzie właśnie taka?

- Myślę, że tego nie przewidywali. Dojrzały człowiek i świetny piłkarz, jakim jest Robert Lewandowski, nie powinien tak zareagować. Myślę, że to wszystkich zaskoczyło, mnie też, a przecież nie można grać bez kapitana. To co, Robert oczekiwał, że będzie zdalnym kapitanem? Myślę, że gdyby przyjechał i nawet ustalił z trenerem, że usiądzie na ławce, to byłby nadal kapitanem. Przypomnę, że jak opaskę odebrano Kubie Błaszczykowskiemu na rzecz właśnie Lewandowskiego, to Kuba nie płakał i nie rezygnował z gry. Oczywiście powiedział, że jest mu przykro i czuje się rozżalony, ale na Euro był może nawet naszym najlepszym piłkarzem. Tak że w ten sposób powinien odpowiedzieć "Lewy", czyli na zasadzie: jeśli czuję, że mnie skrzywdzono, to ja pokażę na boisku, że to ja nadal powinienem być kapitanem.

Jak pana zdaniem ta sytuacja powinna się rozwinąć? Lewandowski, bez półśrodków, postawił sytuację jasno: albo ja, albo Probierz. Czy Cezary Kulesza zacznie się łamać i może uznać, że Robert jest jednak za dużą postacią, patrząc na jego wizerunek i będąc kluczową osobą dla sponsorów, wobec czego mimo wszystko to głowa Probierza spadnie?

- Na miejscu Kuleszy w ogóle bym tego nie rozważał. Oczywiście może zwolnić trenera pod wpływem słabej gry i słabych wyników, to może się zdarzyć, ale nie wobec takiego szantażu. To absolutnie nie wchodzi w grę. Zresztą kiedyś zwolniono Jerzego Brzęczka i, według mojej wiedzy, to też nie była samodzielna decyzja prezesa Bońka, tylko małej grupki zawodników, w które być może, choć nie mam dowodów, był też Lewandowski. Zwolniono tego trenera tuż po awansie na Euro! To było zupełnie kuriozalne, bo zawodnicy powiedzieli, że to WF-ista i tak dalej. W ogóle denerwuje mnie, jak nieraz piłkarz w ten sposób mówi na trenera. WF-ista to jest dla mnie najważniejszy nauczyciel w szkole. Jeśli WF-ista jest słaby, to zrobi dziecku krzywdę na całe życie, bo mury szkoły opuści niesprawne, nie ma zamiłowania do sportu, nie ma sprawności ani koordynacji. Dlatego z tym kpieniem to bym uważał.

- Wracając do pana pytania, absolutnie nie uległbym takiej presji. Na mnie też wywierano presję, żebym zwolnił Beenhakkera, przypomnę po pierwszych przegranych meczach. Wtedy polskie środowisko trenerskie było negatywnie nastawione, ale tego nie zrobiłem. Żałuję, że pod wpływem opinii publicznej zwolniłem Jerzego Engela po mundialu w Korei i Japonii. Uważam, że to był mój błąd i apeluję do prezesa Kuleszy, żeby wytrzymał ciśnienie. Mam nadzieję, że jutro wygramy mecz w Finlandii, przyjdą wakacje, Robert i Probierz odpoczną. I, mam nadzieję, że Robert wróci, będąc bohaterem wrześniowego meczu z Holandią.

Naprawdę uważa pan, że Robert wycofa się ze swojej decyzji?

- Myślę, że tak. Przemyśli sprawę, bo to była decyzja impulsywna i emocjonalna. Każdemu się takie w życiu zdarzają, mnie też się zdarzyły. Robert to jest człowiek jednak wielkiej klasy i doświadczenia. Czasami trzeba przyznać się do błędu, posypać głowę popiołem i powiedzieć "mea culpa". Nic złego się nie stanie, przez to gorszym zawodnikiem nie będzie, a zyska szacunek całego kraju mówiąc, że biały orzełek na koszulce jest najważniejszy.

Rozmawiał Artur Gac

Piotr Jawor wprost o konflikcie w kadrze. “Chyba jesteśmy świadkami końca Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski”. WIDEO/Nowy Dzień Polsat News/Polsat News
Robert Lewandowski/LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
Robert Lewandowski/LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
Robert Lewandowski/LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem